Nikt nie ma wątpliwości, że wiceprezydent Warszawy Paweł Rabej przeszarżował. Warszawa nie jest niezależnym, choć jak pokazały ostatnie wybory ekstrawaganckim terytorium, a Polska nie jest jeszcze gotowa na tak otwartą lewacką rewolucję.
"Decyzja o ewentualnej dymisji wiceprezydenta Warszawy Pawła Rabieja po jego wypowiedzi o adopcji dzieci przez pary jednopłciowe należy do prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego" - oświadczył w niedzielę szef sztabu wyborczego KE Marcin Kierwiński (PO).
Pytany w Polsat News, czy wyklucza dymisję Rabieja, Kierwiński odparł że, "to są decyzje Rafała Trzaskowskiego; to Rafał Trzaskowski dobiera sobie współpracowników".
Od słów Rabieja zdystansował się Trzaskowski. "Działaniom Warszawy przyświeca walka z brakiem tolerancji. Wypowiedzi wykraczające poza program Koalicji Europejskiej mogą zniszczyć nasz wysiłek w walce z nienawiścią. Poleciłem wiceprezydentowi P. Rabiejowi zajęcie się wyłącznie zadaniami, które mu wyznaczyłem" - napisał prezydent miasta na Twitterze.
Na prywatny charakter wypowiedzi Rabieja wskazała też przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. Zaznaczyła, że jej partia opowiada się za związkami partnerskimi, ale przygotowany przez jej partie projekt ustawy o takich związkach nie przewiduje adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, ponieważ brakuje społecznej akceptacji dla tego typu rozwiązań.
Jak widać chytry i tajemny plan antyklerykalnych środowisk poszedł, jak mawia klasyk, w 3,14 zdu przez niewyparzony język jednego geja, który już nie może się doczekać. Ja się specjalnie nie dziwię, Paweł Rabiej nie jest już młodzieniaszkiem, a na ojcostwo, podobnie jak na macierzyństwo nie ma co za długo czekać. Natura ma swoje prawa. Chociaż w tym przypadku co ja mówię.
Inne tematy w dziale Polityka