Andrzej S. Tarnowski Andrzej S. Tarnowski
72
BLOG

Wojciech Szczęsny — ligowy maestro bez międzynarodowych trofeów. Podsumowanie kariery

Andrzej S. Tarnowski Andrzej S. Tarnowski Sport Obserwuj notkę 4
Kilka miesięcy temu Wojciech Szczęsny postanowił niespodziewanie zakończyć swoją karierę piłkarską, aby po niedługim czasie na nowo ją wznowić. 34-latek przez dobrą dekadę utrzymywał się w czołówce goalkeeperów europejskich top lig, a sam ten fakt powinien budzić niekłamany respekt. Jednakże kariera Szczęsnego nie jest w pełni spełniona. Poniżej dowiecie się dlaczego tak jest.

Niedaleko pada jabłko od jabłoni

Młodsi czytelnicy mogą o tym nie wiedzieć, że „Tek” jest synem jednego z najbardziej utytułowanych bramkarzy Ekstraklasy — Macieja Szczęsnego. Swoją drogą, obydwaj od zawsze mieli dużo do powiedzenia w wywiadach, a ich znakiem rozpoznawczym jest duże poczucie swojej wartości. Natomiast z powodów osobistych relacje obydwu Szczęsnych od dłuższego czasu nie należą do najlepszych. Aczkolwiek dzięki interwencji ojca 16-letni Wojtek trafił z Legii Warszawa do słynnego Arsenalu Londyn. Wtedy to seniorską drużynę tego klubu angielskiej Premier League prowadził legendarny trener Arsène Wenger, który świetnie wychodził na dawaniu szansy na grę w dorosłym futbolu najzdolniejszym piłkarzom z młodzieżowej akademii.

Podbicie Arsenalu

Siwowłosy Francuz szybko zauważył, że Wojciech Szczęsny wyraźnie przewyższa umiejętnościami swoich juniorskich konkurentów wśród bramkarzy Kanonierów i już wtedy mimo 195 cm wzrostu wyróżniały go bowiem „bardzo dobre warunki fizyczne, zwinność, szybkość reakcji, dobra gra na linii bramkowej”, no i oczywiście wzorowa mentalność. Niedziwne więc, że jeszcze jako nastolatek trafił do pierwszej ekipy Arsenalu, gdzie o wyjściowy skład rywalizował z takimi znanymi goalkeeperami jak: Fabiański, Almunia, Mannone, Lehmann czy Martinez. Każdy z nich to zaprawiony fachura, o czym najlepiej świadczą ich osiągnięcia na arenie międzynarodowej czy w topowych ligach. 20-letni Wojtek jednak pod żadnym pozorem nie czuł się od nich gorszy i nie załamało go nawet nie tak dawne złamanie rąk podczas ćwiczeń w siłowni. Natomiast wypożyczenie do 3-ligowego Brendfordu jeszcze bardziej wyrobiło w nim hart ducha i nabrał przy tym potrzebnego doświadczenia do bycia „numerem 1” w topowym klubie europejskim. W latach 2010-2015 Szczęsny w barwach Arsenalu zagrał ogółem 181 meczów w różnych rozgrywkach przy bardzo dobrym bilansie puszczonych bramek. Z Kanonierami zdobył dwa Puchary Anglii (2014,2015) i Tarczę Wspólnoty (2014), a w Lidze Mistrzów pięciokrotnie odpadł w 1/8 finału. Karierę Szczęsnego w londyńskim klubie zakończyło zaś przyłapanie na paleniu papierosa w pierwszym dniu 2015 roku. Od tego czasu nie odzyskał już zaufania u Wengera i do końca sezonu przestał być podstawowym bramkarzem.

Rządy w Romie i Juve

Dlatego też Szczęsny w sezonie 2015/16 został wypożyczony do włoskiej drużyny AS Roma. Niewątpliwie był to bardzo dobry ruch transferowy. Wojtek bowiem z miejsca wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce. Z Romą w owym sezonie zajął 3 miejsce w Serie A... no i znowu zaliczył kolejną 1/8 finału LM po zaciętym boju z ekipą Realu Madryt. Wyniki jak na tę drużynę okazały się więc całkiem dobre. Toteż niedziwne, że za spore pieniądze przedłużono wypożyczenie Szczęsnego na kolejny rok. Sezon 2016/2017 okazał się natomiast jednym z najlepszych w karierze polskiego bramkarza. „Tek” bronił bowiem świetnie, zdobywając z Romą wicemistrzostwo Włoch, usadzając przy tym na ławce rezerwowych samego Alissona.

