W mojej wczorajszej rozmowie z red. Jastrzębowskim (LINK do nagrania) omówiliśmy kilka spraw z polityki krajowej i europejskiej, w tym sytuację na granicy białorusko-polskiej i białorusko-litewskiej. Polacy i Litwini są szczególnie narażeni na niebezpieczeństwo ze strony oficjalnych, choć jak głęboko wierzę nielegalnych władz Białorusi. Również jako Europoseł mogę powiedzieć, że aktywność posłów z tych dwóch krajów jest szczególnie widoczna w Brukseli, gdy chodzi o sprawy Białorusi. Choć w przypadku Polski jest to z reguły aktywność posłów opozycji, a nie PiS.
Pomyślałem, że warto ten punkt naszej rozmowy rozwinąć nieco precyzyjniej. Zestawienie dwóch polityk: rządu litewskiego i rządu polskiego w tej sprawie jest świetnym przykładem dwóch różnych podejść do UE i w ogóle, zarządzania problemami politycznymi i społecznymi.
Zacznijmy od tego, że rząd litewski od początku obrał kurs na intensywną współpracę z agencjami i instytucjami unijnymi - rząd Polski odwrotnie.
Podczas gdy przedstawiciele Litwy rozmawiali jeszcze w czerwcu i lipcu konkretnie i rzeczowo z Frontex - unijną agencją zajmującą się ochroną granic zewnętrznych UE, rząd Polski lekceważył problem.
Rząd litewski szybko i fachowo nawiązał kontakt z Komisją Europejską i jej urzędnikami odpowiedzialnymi za sprawy migracji i ochrony granic. Zaczął rozmowy o rozwiązaniu problemu zanim stał się on palący i pilny. Gdy w czerwcu Łukaszenko zwiększył ilość samolotów z Bagdadu oraz innych krajów Bliskiego Wschodu do Mińska a na granicy zaczęła pojawiać się zwiększona ilość migrantów z tych krajów, od razu rząd litewski reagował informując swoich unijnych partnerów o przebiegu spraw, swojej aktywności i możliwościach współpracy. W tym samym czasie, z uwagi na konflikt z Komisją Europejską w sprawie sądownictwa i łamania zasad unijnego prawa, rząd PiS milczał.
Ja w każdej dyskusji, która miała miejsce, dopowiadałem o Polsce i naszym spojrzeniu na to co się dzieje. Uważam bowiem, że prowokacja białoruskiego dyktatora wobec Litwy i Polski to wspólny problem naszych krajów oraz UE i reakcja na problem mogłaby być wspólna i koordynowana.
Litewscy przedstawiciele w Brukseli bardzo szybko nawiązali kontakt z Europosłami i doprowadzili do dyskusji o presji migracyjnej na granicy litewsko-białoruskiej w odpowiedzialnych za to komisjach PE. Jedno z tych posiedzeń - Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) - prowadziłem osobiście. Widziałem doskonałe przygotowanie przedstawicieli rządu litewskiego, udzielanie precyzyjnych informacji, wyliczeń, liczb, krótko mówiąc: profesjonalizm. Podobnie w trakcie Komisji Spraw Zagranicznych w PE, Litwini byli rzeczowi a pomysły rozwiązań problemu przedstawiano kulturalnie i ambitnie.
Rząd litewski jest proaktywny, rząd polski pasywny. Litwini szybko skontaktowali się z liderami nie tylko Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej, ale także Parlamentu Europejskiego. Choć Przewodniczący PE nie jest osobą decyzyjną w polityce migracyjnej to nie można go lekceważyć przy wewnętrznym obiegu informacji, bo ma wpływ na decyzje podejmowane w całej UE a Parlament Europejski ważną rolę do odegrania w każdym kryzysie, w którym UE jest niezbędnym partnerem.
Litwini zadbali o przyjazd Davida Sassoliego, aktualnego Przewodniczącego PE, do swojego kraju i osobistej wizyty na terenach przygranicznych. Pobyt Sassoliego, który skończył się kilka dni temu był udaną promocją interesu Litwy i państw bałtyckich w polityce UE.
