Tekst jest przypomnieniem dla tych, którzy mają "pamięć muszki owocówki", lub zaczęli interesować się polityką "od wczoraj" i korzystają wyłącznie ze źródeł "Ministerstwa Prawdy" umiejscowionych przy ulicy Wiertniczej i Czerskiej. Największe kłamstwo Platformy brzmi, " to PiS podzielił naród". Jednak prawda jest zgoła inna i warto ją w tym momencie przypomnieć. Nie wszyscy pewnie wiedzą, lub pamiętają, że PO i PiS powstały praktycznie w tym samym czasie. PO założona 24 stycznia 2001 zarejestrowana została 5 marca 2002. PiS założona 29 maja 2001 została zarejestrowana 13 czerwca 2001. Można powiedzieć, że w jakimś sensie były to partie bliźniacze, bo większa część ich członków wywodziła się ze środowisk prawicowych. To że się nie połączyły mimo podobieństw spowodowane było silną osobowością przywódców, ale wiadomo było, że w takiej konfiguracji konflikt jest nieunikniony, bowiem obie zagospodarowywały tą sama część elektoratu. Obie do roku 2005 były w dość poprawnych stosunkach, mówiło się nawet o tzw. POPISie. Do pamiętnych wyborów prezydenckich i parlamentarnych, właśnie w 2005 roku.
To jednak Platforma Obywatelska skłóciła Polaków. To ta partia jest źródłem konfliktu jaki mamy od 15-tu lat. A dlaczego? Bo Donald Tusk obraził się, że przegrał w 2005 z Kaczyńskim. Kampania była dosyć jałowa i nieporównanie spokojniejsza od obecnej. Konkurenci, można powiedzieć, że do pewnego momentu darzyli się wzajemnym szacunkiem i traktowali dość łagodnie, ograniczając do drobnych szturchnięć. Sondaże jednoznacznie wskazywały zdecydowane, podwójne zwycięstwo Platformy, a jej politycy tak im zawierzyli, że zaczęli występować na plakatach wyborczych, już jako "prezydent z Gdańska" (Tusk) i "premier z Krakowa" (Rokita). Sytuacja wydawała się wyjaśniona i zaczęto przedwstępnie przygotowywać się do wspólnych rządów POPISu. Wtedy w kampanii nastąpił zgrzyt. Jacek Kurski, który był jej szefem ze strony PiS, upublicznił informację o dziadku Tuska, którą zamieścił w jednym z wydań "Dziennik Bałtycki", że dziadek Tuska był w czasie II WŚ w Wermachcie. To całkowicie odmieniło losy kampanii i dało podwójne zwycięstwo PiS ośmieszając niejako przedwczesnych plakatowych prezydenta i premiera.
Tusk nie mógł się z tą rzeczywistością pogodzić i zerwał wcześniejsze ustalenia o koalicji. PiS zmuszony został do zawarcia koalicji z Lepperem i Giertychem, albo tworzyć rząd mniejszościowy. Na próbę Kaczyńskiego, aby rozpisać nowe wybory i zacząć wszystko od początku nie zgodziła się PO. W ten sposób ta egzotyczna koalicja przetrwała jakimś cudem dwa lata, o dziwo odnosząc spore sukcesy gospodarcze (jak twierdzi PO zawsze mieli szczęście do koniunktury). Po dwóch latach, kiedy rządzenie stało się praktycznie niemożliwe ze względu na niepewność koalicjantów Kaczyński podał rząd do dymisji i rozpisano nowe wybory. Już wcześniej Platforma robiła wszystko, aby podzielić społeczeństwo i nastawić je przeciwko władzy. Od 2006 roku zaczęły się antyrządowe tzw. błękitne marsze, gdzie oficjalnie liderzy PO nawoływali do wypowiedzenia posłuszeństwa państwu przez niepłacenie podatków. W wyborach Platforma wygrała wyścig do Parlamentu, ale pozostał koabitacyjny Prezydent Lech Kaczyński. Wtedy pojawił się przy Tusku Palikot (taki dzisiejszy Nitras przy Trzaskowskim) i wraz z nim pojęcie przedsiębiorstwo nienawiści, kierowane przeciwko prezydentowi, mocno wspierane przez polskojęzyczne media z kapitałem zagranicznym i Gazetę Wyborczą.
I zaczęło się - moherowe berety, jak określił Tusk głosujących na PiS, wojna totalna, dożynanie watah, wojna z prezydentem o samolot, co w konsekwencji doprowadziło do katastrofy smoleńskiej, następnie zbezczeszczenie ofiar katastrofy smoleńskiej i masa, masa hejtu i przekłamań, o ile nie ordynarnych klamstw. Gdyby nie Platforma nie byłoby w ogóle kłótni narodowej i takiego podziału. A to, że PO później zbratała się z komunistami, lewakami, LGBT, itp., to już jest efekt ich całkowitego opętania żądzą odzyskania władzy utraconej w roku 2015. Nie cofną się przed niczym byle odzyskać stołki i wpływy, nawet jakby mieli sankcje na Polskę wybłagać w UE, nawet jakby był cień szansy że obce wojska wkroczą do Polski, również by o to zabiegali. Żądza władzy odebrała im rozum, bo miłości do Polski to nie mieli nigdy. Totalna opozycja dąży do władzy za wszelką cenę, ich strategia, to czym gorzej dla Polski tym dla nich lepiej. Chcą zablokować fundusze UE, wraz z częścią nauczycieli szantażowali uczniów nie dopuszczeniem do matur, straszyli Polaków unieważnianiem wyroków sądowych, w nikczemny sposób straszyli chorych na raka zabraniem dwóch mld, itd., itp. I to tylko tak w skrócie.
https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/6642-kto-rozpoczal-walke-na-hejt-odpowiedz-jest-bardzo-prosta
Inne tematy w dziale Polityka