Pytanie jest jak najbardziej zasadne, bo jedynymi poszkodowanymi w wypadku w Oświęcimiu, byli BORowcy ochraniający panią Premier. Tak się kończy jazda „na Korwina”, czyli bez zapiętych pasów bezpieczeństwa i wyłączoną automatyką (kontrola trakcji). Oczywiście Dziewul jest jak najbardziej za, bo przecież według tych wszystkich ekspertów od służb specjalnych i najspecjalniejszych, „oficerowie” ochrony „głównej” nie zapinają pasów bezpieczeństwa, aby odpinanie pasów nie opóźniało ich reakcji w sytuacji zagrożenia. Na razie tajemnicą pozostaje, według jakich procedur szkoli się tych „oficerów” do działania z otwartymi złamaniami kończyn.
Gdyby „oficerowie” ci jechali w zapiętych pasach, to nie doszłoby by wypadku drogowego, a jedynie do kolizji w ruchu drogowym. Dla sprawcy skończyłoby się to maksymalnie mandatem 500zl i 6 punktami karnymi. W wieku 21 lat zniżek w OC raczej jeszcze nie posiadał, więc tu by nic nie stracił.
„Wypadek, to zdarzenie mające miejsce w ruchu lądowym, spowodowane poprzez nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa obowiązujących w tym ruchu, którego skutkiem jest śmierć jednego z uczestników lub obrażenia ciała powodujące naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwające dłużej niż 7 dni”.
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Rozmaitości