Prezes Porozumienia nie dopuścił do tego, by wybory prezydenckie odbyły się w maju 2020 roku. Dziś Jarosław Gowin dziękuje członkom swojej partii i wzywa do mobilizacji przed drugą turą wyborów. "Przed nami decydujące starcie. Wiemy, że będzie wyrównane. Wiemy też, co oznaczałoby zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Polskę czekałyby lata nasilenia konfliktu politycznego" - pisze Gowin w liście do członków Porozumienia.
Przed nami decydujące starcie. Wiemy, że będzie wyrównane. Wiemy też, co oznaczałoby zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Polskę czekałyby lata nasilenia konfliktu politycznego. Działania naszego rządu byłyby torpedowane tylko po to, by osłabić Zjednoczoną Prawicę, mimo tego że w rzeczywistości osłabiałoby to nasze państwo. Dobre, potrzebne dla obywateli projekty upadałyby na skutek prezydenckiego weta. Polsce groziłby chaos. Trudniej byłoby o skuteczną walkę z epidemią i jej gospodarczymi skutkami - pisze dzisiaj.
A przecież jeszcze kilka dni temu Jarosław Gowin twierdził, że jeśli Rafał Trzaskowski wygrałby wybory prezydenckie, to nie oznaczałoby to katastrofy dla Polski. Za te słowa prezes Porozumienia został skrytykowany m.in. przez byłą minister pracy i europoseł PiS Elżbietę Rafalską. To nikt inny, jak on knuł razem z opozycją, która chciała przesunąć wybory celem podmiany kandydatów i podawał własne nieakceptowalne rozwiązania. Jeśli teraz przyszło opamiętanie, to odrobinę za późno. Teraz to możesz nas pan pocałować za przeproszeniem tam, gdzie się plecy kończą, a najlepiej zapłacić z własnej kieszeni za drugą turę wyborów, która wcześniej prawdopodobnie nie byłaby potrzebna. Razem z Kosiniakiem Kamyszem okazaliście się wyjątkowymi frajerami i daliście się ograć bandzie amatorów, którzy zasłaniali się fałszywą troską o zdrowie i życie Polaków. Po wymianie kandydatów epidemia przestała być straszna, a Gowin już do niczego potrzebny. Nikomu.
Inne tematy w dziale Polityka