Spotkałem się z Davidem Sassolim w lipcu i rozmawiałem z nim przed tą wizytą. Przedstawiłem mu sytuacją z perspektywy Warszawy i podkreśliłem, że działania Łukaszenki nie tylko dotykają Litwy, ale także mają znaczenie dla Polski. Po raz kolejny inicjatywa dołączenia naszego kraju do problemu przemytu ludzi przez wschodnią granicę UE była efektem pracy posłów opozycji a nie przedstawicieli polskiego rządu.
Przekonywałem także Przewodniczącego do międzynarodowej konferencji dla Białorusi, o którą zabiega białoruska opozycja demokratyczna. Sprawy te były omawiane właśnie na Litwie, z udziałem Swietłany Cichanouskiej, z którą spotkał się Sassoli w trakcie swojego pobyty w Wilnie. Taka konferencja będzie kolejną okazją do zabiegania o polskie bezpieczeństwo, ale to Litwa będzie w jej przygotowaniach odgrywać ważniejszą rolę niż Polska.
Oprócz wizyty Sassoliego, na Litwę przyjechał także szef Rady Europejskiej – Charles Michel, który wspólnie z władzami kraju odbył przelot nad granicą, na którą zwiększona jest presja migracyjna i widział sytuację na własne oczy. Wszystkie negocjacje w sprawie zaangażowania UE na późniejszym etapie problemu będą po tych obu wizytach dużo bardziej efektywne.
Podsumowując, w efekcie litewskiej polityki mamy lepiej chronioną granicę białorusko-litewską niż białorusko-polską, choć litewska granica z Białorusią jest dłuższa i trudna tak jak nasza z uwagi na lasy (do tej chwili potwierdzone jest przejście przez białorusko-polską granicę na odcinku podlaskim ponad 2 tys. osób, z czego nie wiemy gdzie znajduje się ponad 700); mamy oficjalną wizytę na Litwie Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego oraz szefa Rady Europejskiej i rozmowy na miejscu z najważniejszymi politykami; mamy świetnie poinformowanych i uprzedzonych partnerów międzynarodowych z wachlarzami możliwości wsparcia - w tym finansowego (mówi się o kwocie 60 mln EUR) oraz wojskowego.
Tymczasem rząd PiS rzuca hasła znane z podręczników populizmu, jednostronne pomysły o “płotach” i “murach” na granicy, straszy uchodźcami i używa tandetnych haseł, za którymi nie idą konkretne i przemyślane rozwiązania polityczne.
Presja migracyjna na Polskę i Litwę generowana przez mafijny rząd w Mińsku to tylko jeden z przykładów na którym porównać można dwa typy myślenia o UE i zarządzaniu problemami politycznymi. Jedno, w tym wypadku litewskie podejście, bazuje na synergii i profesjonaliźmie, na dobrej woli współpracy z innymi. Drugie - w mojej opinii anachroniczne- bazuje na lęku przed współpracą z UE i megalomani myślenia o sobie jako o samowystarczalnych graczach. „Pisowskie” podejście objawia się przekonaniem, że jednym pomysłem (takim jak płot) można rozwiązać kompleksowy i złożony problem.
Oczywiście mi bliżej mi do tego pierwszego podejścia. Nie mam wątpliwości kto będzie skuteczniej strzegł bezpieczeństwa swoich obywateli a jednocześnie, w oczach międzynarodowych partnerów, chronił granicy wschodniej UE.
A jak Wy myślicie?
Poseł do Parlamentu Europejskiego, #PlatformaObywatelska #KoalicjaEuropejska, #EuropejskaPartiaLudowa, Przewodniczący Delegacji PO-PSL w Europarlamencie, Poseł na Sejm w latach 2007 - 2019, w latach 2014 - 2015 Minister Administracji i Cyfryzacji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka