Pan Lech Wałęsa jest przykładem, jak trudno i niebezpiecznie zostać za życia legendą. Choć w przypadku zwykłego elektryka trudno powiedzieć "noblesse oblige", to jednak, Panie Prezydencie, obowiązuje. A tu w porannych "Sygnalach Dnia" pan Wałęsa po raz kolejny udowodnił, że jest człwiekiem małego formatu. Groźby pod adresem IPN, enigmatyczne "wiem, ale teraz nie ujawnię" - jakbym sluchała ojca Rydzyka.Tyle, że Wałęsa nie ma za sobą milionów słuchaczy. Jak mam wytłumaczyć młodym, że ten zacietrzewiony facet, który plecie bzdury typu "jestem wybrany przez Siłę Wyższą" to przywódca charyzmatyczny sprzed dwudziestu paru lat? I śmieszno i straszno.
Panie Prezydencie, ci, co Pana oskarżają, i tak wiedzą lepiej. A reszcie to raczej wszystko jedno. No, może przesadzam, nie wszystkim wszysko jedno. Bo przykro i smutno. I w dodatku gdzieś nasuwa się pytanie - a może to większa sprawa, niż jakiś tam dawny podpis i złożenie zeznania, że kolega z pracy ma np. trójkę dzieci?
Panie Lechu - oszczędź wstydu. Jeśli jest Pan czysty jak łza, to spokojnie. Życze Panu przede wszystkim zdrowia.
hanka
Inne tematy w dziale Polityka