
Coraz bardziej w tym się utwierdzam, a takie dni, jak wczorajszy, to najlepszy tego przykład. To nie są jakieś różnice w ocenach, to zupełnie inny, nie do pogodzenia, odbiór świata. Jeśli patrzę na wczorajsze wspólne manifestacje części opozycji z dawną ubecją w rocznicę stanu wojennego, czyli zbrodniczego dzieła tej ubecji względem narodu polskiego, to nie mam najmniejszych nadziei i złudzeń. Choćby nie wiem, jak kombinował, to mówienie w tym gronie o demokracji i jakimś bliżej nieokreślonym dobru Polski jest tylko zwykłym pustosłowiem i nadużyciem.
Jak mawia mój ulubiony publicysta Stanisław Michalkiewicz mamy tu do czynienia z wojną dwóch narodów, czyli tysiącletniego narodu polskiego z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą, odziedziczoną po komunie. Żeby bowiem mówić o jednym narodzie, musi on pielęgnować przynajmniej jakiś jeden wspólny ideał. Od roku 1944, kiedy to Sowieci zainstalowali w Polsce swoją agenturę, z narodu polskiego wypączkowała wspomniana wspólnota rozbójnicza, pomagająca im w ujarzmieniu narodu polskiego.
Ciekawe, czy ten wątek zostanie kiedyś wyeksponowany w Muzeum Historii Żydów Polskich - a powinien, bo chyba nigdy w historii Żydzi, którzy w tej polskojęzycznej wspólnocie rozbójniczej stanowili rodzaj „partii wewnętrznej”, nie mieli w Polsce tak dobrego fartu, jak w czasach stalinowskich, kiedy to awansowali do roli szlachty mniej wartościowego narodu tubylczego.
Kto by pomyślał, dokąd zaprowadzi nas, a właściwie dokąd zaprowadzi ich, mam na myśli uczestników wczorajszego marszu KOD, opozycji i esbecji, walka o demokrację i praworządność!
Zmobilizowano polityczne ekspozytury, konfidentów zorganizowanych w Komitet Obrony Demokracji, oraz pożytecznych idiotów do ogłoszenia apelu do „obywatelek” i „obywateli”, żeby 13 grudnia w całym naszym nieszczęśliwym kraju zorganizowały demonstracje pod hasłem wypowiedzenia posłuszeństwa rządowi firmowanemu przez PiS. Jednym z głównych zarzutów stawianych rządowi jest ten, że „dzieli” on „Polaków”. Wprawdzie żaden z sygnatariuszów apelu wprost tego nie przyznaje, ale z tego zarzutu można wydedukować, że mimo upływu 40 lat od epoki Edwarda Gierka, wszyscy oni nadal wyznają nakazany wtedy ideał „jedności moralno-politycznej narodu” - oczywiście pod przewodnictwem właściwej partii, a taką, jak należy rozumieć, nie jest PiS.
Ponieważ w naszym nieszczęśliwym kraju nasila się zjawisko dziedziczenia pozycji społecznej; dzieci aktorów zostają aktorami, dzieci piosenkarzy – piosenkarzami, nawet jeśli mają tylko pierwszy stopień muzykalności, to znaczy – rozróżniają, czy graja, czy nie – no a dzieci konfidentów zostają konfidentami, w następstwie czego reprodukuje się w kolejnych pokoleniach ubeckich dynastii, zgodnie z zasadą, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Zanosi się więc, że ten proces szybko się nie skończy.
Kto szedł więc wczoraj przez Warszawę w marszu KOD? Widziano tam i byłego ambasadora Schnepfa, i upadłą gwiazdę dziennikarstwa Tomasza Lisa, i aktora Daniela Olbrychskiego, któremu zdarzyło się prowadzić pod wpływem, i wierchuszkę Platformy Obywatelskiej. Nie licząc oczywiście sporej grupy ubeków, zażarcie broniących swoich portfeli.
http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3807
Inne tematy w dziale Polityka