Sezon żeglarski się skończył, moją główną formą czynnego odpoczynku stały się na pewien czas spacery z psem. Moja empatia w stosunku do psa nie jest jednak tak głęboka, abym bez przerwy podzielał jego zainteresowania i cieszył się psimi radościami, dlatego zdarza mi się myśleć także o tzw niebieskich migdałach.
W trakcie tych rozmyślań zdarzało mi się powracać do napisanej tu kiedyć ‘notki” o słynnej brzozie, w pamięci coś tam liczyłem, doszedłem do wniosku, że wprawdzie konkluzje się nie zmieniają, ale warto może cos tu uzupełnić czy skorygować.
Wyniki tych spacerów zapisałem potem – jak to najczęściej mi się zdarza, na kartkach przy użyciu kredki wnuczka – „zeskanowałem” komórką – no i umieszczam tutaj .
Mówię z naciskiem, że są o jedynie zgrubne szacunki; nie znam i nigdy nie chciało mi się szukać szczegółów konstrukcji skrzydła Tupolewa, zatem oszacowałem ilość wchodzącego w grę materiału konstrukcji (te 200cm^2) na podstawie najprostszych zależności (rys 1 i 2)., bez pomocy Prandtla, Żukowskiego, teorii wirów i cyrkulacji itd. - ja o tym słyszałem, a nawet pod nickiem Andrzejmat jest mój (o ile można mówić ‘mój’ o czymś w Wice) artykuł w Wikipedii (pt SIŁA NOŚNA)
Uczeni w symulacji przy pomocy Crayopodobnych ferm komputerów liczyli a może jeszcze symulują i liczą z tajemnych przyczyn przypadki różnych pitch’ów i roll’i ale nie uwzględnili chyba rzeczy podstawowej(kąta natarcia), która definiuje przy zderzeniu wysokość ’okna’, które musiało sobie w brzozie wyrąbać skrzydło; dlatego nie jest tego fragmentu brzozy 20 kG, jak szacowałem kiedyś, tylko bliżej 100 kG!
Tak wtedy jak i dziś widać, że decyduje masa fragmentu brzozy, nie jej wytrzymałość.
Profesorze YKW, Twoje obliczenia i opis sprawy są oczywiście ‘mucha nie siada’, ale wydaje mi się, że właśnie z tego względu (drugorzędność parametrów wytrzymałościowych drewna DLA TEGO PRZYPADKU) – niepotrzebnie wmanewrowałeś się w dendrologię, w której to senior prof. Giertych zwalczał był bezbożną ewolucję…
Z bilansu energii wynika, że skrzydło nie miało szans przeżyć, ale i brzoza musiała zdrowo oberwać. Przeprowadzone W REALU doświadczenie zaowocowało tragedią, ale z punktu widzenia fizyki – fakty są twarde: końcówka leży odłamana, samolot się rozbił nie mając tej końcówki, brzoza ucierpiała i stoi w miejscu pasującym w granicach rozsądku i błędów pomiaru. Oszacowanie zaś - nie wyklucza TEGO, CO SIĘ MATERIALNIE ZREALIZOWAŁO.
Reszta jest zatem rozmieszczaniem diabłów na końcu szpilki.
PS:
Ponieważ opis na rys 4 może być trudno czytelny, powtarzam go poniżej.
KILKA SZACUNKOWYCH OBLICZEŃ
Oznaczenia:
Eb – energia kinetyczna niszczonego fragmentu brzozy
mb – masa tego fragmentu
V – prędkość lotu
Ebz – energia ‘zużyta’ na zniszczenie struktury fragmentu brzozy
(sigma d) – naprężenia niszczące w drewnie
Ed – moduł sprężystości drewna
Vd – objętośc niszczonego fragmentu brzozy
(tau d) – tnące naprężenia niszczące w drewnie
Sb - pole przekroju pnia
(delta cięcia) – przesunięcie niszczące przycinaniu , z zapasem
En. Skrz. – energia, którą mogło by ‘wchłonąc’ skrzydło w niszczonym fragmencie
(ni) – współczynnik Poissona
E – moduł spręzystoci duralu
(sigma d alum) – naprężenia niszczące w materiale skrzydła, z zapasem
Vz – objętośc niszczonego pasa skrzydła
Energia kinetyczna niszczonego fragmentu brzozy:
Eb = mb* V^2/2 = (100/9.81)*80^2/2 = 32000 kGm
Energia ‘zużyta’ na niszczenie struktury fragmentu brzozy, nie więcej niż
Ebz = (sigma d)^2 *Vd = 10000 kGm
Energia potrzebna na wycięcie fragmentu brzozy, nie mniej niż:
E wycięcia = 2* (tau d)*Sb*(delta cięcia) = 2*100*1200*0.01 = 2400 kGm
Energia, którą mogło by ‘wchłonąć’ skrzydło w niszczonym fragmencie, nie więcej niż:
En. Skrz. = [(1+ni)/E]*(sigma d alum)^2 *Vz = (1.33/700000)*8000^2*12000 = 14600 kGm
Bilans:
Eb +E wycięcia – Ebz – En. Skrz. >0
Przewaga brzozy nie jest jednak miażdżąca; oznacza to, że zniszczenie skrzydła i jednocześnie brzozy jest możliwe.
Czyli banalny (?!!) wniosek, iż FAKTY SĄ MOŻLIWE.
Wniosek oczywiście brzmi humorystycznie, ale co na to można poradzić?
Sceptyczny racjonalista, ani dogmatyczny liberał ani tym bardziej jego przeciwieństwo, bardziej pozytywista niż romantyk, uzależniony od książek - wielbiciel tak Kafki jak Haszka, tak Ludluma jak i Prousta, tak Clancy'ego jak Lema. Fan żeglarstwa, nart, rajdów samochodowych, kiedyś czynny zawodnik - kolarz. Miłośnik Mazur i Puszczy Białowieskiej. Czuje głęboką niechęć do fanatyzmów i fundamentalizmów w każdej postaci. Może trochę kosmopolita - a już z całą pewnością daleki od nacjonalizmów każdego koloru. ABSOLUTNIE "GORSZY SORT" jak to wyraża "klasyk".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości