Od kilkunastu dni w mediach i naszych domach toczy się dyskusja o tym co stało się z małą Magdą. Dzisiaj przyszło wyjasnienie. Okazało się, że dziewczynka poprostu wyślizgnęla się matce z kocyka podczas kąpieli. Doprawdy po wcześniejszych kłamstwach jej matki trudno w to uwierzyć. Co się stało dalej? Otóż "zszkowana" mamusia nie informując nikogo ubrała dziecko i poszła z nim gdzieś, zostawiając je w krzakach. Jak się okazało dziecka tam nie było. Gdyby rzeczywiście okazało się, że mówi prawdę i faktycznie wyrzuciła dziecko na smieci to mamy doczynienia nie z wyrodną matką ale z potworem. Która rodzicielka po śmierci swojego dziecka wyrzuciłaby je? Juz bardziej ludzkie odruchy od niej mają zwierzęta.
W TV matka robiła show udając zrozpaczoną i prosząc wydumanych porywaczy o oddanie jej dziecka. Ta sprawa od początku była dziwna. W czasie konferencji nie było widać szczerej rozpaczy na jej twarzy. Okazało się też, że w sprawie dziecka kontaktował się z jasnowidzem Jackowskim dziadek "porwanej". Umówili się na konkretny termin. Niestety dziadek nagle zaniemógł i nie przyjechał. Następnie Jackowski przeczytał w jakiejś gazecie, że rodzina próbowała się z nim kontaktować, ale to jasnowidz odmówił. Było to oczywiste kłamstwo. Potem przyszła odmowa zbadania się wykrywaczem kłamstw przez matkę i przyznanie się do kłamstwa.
Internauci i napewno nie tylko oni są bezwzględni dla matki dziecka, ale trudno się im dziwić.
Inne tematy w dziale Rozmaitości