- Dziś w Niedzielę po Mszy świętej o godzinie 9. w mojej parafii przy wyjściu z kościoła zostałem brutalnie napadnięty -czytamy na Facebooku wpis byłego prezydenta. Po takim doniesieniu niejeden pomyślał, że rzeczywiście na ulicach Gdańska robi się coraz mniej bezpiecznie, a nasz narodowy bohater niepotrzebnie naraża zdrowie i życie tracąc czas na niedzielne spotkania z klerem, który coraz częściej przecież krytykuje. Może to taki podświadomy nakaz płynący z "klapy"?
Pragnę donieść wszystkim zaniepokojonym, że Lech Wałęsa żyje i jego zdrowiu obecnie nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Mam oczywiście na myśli zdrowie fizyczne. Mało tego, o dziwo zgłosił się sam napastnik i naświetlił trochę więcej na temat zaistniałej sytuacji. - Dzisiaj rano poprosiłem Pana Prezydenta Wałęsę o przyjęcie gazetki Pana Posła Jarosława #Sellina❗ Pan Prezydent porwał gazetkę i rzucił ją na ziemię, prezentując w tym czasie swoją "kulturę", która tryskała agresją i chamstwem. Jest mi przykro Panie Prezydencie, że traktuje Pan tak drugiego czlowieka❗Dziwi mnie to, że zrobiła to na dodatek osoba, która dopiero co wyszła z kościoła❗❗❗- stwierdził Dawid Krupej sprawca całego zdarzenia.
Pełny wpis Wałęsy zdaje się potwierdzać tą wersję - Dziś w Niedzielę po Mszy świętej o godzinie 9/oo w mojej parafii zostałem "napadnięty" przez nachalnie rozdających ulotki PIS .Wcisnietą ulotkę porwałem i odrzuciłem "ofiarodawcy" ze słowami że ta orientacja jest bardziej perfidna i szkodliwa od komunistów.
Wygląda na to, że Lech Wałęsa, który wczoraj skończył 76 lat, wmówił sobie i sam w to uwierzył, że powodem wszystkich jego nieszczęść, a także nikczemnej opinii współczesnego ucieleśnienia Judasza, jest Kaczyński i on to sam wszystko spreparował i upublicznił, oczywiście z pomocą Kiszczakowej. Prosty umysł trafiając czasem na duże wyzwania nie radzi sobie w sposób zadowalający. Jak widać z wiekiem ten proces się pogłębia.
Inne tematy w dziale Polityka
