Coraz bardziej brzydko starzeje się nasz były premier. Utrata wpływów i marginalizacja źle wpływa na jego samopoczucie i powoduje, że traci on fason i powagę. Ma przy tym nieodpartą potrzebę mieszania się do nie swoich spraw. Otaczanie się w przeszłości drużyną klakierów pod wodzą Grasia spowodowało, że uwierzył w swój boski geniusz (Nowak). Złośliwe wtrącanie się w polskie wybory, obsesja na punkcie Jarosława Kaczyńskiego, czy podszczypywanie polskiego rządu już mu nie wystarcza.
Tym razem "zajął" się wyborami w Serbii. Wypowiedź szefa Europejskiej Partii Ludowej Donalda Tuska, w której chwalił i wspierał prezydenta Aleksandara Vuczicia przed wyborami parlamentarnymi w Serbii, spotkała się z reakcją serbskiej opozycji. "Wsparcie EPL dla Vuczicia jest hańbą" - ocenił jeden z jej liderów Dragan Djilas. "Serbia pod rządami Vuczicia nie jest krajem sukcesu gospodarczego, lecz państwem z najniższą stopą wzrostu PKB w regionie, z jednymi z najniższych pensji w Europie, które rokrocznie opuszczane jest przez 60 tys. emigrantów; państwem, którego dług urósł o dwie trzecie i które wpadło w pułapkę zadłużenia wobec Chin" - pisze Djilas, lider Partii Wolności i Sprawiedliwości (SSP), w liście otwartym do Tuska.
Wypowiedź Djilasa jest odpowiedzią na poniedziałkowy wpis Tuska na Twitterze, w którym pisze on o "sukcesie gospodarczym i silnym przywództwie" Vuczicia, z którego ten ma "pełne prawo do dumy i zadowolenia". Szef EPL życzy też serbskiemu prezydentowi powodzenia w wyborach parlamentarnych, które odbędą się w najbliższą niedzielę. SSP Djilasa jest jednym z ugrupowań tworzących Sojusz dla Serbii - najsilniejszą koalicję partii opozycyjnych wobec rządzącej Serbskiej Partii Postępowej (SNS), której przewodniczącym jest prezydent Vuczić. SNS jest partią stowarzyszoną z EPL. Sojusz dla Serbii już zapowiedział, że zbojkotuje wybory parlamentarne.
Politycy opozycji i organizacje pozarządowe zajmujące się monitorowaniem działań władzy wielokrotnie oskarżały Vuczicia i jego partię o zapędy autorytarne, używanie przemocy wobec przeciwników politycznych, oszustwa wyborcze, korupcję, nepotyzm i powiązania ze zorganizowaną przestępczością - przypomina agencja Reutera. Słowa Tuska doczekały się wielu komentarzy na Twitterze, w których akcentowano ograniczanie przez SNS wolności mediów i podważanie zasad demokracji. "Poprzez tego typu bezkrytyczne wypowiedzi Donald Tusk traci wiarygodność w krytykowaniu rządów Fideszu czy PiS-u. Toruję drogę autorytaryzmowi i podważa wiarygodność Unii Europejskiej i jej wartości" - skomentował dla tego portalu Florian Bieber, profesor z Uniwersytetu w Grazu zajmujący się historią i polityką Europy Południowo-Wschodniej.
Krytycy rządów Vuczicia zarzucają mu m.in. poważne ograniczanie wolności mediów. "Czy pan wie, że serbska opozycja nie była pokazywana w publicznych mediach przez osiem lat - pisze Djilas. Bieber przypomina z kolei o znaczącym spadku Serbii w rankingach opisujących stan demokracji i wolności na świecie, prowadzonych przez instytucje takie jak Freedom House czy V-Dem Institute. Djilas zwraca także uwagę na rosnące uzależnienie Serbii od Chin i uległość jej obecnych władz wobec tego państwa. Jak widać nie przeszkadza Tuskowi popieranie w Serbii tego, co niesłusznie zarzuca polskim władzom i co tak ostro piętnuje rzekomo w polskim wydaniu. Taka to pokrętna natura. Kto będzie następny, kogo zaczepi po Serbach?
Inne tematy w dziale Polityka