"Gazeta Wyborcza" oburzona, że celebryci nie potępiają zajść w Białymstoku! - "Zło narasta!"; "Muzycy, aktorzy, sportowcy? Skąd bierze się to wasze milczenie?" - W środę, a więc kilka dni po konfrontacji pomiędzy środowiskami LGBT a kibicami w stolicy Podlasia, „Wyborcza”’ wyeksponowała artykuł Michała Nogasia pt. „Artyści, przemówcie! Zło narasta”.
Wariant uliczny nie działa, „zagranica” też nie chce upadku rządu Prawa i Sprawiedliwości, więc zrozpaczony publicysta z „Gazety Wyborczej” szuka winnych wśród celebrytów i narzeka, że ci nie chcą się włączyć w histerię po białostockim Marszu Równości. -Dlaczego stanowiska na temat tego, co wydarzyło się w sobotę na Marszu Równości w Białymstoku, nie zajmą artyści, ci, których na Facebooku i Instagramie śledzą miliony? Muzycy, aktorzy, sportowcy? Skąd bierze się to milczenie? - pyta Michał Nogaś.
- W kraju dzieją się rzeczy straszne. Atmosfera nienawiści podsycana przez polityków oraz hierarchów kościelnych narasta, na powierzchnię wypełzło zło, które wymknęło się spod kontroli – pisze Nogaś w coraz bardziej złowieszczym tonie. Publicysta, podobnie jak inni dziennikarze „GW”, był pewien, że białostockie zajścia będą punktem zwrotnym w kampanii wyborczej. Nic z tego. Nie może więc pogodzić się z faktem, że sprawa prowokacji na Marszu Równości, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. -Przyglądając się z przerażeniem wydarzeniom w Białymstoku, nie mogłem przestać myśleć o tym, dlaczego nie zabiorą głosu publicznie, potępiając akty nienawiści słownej i fizycznej – wspólnie i w sposób zdecydowany – ci, którzy mają ogromny wpływ na tysiące, miliony Polaków - lamentuje.
Przyznam, że sam jestem zdziwiony. Poza nielicznymi głosami, niezawodnej Kingi Rusin, czy Moniki Olejnik, praktycznie cisza. Tyle zachodu i wszystko na nic. W dodatku opozycja wydaje się mocno podzielona w kwestii kolejnych "marszów poparcia" dla LGBT, tak "sponiewieranej" w Białymstoku. Czy to kwestia złego doboru czasu prowokacji? Wiadomo, że są wakacje i czas urlopowy, a świat celebrytów wyjątkowo ceni wygody, luksusy i święty wakacyjny spokój. Być może nawet do ciepłych krajów, gdzie wypoczywają, polskie problemy i rozterki "Wyborczej", tak łatwo nie docierają?
A może po prostu została przekroczona masa krytyczna i do niektórych zaczęło docierać po pierwsze, że gdyby prowokatorzy nie zjawili się celowo w Białymstoku, zakłócając spokój mieszkańcom, to do niczego by nie doszło, a po drugie, że rządy PiS nie były przypadkiem, partia cieszy się dużym poparciem wśród wyborców, co może skutkować powtórką w wyborach i czas zacząć oswajać się z nową rzeczywistością, żeby nie skończyć tak, jak Kamil D.?
Komentarze
Pokaż komentarze (30)