Antoni Dudek Antoni Dudek
324
BLOG

Chińska ruletka

Antoni Dudek Antoni Dudek Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Czy w Chinach istnieje jeszcze system komunistyczny? W wymiarze gospodarczym z pewnością nie. Jednak w sferze politycznej i symbolicznej odpowiedź na to pytanie wydaje się twierdząca. I będzie tak aż do dnia, w którym wielki portret Mao Tse-tunga, wiszący na najsłynniejszym pekińskim placu Niebiańskiego Spokoju, zostanie zastąpiony przez postać Czang Kaj-szeka. Czang przegrał wprawdzie wojnę z Mao o rządy nad Chinami, ale to jego idee zdają się coraz wyraźniej triumfować w rodzącym się na naszych oczach supermocarstwie.

Postać Czang Kaj-szeka, w latach II wojny światowej uznawanego obok Roosevelta, Stalina i Churchilla za czwartego przywódcę wielkiej koalicji, przypomina w wydanej w końcu 2008 r. biografii krakowski historyk Jakub Polit. To kolejna, po dziejach Chin w XX wieku, pozycja tego autora, która powinna zwrócić uwagę wszystkich czytelników zainteresowanych powikłaną i dramatyczną historią Państwa Środka. Polit, w przeciwieństwie do wielu biografów, stara się zachować dystans wobec opisywanej postaci, co nie znaczy, że nie zależy mu na wyeksponowaniu roli Czanga jako jednego z tych przywódców, którzy w decydujący sposób wpłynęli na losy II wojny światowej. Jest bowiem przekonany, że bez jego determinacji i wojskowych talentów, dzięki którym stawiał długotrwały opór najazdowi japońskiemu w latach trzydziestych, Tokio zaatakowałoby ZSRR wspólnie z III Rzeszą. „Nie doszło do tego – ocenia krakowski historyk - właśnie przez zaabsorbowanie armii cesarskiej w Chinach oraz z powodu – spowodowanego także przez następstwa konfliktu chińskiego – uwikłania Japonii w wojnę z państwami anglosaskimi w 1941 r.”

Lektura obszernej, znakomicie udokumentowanej i bogato ilustrowanej książki Polita, pozwala lepiej zrozumieć głębsze przyczyny silnego antagonizmu chińsko-japońskiego, którego kolejne fazy będziemy przypuszczalnie oglądać jeszcze przez wiele lat. Dziś ten konflikt, wynika przede wszystkim ze wciąż żywej w Chinach pamięci o gigantycznej skali zbrodni, jakich dopuścili się japońscy agresorzy. Jeśli jednak Państwo Środka przystąpi kiedyś do rozliczeń z epoką rządów komunistycznych, to konto Japończyków obciąży też znacząca część odpowiedzialności za umożliwienie Mao dojścia do władzy. Jak bowiem przekonująco udowadnia Polit, najazd japoński najpierw uniemożliwił Czangowi ostateczną rozprawę z dogorywającą w połowie lat trzydziestych komunistyczną partyzantką, a następnie w takim stopniu wykrwawił armię Kuomintangu, że nie była ona w stanie w sposób skuteczny stawić czoła wojskom Mao już po zakończeniu II wojny światowej.

Kiedy w 1949 r., po przegranej wojnie na kontynencie, Czang Kaj-szek uciekł wraz z niedobitkami swej wielkiej niegdyś armii na Tajwan, mogło się wydawać, że poniósł całkowitą klęskę. Jednak droga, jaką podążyła wówczas ta rządzona przez niego przez kolejne ćwierćwiecze niewielka wyspa, stała się drogowskazem, za którym po latach zaczęły podążać całe Chiny. Połączenie autorytarnego systemu politycznego z wolnorynkową polityką gospodarczą zapewniło Tajwanowi imponujący rozwój, który uczynił zeń najważniejszego z azjatyckich tygrysów. Jednak Czangowi ten sukces nie wystarczał i zamiast drżeć przed inwazją ze strony wojsk komunistycznych Chin, sam rozważał otwarcie frontu na kontynencie i rozpoczęcie nowej wojny z Mao. Najbardziej sprzyjające po temu okoliczności powstały na początku lat sześćdziesiątych, gdy komunistyczne Chiny dotknęła klęska wielkiego głodu, a relacje Pekinu z Moskwą zaczęły się pogarszać. Administracja prezydenta Kennedy’ego uznała jednak pomysły Czanga za szaleństwo i odmówiła wsparcia logistycznego, bez którego tajwańskie wojska nie były w stanie wraz z ciężkim sprzętem przedostać się na kontynent.

Czang Kaj-szek do końca życia sprawował dyktatorskie rządy, niemniej na krótko przed śmiercią w 1975 r. wypowiedział następujące słowa: „Jeśli umierając ciągle będę dyktatorem, z pewnością utonę w niepamięci wraz z innymi dyktatorami. Z drugiej strony, jeśli uda mi się ustanowić naprawdę stabilne podwaliny pod rząd demokratyczny, żyć będę wiecznie w każdym domu w Chinach”. W ponad trzydzieści lat później widać, że Czangowi udało się częściowo zrealizować swój testament. Tajwan stał się państwem o stabilnym systemie demokratycznym, ale na uznanie w całych Chinach jego twórca będzie jeszcze musiał poczekać. Wojna, jaką zza grobu toczy ze złowrogim cieniem Mao, wciąż unoszącym się nad Chinami, jeszcze się nie skończyła.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka