Tak jak się można było domyślać, Miedź Legnica ma spięte pośladki, i zapierdala na boisku, że aż miło na to popatrzeć. Jadą na dupach, ale też całkiem przyzwoicie grają w piłkę, co znowu aż takie dziwne nie jest, bo występuje tam kilku całkiem niezłych grajków, w tym byłych piłkarzy Lecha. Nawet Burkhardt (chyba dobrze to napisałam) został zaprzężony do pracy, i wyszedł w drugiej połowie meczu, jak mówią komentatorzy pierwszy raz w tym sezonie. Aczkolwie nie dam sobie ręki za to uciąć, bo tego nie sprawdzałam.
Na trybunach niezła oprawa, sztuczne ognie zza stadionu, i całkiem dobry doping, wspierany przez Śląsk Wrocław, który na mecz z Pyrami pewnie nawet poszedłby pieszo do Legnicy.
A my? my się męczymy, wolniutko sobie biegamy, piłka gdzieś wędruje na wysokości lamperii, żadnej spinki, luzik. Mamy niezbyt trudną drogę do finału, a wszystko wskazuje na to, że znowu damy dupy.
14 minut do końca meczu, i mamy w plecy 2-0.
Kolejorz w 500 ludzi na trybunach, dupy (nie powiem co jeszcze) im marzną, i jeszcze muszą się wstydzić.
Dopisane
Nie wiem czy się cieszyć, czy nie, że nie dostaliśmy w Legnicy ze 4 bramek do plecaka.
Teraz stoją przed naszymi Kibicami z trzęsącymi dupami, i muszą wysłuchać zapewne kilku miłych słów. Chyba jednak lepiej było się zmęczyć na boisku, bo teraz nie wyjdą suchą nogą przez kilka miesięcy do żadnego Klubu w Poznaniu, będą musieli w domach chlać.
Naprawdę, wolałabym już nigdzie nie czytać płaczliwych komentarzy Kibiców Lecha, którzy ujmowali się nad stylem reprymendy od Kibiców (nie nad zasadnością samej reprymedy, ale własnie nad stylem) w stosunku do naszych piłkarzy i trenera podczas TRAGICZNEJ pierwszej połowy meczu z Górnikiem.
Tutaj już żadne półśrodki nie zadziałają, tutaj, jak mówi Tomaszewski, należy zacząć wypierdalać dyscyplinarnie.
Nawet nie mam siły oceniać nikogo merytorycznie, bo nie da się oceniać merytorycznie, kiedy brakuje podstawowej sprawy, zaangażowania. Jeśli pan trener Rumak nie potrafi tego od piłkarzy wyegzekwować, to chyba powinien spakować się do swoich zajęć, np szkolenia młodzieży.
Przeczytałam, że Możdżeń na ten przykład powiedział ostatnio coś takiego:
"Po pierwszej połowie trener był już pod gilotyną, jednak ostatecznie wyszedł z tego obronną ręką. Na razie nie widzę przeszkód, żeby mógł nas dalej prowadzić - skomentował krótko całą sprawę Mateusz Możdzeń."
I to mi, nie ukrywam, trochę mówi, i jak chodzi o sposób myślenia tych kopaczy, i o panu trenerze Rumaku też.
Inne tematy w dziale Rozmaitości