Jak wiele i wielu kocham miłością wielką i beznadziejną Krzysztofa Leskiego, choć może nie wart jednej łzy. Siedzę sobie i koncepcyjnie stukam w klawiaturę, radio sobie brzeczy... aż tu nagle.... słyszę... "dobry wieczór, będe się spotykal z Państwem o tej porze"... o jak miło!
Szkoda tylko, że tych kpiących oczek nie widzę...Ach, prawda, zapomniałam, przecież wywaliłam czas jakis temu telewizor. Wejdę sobie zatem na blog Pana Redaktora i bedę patrzeć na zdjęcie.
Bardzo się cieszę, że wrócił do życia publicznego. Trzymam kciuki!
Inne tematy w dziale Polityka