Ewidentny remis. Tak najkrócej da się skomentować sondażowe wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Platforma Obywatelska, dołująca w sondażach w ubiegłym roku, skorzystała z renty ukraińskiej, ale też z coraz wyraźniejszego zmęczenia Jarosława Kaczyńskiego, który nie znalazł dobrej odpowiedzi na kolejną już metamorfozę Tuska. Ten ostatni zręcznie wykorzystał kryzys na Ukrainie do zagrania na obawach Polaków przed wojną na wschodzie, a gdy przeszarżował słynną wypowiedzią o dzieciach, które „być może” nie pójdą do szkoły 1 września, politycy PiS nie zdołali tego wykorzystać przeciwko PO.
O ile pojedynek między obu głównymi partiami trudno uznać za rozstrzygnięty, to zarówno na lewicy, jak i na radykalnej prawicy doszło do ewidentnych nokautów. Trwająca od 2011 r. walka między Palikotem i Millerem zakończyła się ewidentną porażką tego pierwszego i wydaje się, że jest to początek końca kolejnej już próby stworzenia realnej konkurencji dla SLD na lewicy.
Za największą sensację wyborów uchodzi wynik Nowej Prawicy, która jak wskazuje sondaż otrzymała poparcie równe, bądź nawet większe niż łączny wynik jej konkurentów z Solidarnej Polski Ziobry, Polski Razem Gowina oraz Ruchu Narodowego. Pytanie brzmi jednak, czy Janusz Korwin-Mikke zdoła wykorzystać ten sukces nie tylko do organizowania happeningów w Brukseli, ale i zbudowania stabilnych struktur partyjnych w terenie dających szansę na sukces w kolejnych wyborach?
Bez względu na to jak będzie wyglądała odpowiedź na to ostatnie pytanie, wynik wyborów do PE zwiększył znacząco prawdopodobieństwo prognozy, że Polską po 2015 r. będzie rządziła centrolewicowa koalicja PO-SLD-PSL.
Inne tematy w dziale Polityka
