Jeśli ktoś się zastanawiał, kiedy zacznie się wielki czwórbój wyborczy, który potrząśnie Polską najmocniej od 1989 r. to odpowiadam: zaczął się właśnie dzisiaj. Prezes Jarosław Kaczyński pokazał po raz kolejny, że nie zamierza oddać pozycji naczelnego reżysera naszego życia politycznego, co polecam uwadze niektórych kolegów-komentatorów oraz polityków opowiadających, że w PiS trwa "walka o schedę po Kaczyńskim". Prezes, w klasycznym dla siebie stylu, wykonał woltę o 180 stopni ws. nagród dla członków rządu B. Szydło, których bronił jeszcze przed Wielkanocą. Wtopę z nagrodami, które "dobrowolną" decyzją ministrów mają zasilić Caritas postanowił przykryć populistycznym hasłem obniżki uposażeń poselskich o 20 proc. Przy okazji mają dostać po kieszeni samorządowcy i kierownictwa spółek skarbu państwa. PJK wie, że jak już trzeba zrobić woltę, to zawsze z wielkim przytupem, którego hałas zwykle skutecznie przykrywa niewygodne szczegóły.
Ciekaw jestem co z tym zrobi teraz Grzegorz Schetyna, który - jak zwykle o kilka tygodni za późno - właśnie rozkręcał swoją antynagrodową kampanię. Sporo pieniędzy PO pójdzie chyba na marne. Może jednak przebije PJK i zaproponuje redukcje poselskich wynagrodzeń np. o 25 proc? To zapewni w kolejnej kadencji jeszcze wyższy poziom parlamentarzystów doskonalących się w cnocie skromności.
Nie potrafię ocenić, czy dzisiejsze posunięcie PJK powstrzyma widoczną zadyszkę jakiej dostał zimą obóz rządzący. Wiem natomiast, że na dzisiejszym wystąpieniu PJK bardziej niż Caritas skorzystają osoby kontrolujące portal wpolityce.pl, w którym ukazał się jego głośny wywiad o "pokazywaniu pazurków". Nagranie tej rozmowy, skromnie podpisanej inicjałami MK, będzie teraz jednym z bardziej poszukiwanych w Polsce.