Trzeci raz w prowincji Sichuan … czyż to nie jest rozpusta?
Dzisiaj wyjątkowo wspaniały humor mi dopisuje. Wkrótce wyruszamy w naszą coroczną włóczęgę po Chinach. Wyprawa zapowiada się ciekawie.
Sichuan – „cztery rzeki” leży w środkowo-zachodnich Chinach i jest obok Yunnanu i Guizhou moją uwielbianą chińską prowincją.

To tutaj można podziwiać jedne z najpiękniejszych gór, które zwię „srebrzystymi”. To tutaj w kraju wieloetnicznym i w tej prowincji żyje wiele chińskich mniejszości narodowych: Lisu, Miao, Naxi, Tujia, Tybetańczycy, Qiang, Yi.
To tutaj znajdują się wspaniałe połacie dzikich łąk i pastwisk oraz osnutych legendą krajobrazów.
Stąd pochądzą pluszowe niedźwiadki, będące skarbem narodowym Chin.Tutejsze najbogatsze w odmiany bambusowe lasy stały się ich przysmakiem.
To tutaj miały miejsce najbardziej tragiczne w ofiarach trzęsienia ziemii.
To z tej prowincj wywodzi się siczuański pieprz o dziwnym aspekcie znieczulającym kubki smakowe, stąd wywodzi się też siczuańska opera charakteryzująca się zmianą masek.
Tutaj w parkach publicznych na wolnym powietrzu w herbaciarniach zbierają się amatorzy „zielonego złota”.

I tak można by było w nieskończoność chwalić tę wspaniałą chińską prowincję.
To tutaj wkrótce będę się rozkoszować pięknem natury ozdobionym ludzką gościnnością.
Inne tematy w dziale Rozmaitości