Polskie państwo jest coraz słabsze. Niemal codziennie media informują nas o kolejnych przejawach tej słabości. Wczoraj takim newsem była podana przez „Rzeczpospolitą” szokująca informacja, że 30 tys. polskich obywateli skazanych na karę więzienia zamiast za kratkami hula sobie wśród nas lub też gdzieś na obszarze strefy Schengen. Największym beneficjentem tej słabości są rozmaite nieformalne i utajnione struktury, które bezlitośnie wykorzystują kryzys Rzeczpospolitej dla własnych celów. Czytając dzisiejsze doniesienia o podsłuchiwaniu dziesięciu dziennikarzy (znamienne, że bardzo różnych orientacji) przez służby specjalne, trudno nie odnieść wrażenia, że to właśnie one w sposób szczególny wykorzystują słabość takich instytucji jak prokuratura, czy sądy – o operetkowej sejmowej komisji ds. służb nie wspominając – by stale poszerzać zakres swej utajonej władzy. Całkiem niedawno, niestety przy znikomym zainteresowaniu ze strony mediów, służby specjalne i cała kasta urzędnicza zapewniły sobie nowe przywileje w postaci nowelizacji ustawy o dostępie do informacji niejawnych. Rada Konsultacyjna, działająca przy Centrum Monitoringu Wolności Prasy, bezskutecznie apelowała do prezydenta Bronisława Komorowskiego by nie podpisywał tej ograniczającej prawa obywatelskie nowelizacji. Bezskutecznie.
W cieniu emocjonujących sporów o krzyż czy dopalacze, decyduje się los polskiej demokracji. Cała nadzieja w tym, że - jak uczy nas doświadczenie XX wieku - w naszym kręgu cywilizacyjnym wszystkie systemy naruszające prawa człowieka upadały w końcu pod ciężarem własnej niemocy.
Inne tematy w dziale Polityka
