
Trwa polityczna burza wokół wizyty Platformy Obywatelskiej w Węgrowie. Bastionem PiS-u w tym mieście jest moja skromna osoba - mówi właściciel jednego ze sklepów i podkreśla, że poseł Bartosz Arłukowicz (PO) pomylił go z przypadkowym przechodniem.
Przypomnijmy, że do kontrowersyjnej sytuacji doszło przed miejscowym sklepem. Bartosz Arłukowicz sam wrzucił do sieci nagranie z tego zdarzenia. Na filmie widać, jak zwraca się do jednego z mężczyzn. – Mówią, że jest pan najsłynniejszym wsparciem PiS-u w Węgrowie – zagadywał Arłukowicz. – Niech pan mnie nie denerwuje – odpowiedział zdezorientowany mężczyzna, po czym odszedł. W tle można było usłyszeć za to głośny rechot polityków opozycji, którzy twierdzą, że tak "uśmiechają się" do wyborców.
Panie Arłukowicz, zabieraj pan koleżeństwo i wracajcie do Węgrowa przeprosić tego pana - apelowała Beata Szydło. Bartosz Arłukowicz szybko zareagował na krytykę ze strony byłej premier. Pani premier! Wy tego nigdy nie zrozumiecie! To jest poza wami. My po prostu lubimy ludzi - napisał europoseł. Okazuje się, że nie wszystko do końca było prawdą. Bartosz Arłukowicz pod miejscowym sklepem zaczepił nie tę osobę, o którą mu chodziło.
Działaczka PO z Węgrowa specjalnie nasłała Arłukowicza na mnie. Jako sympatyka wspierającego PiS chciała mnie ośmieszyć. Ale trafili na przypadkowego człowieka wychodzącego z mojego kiosku - mówi w rozmowie z portalem Niezależna.pl Tomasz Staręga, członek klubu "Gazety Polskiej" w Węgrowie, którego Arłukowicz pomylił z innym mężczyzną, a ten stał się bohaterem słynnego już filmiku. - To jest typowe podejście ludzi z Platformy, aby kogoś ośmieszyć, a za chwilę się zapytać, czy będziesz na niego głosował - dodaje właściciel lokalu.
Chodzili po sklepikach, pytali się, jak się żyje w Węgrowie, zdjęcia robili i wychodzili. Atak nastąpił tutaj. Wiedzą, kim ja jestem i chcieli mi dokuczyć. Takie mają podejście. Jestem sympatykiem wspierającym PiS - relacjonuje.
Wygląda na to, że ci co rozgrzeszyli już Arłukowicza i spółkę, oraz uznali, że udało im się sprytnie nabrać zwolenników PiS, jak i samą byłą premier, nieco się pospieszyli i sami wyszli na.., niech tu każdy sobie dopisze. A wystarczyło tylko trochę poczekać na rozwój wypadków. Teraz okazuje się, że mamy do czynienia nie tylko z chamami, ale również ze zwykłymi gamoniami, którzy nawet nie są w stanie zidentyfikować właściwie obiektu swoich niewybrednych żartów. - I co Pan dzisiaj powie, Panie Arłukowicz? Kto tu się potknął o własne nogi i kto ma dzisiaj powód do śmiechu?
Inne tematy w dziale Polityka