
Dzisiejsza "bomba" Wyborczej wypadła tak żałośnie i odbiła się takim rykoszetem w publikatorów i opozycję, aż trudno uwierzyć, że nie była celową inspiracją ze strony prezesa PiS. Rodzi się pytanie, czy dziennikarze GW nie odsłuchali taśmy przed jej upublicznieniem? A może nie do końca zrozumieli, co ze sobą niesie?
Co wynika z publikacji?
Po pierwsze, że Platforma rządząca Warszawą dalej utrzymuje standardy dalekie od cywilizowanych, które znamy z przeszłości, czyli liczy się tylko interes jej członków i polityków, wszyscy spoza trafiają na mur niemożności. Ostrzeżenie, w razie wygrania wyborów ta gangrena rozciągnie się na całą Polskę.
Po drugie, prezes w odróżnieniu od polityków wcześniej podsłuchanych nie potrafi zupełnie przeklinać, choć w niektórych środowiskach "twardzieli" może to uchodzić oczywiście za wadę. "Ja cię nie mogę" to już wyżyny w tej kwestii na jakie się wspiął.
Po trzecie, potwierdził się obraz Kaczyńskiego, jako człowieka niezwykle uczciwego, co w naszej rzeczywistości bywa wręcz precedensem, stąd być może to niezrozumienie w Gazecie Wyborczej i po stronie totalnej opozycji, która zapowiada donos do prokuratury. Ktoś tam nawet stwierdził, że u nich mają do siebie takie zaufanie nawzajem, że i bez rachunków by zapłacili w tym przypadku. Nawet wbrew prawu. Że ludziom spoza PO, choćby w przypadku autostrad, nawet jak się należało nie płacili, pamiętamy.
No i w końcu po latach przedstawiania prezesa, jako życiowego niedojdy, bez konta bankowego i rozeznania w realnym świecie, wyłania się z tych taśm sylwetka twardo stąpającego po ziemi biznesmena dużego formatu, opierającego swe działania na aktualnych zapisach prawa. Czego chcieć więcej?
Aż trudno mi sobie wyobrazić, jaka przytłamszająca atmosfera musi panować w tym momencie na Czerskiej. Wygląda, jakby dali się komuś celowo wpuścić w maliny. Być może, że doszło w tym przypadku do jakiejś zmowy rodzinnej, a i wybór mecenasa Giertycha mógł być nieprzypadkowy, znając jego obecne chody po "nawróceniu"?
Jedyne korzyści na jakie może liczyć Michnik i spółka w tym momencie, to zwrócenie się do prezesa Kaczyńskiego o należność za ocieplenie wizerunku prezesa PiS, oczywiście pod warunkiem, że mają odpowiednią umowę i rachunki. Jeśli nie, to ten dobrotliwy i uczciwy polityk i tak pewnie zgodzi się zapłacić, a sposób postępowania w tym przypadku znajdą ci panowie na taśmie, którą powinni tym razem już dokładnie odsłuchać. No bo taka reklama za darmo?
Inne tematy w dziale Polityka