Tak sobie siadłam przed meczem, przygotowałam się, eufemistycznie mówiąc, i przypomniałam sobie, że miałam kiedyśtam napisać o moim prywatnym Wołodyjowskim, Jerzym Michale.
Wywalam to, bo pamiętam jak była ogólnonarodowa dyskusja kto ma kogo zagrać w "Ogniem i Mieczem" Hoffmana. No i najwrażliwszą postacią wydawał się być Wołodyjowski, z góry zaklepany dla Zbigniewa Zamachowskiego. Lata całe już minęły, a ja ciągle mam do Hoffmana żal. Pamiętam, jak siedzieliśmy kiedyś u rodziców z Bracholem, i gadaliśmy, że już takiego Wołodyjowskiego jakim był Łomnicki to nie będzie, no i nie było, pomimo, że Zamachowski dobrym aktorem jest. Ale się na Wołodyjowskiego nie nadawał. No i wracam do tego, że tak siedzieliśmy, i gadaliśmy, a jakoś tak akurat albo właśnie szła, albo akurat przeszła, zabawna dość reklama, w której Braciak w kiosku siedział, no, kioskarzem był, jak dobrze pamiętam. I orzekliśmy z Bracholem, że ten gościu z kiosku jest idealnym kandydatem na Wołodyjowskiego.
To było dość irracjonalne właściwie, bo Braciaka widzieliśmy wcześniej w "uprowadzeniu Agaty" co mu chwały nie przynosi, ale o to mniejsza, no i w tej reklamie, i te dwie zajawki wystarczyły nam, laikom, żeby mu tę rolę dać:-) a Hoffman go nie wziął, bo uznał, że musi mieć w tym filmie jakieś gwiazdy. OK, ale chyba się oskara nie spodziewał, co? więc trzeba było Braciaka brać!
Jak teraz, po latach, czasami gdzieś go słucham, albo widzę wywiad, albo oglądam na deskach (teatru) to wiem, że Braciak stracił życiową szansę, co ma pewnie w tyłku, jak się słucha jego podejścia do życia, ale my straciliśmy sporą okazję zobaczyć narodziny nowego Wołodyjowskiego, może nawet szumnie narodziny gwiazdy, a może tak zwyczajnie straciliśmy szansę na dobre domknięcie trylogii.
Młody był Wołodyjowski w "Ogniem i Mieczem" buzowała mu w żyłach krew, mały ale wariat, taki ówczesny kozak nad kozaki. Idealny Braciak kilkanaście lat temu.
Cały film wyobrażałam sobie ten ogień, gdyby rolę dostał właśnie ten człowiek:
Inne tematy w dziale Rozmaitości
