Wśród politologów toczy się spór czy o zwycięstwie w wyborach parlamentarnych decydują głosy mieszkańców wsi. Czasem tak rzeczywiście bywało (jak w 2005), czasem zaś nie (jak w 2007). Natomiast jedna zasada sprawdzała się od powstania rządu T. Mazowieckiego w 1989 do powstania gabinetu D. Tuska w 2007: trudno jest sformować większościowy rząd bez udziału „partii wiejskiej”. W praktyce udało się to tylko w latach 1997-2001 rządowi Jerzego Buzka opartemu na koalicji AWS-UW, choć warto przypomnieć, że wśród udziałowców AWS był PSL-PL, nie odgrywający tam jednak istotniejszej roli. Przedstawicieli partii wiejskiej pozbawione były też rządy Bieleckiego, Olszewskiego, Belki i Marcinkiewicza, ale były to formalnie lub faktycznie rządy mniejszościowe. W dodatku rządu Olszewskiego powstał tylko dzięki wsparciu PSL i upadł, gdy Wałęsa przekonał Pawlaka, że zostanie kolejnym premierem.
Na wsi odbyły się dotąd dwie wielkie bitwy polityczne o pozycję głównej partii wiejskiej. Pierwszą, w l. 1991-1993 stoczyły PSL Waldemara Pawlaka i PL Gabriela Janowskiego. Wydaje się, że o jej wyniku przesądziły dwa czynniki: przewaga PSL (jako dziedzica ZSL) pod względem majątku i struktur organizacyjnych oraz 33 dni Waldemara Pawlaka w roli premiera w 1992 r.
Druga bitwa - dłuższa i bardziej zacięta – rozegrała się miedzy PSL i Samoobroną w l. 2001-2007. W 2001 Samoobrona nie tylko po raz pierwszy weszła do Sejmu, ale z wynikiem 10,2 proc. (53 mandaty) pokonała PSL, który otrzymał niespełna 9 proc. i 42 mandaty (oficjalne nakłady Samoobrony na kampanie były ponad pięciokrotnie niższe niż PSL). W 2005 r. Samoobrona otrzymała – przy niższej frekwencji – 11,41 proc. (56 mandatów), zaś PSL niespełna 7 proc. i zaledwie 25 mandatów (najgorszy wynik w historii tego ugrupowania). W wyborach 2005 sytuacja w zakresie kosztów kampanii uległa jednak odwróceniu: oficjalne wydatki Samoobrony były blisko trzy raz większe niż PSL). W 2007 r. PSL był jednak górą otrzymując 8,91 proc. i 31 proc. mandatów, zaś Samoobrona zaledwie 1,53 proc. Natomiast oficjalne nakłady PSL na kampanię (28,5 mln) były ponad dziewięciokrotnie wyższe niż Samoobrony (3,12 mln).
Czy czas „partii wiejskich” się kończy? Mógłby na to wskazywać wynik wyborów z 2007 r., w których obie „partie wiejskie” uzyskały łącznie znacznie gorszy wynik niż w dwóch poprzednich wyborach. Jednak w 1997 r. było podobnie, co pokazuje, że nie musi to być trwała tendencja i bez odejścia od proporcjonalnej ordynacji wyborczej, „partia wiejska” (czyli w dającej się przewidzieć przyszłości PSL) pozostanie prawdopodobnie języczkiem u wagi przy tworzeniu koalicji rządowych, a co najmniej przy odrzucaniu weta prezydenta. Nie wydaje się, wbrew licznym sondażom, by poparcie dla PSL miało spaść poniżej 5 proc., gdyż badania te zazwyczaj zaniżają rzeczywistą popularność „partii wiejskiej”.
Inne tematy w dziale Polityka