Pamiętacie Państwo Egona Krenza? Zastąpił Ericha Honeckera w roli przywódcy NRD na kilkanaście dni przed upadkiem muru berlińskiego. Później zaś spędził kilka lat w więzieniu za wydanie rozkazu strzelania do uciekinierów z NRD oraz fałszowanie wyborów. Zanim jednak te straszliwe kary spadły na Egona, 2 listopada 1989 r., wracając z Moskwy zatrzymał się na chwilę w Warszawie i odwiedził prezydenta PRL gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który podzielił się z nim swoją oceną wydarzeń kilkunastu minionych miesięcy. Warto przytoczyć ówczesną relację generała, który dziś inaczej przedstawia wydarzenia z 1989 r. usiłując uczynić z nich tarczę ochronną dla swej komunistycznej przeszłości. Tytułem ciekawostki dodam, że notatkę, którą w całości opublikuję w drugim tomie „Zmierzchu dyktatury”, sporządził Sławomir Cytrycki, późniejszy minister skarbu w rządzie L. Millera oraz szef Kancelarii Premiera Marka Belki.
[…] Nie udało się nam tak realizować odnowy, żeby wyprzedzać przeciwnika. Zaczęły też narastać trudności gospodarcze, wynikające z pętli zadłużenia, z presji ludzi pracy na wzrost płac, czemu nie potrafiliśmy się przeciwstawić, ze wzrostu dotacji, które zniekształcały prawidłowe relacje gospodarcze.
W rezultacie najpierw w maju, a następnie w sierpniu ubiegłego roku - zaczęły wybuchać strajki. Przewidywaliśmy gorącą jesień. Wysunięta została oferta "okrągłego stołu", która rozładowała napięcie. Odbyło się X Plenum KC PZPR. Poszliśmy też na kolejny krok, jakim były wybory. Nie robiliśmy tego na ślepo, szeroko to konsultowaliśmy. Rząd Rakowskiego miał pewne sukcesy, co pozwalało sądzić, że wybory odbędą się w lepszej atmosferze. Wszyscy mówili, żeby robić wybory. Świadczyło to o wielkim braku rozeznania. Partia stała się przez te lata sprawowania władzy "superurzędem", rozleniwiła się politycznie, straciła umiejętność przekonywania. W okresie kampanii wyborczej okazało się, że nie potrafi walczyć, pozyskiwać ludzi. Do tego doszły rozliczenia historyczne okresu stalinizmu. Nałożyły się też na to narastające trudności gospodarcze. Wszystko to obróciło się obiektywnie przeciw nam. Na tym tle nastąpiła też "zdrada" naszych dotychczasowych sojuszników - ZSL i SD. Trzeba jednak samokrytycznie powiedzieć, że było w tym sporo naszej winy. Traktowaliśmy ich bowiem przez wiele lat bez kultury politycznej, jak satelitów. W tej sytuacji nie mieliśmy innego rozwiązania, poza wyprowadzeniem czołgów, czego nie mogłem sobie wyobrazić.
W obecnym układzie mamy "pakiet kontrolny". Jest nim Prezydent, kontrola nad armią i aparatem bezpieczeństwa, zachowanie ważnych tek w rządzie. Ale to są tylko bezpieczniki. Najważniejszą sprawą jest, z jednej strony, umocnienie koalicyjnej współpracy, z drugiej zaś umocnienie partii, która głęboko przeżyła tę porażkę i nie jest przygotowana do walki parlamentarnej. Musimy się tego uczyć. Ale jedyna droga do odbudowania pozycji wiedzie przez rozum i serce, a nie przez fotele. W tym kontekście Prezydent odnotował także, że jego dotychczasowa współpraca z Premierem układa się dobrze.
Prezydent stwierdził następnie, że poszukujemy "optymalnej wizji socjalizmu". Chcielibyśmy, aby był to socjalizm efektywny gospodarczo, sprawiedliwy społecznie, demokratyczny politycznie, a moralnie, psychologicznie i obyczajowo atrakcyjny, bliski ludziom. Najtrudniejszym zadaniem jest pogodzenie efektywności gospodarowania i sprawiedliwości społecznej. Trzeba znaleźć rozwiązania, które tak sprawnie działają w kapitalizmie, nie gubiąc - w sensie sprawiedliwości społecznej - niczego z dorobku socjalizmu. Stwarza to wielkie pole do działania dla partii, która powinna być rzecznikiem tych wartości. Partia jest też gwarantem sojuszu z ZSRR, z NRD i z innymi krajami, będąc przez to ważnym czynnikiem bezpieczeństwa. Ale i na ten problem trzeba patrzyć szerzej. Partia nie ma monopolu na przyjaźń. Musi dbać o to, żeby być w awangardzie, ale nie może pozbawiać innych sił prawa do rozwijania stosunków i współpracy z ZSRR. Musimy zwalczać antysowietyzm, pozyskiwać dla współpracy z ZSRR wszystkie siły. […]
Inne tematy w dziale Polityka