Wiele czystych kont i coraz lepsze wyniki sportowe spowodowały, że Szczęsny stał się naówczas najlepszym bramkarzem Serie A. W następstwie tego szefostwo Juventusu Turyn — giganta tamtejszej ligi, postanowiło wykupić go z Arsenalu za bagatela 17 milionów euro. W pierwszym sezonie Wojtek zagrał podobną liczbę meczów, jak słynny Gianluigi Buffon, którego notabene następcą miał stać się w turyńskim klubie. No i doszło do tego przez 6 długich sezonów. Śmiało można stwierdzić, iż Szczęsny został wtedy jednym z 10  najlepszych bramkarzy na świecie. Z Juventusem zdobył po 3 razy Mistrzostwo Włoch (2018, 2019, 2020) oraz trzykrotnie Puchar Italii (2018, 2021, 2024). Aczkolwiek w europejskich pucharach ciągle czegoś brakowało, efektem czego zaliczył z Juve „tylko” dwa ćwierćfinały Ligi Mistrzów, a także 3 razy jej jedną ósmą i dwa ligowe zmagania.

Fakty są jednak takie, iż w latach 2015-2024 Wojciech Szczęsny podbił jedną z najsilniejszych lig na Starym Kontynencie. W Serie A zagrał bowiem w 272 meczach, puszczając w nich tylko 251 bramek. W Romie przez jakiś czas grał natomiast z legendarnym Francesco Tottim, a w Juve przez trzy sezony z samym Cristiano Ronaldo.

Reprezentacja gorzko-słodka

Kariera klubowa jest dla piłkarza bardzo ważna pod względem zarobkowym, ale w ojczyźnie ocenia się go głównie pod kątem osiągnięć reprezentacyjnych. Wojciech Szczęsny z orzełkiem na piersi zagrał razem 84 mecze na poziomie seniorskim, grając czterokrotnie na Mistrzostwach Europy i dwukrotnie światowym Mundialu. Szło mu różnie. Na Euro 2012 gdzie byliśmy współgospodarzem imprezy razem z Ukrainą, Szczęsny w remisowym meczu z Grecją po faulu na Salpingidisie dostał czerwoną kartkę i turniej miał już z głowy. 4 lata później na Euro we Francji zagrał tylko w pierwszym meczu z Irlandią Północną, który wygraliśmy jeden do zera. Wojtek doznał jednak w nim kontuzji i zastąpił go Łukasz Fabiański... no i doszliśmy do ćwierćfinału, ocierając się o strefę medalową. Na MŚ 2018 Szczęsny zagrał w dwóch sromotnie przegranych meczach i pewnie nie chce pamiętać już o tym czempionacie. Zresztą podobnie jak o po pandemicznym Euro, podczas których strzelił samobója w meczu ze Słowacją i na nic zdała się jego późniejsza gra w zaciętych, acz niewygranych meczach z Hiszpanią i Szwecją. Następnie był Mundial w 2022 roku, gdzie cudem wyszliśmy z grupy, jako najbrzydziej grająca drużyna. Ale Szczęsnemu nikt nie odbierze tego, iż jako trzeci bramkarz w historii piłki nożnej obronił dwa strzały z rzutu karnego na takim turnieju. I jak by tego było mało, dał mu się też zwieść najlepszy piłkarz wszechczasów — Leo Messi. Następnie Szczęsny pojechał zaś na tegoroczne Euro. Tam jednak po bardzo nierównej grze odpadliśmy jako pierwsza drużyna z turnieju. Zaraz potem Wojtek ogłosił zresztą zakończenie kariery reprezentacyjnej. Z perspektywy czasu to natomiast nie powinno nikogo dziwić, a jeśli to na pewno dużo mniej niż decyzja o całkowitym zawieszeniu butów na kołku. A taką nowinę ogłosił Szczęsny na swoim Instagramie w dniu 27 sierpnia. Jednak w tej decyzji wytrwał niewiele ponad miesiąc.

„Emeryt” w Barcelonie

Na początku października zainteresowanie jego osobą wykazało bowiem kierownictwo FC Barcelony po tym, jak poważnej kontuzji uległ Ter Stegen. Mimo wcześniejszych zapewnień szybko doszło do podpisania jednorocznego kontraktu, w czym miało ponoć pomóc nakłanianie jego żony Mariny i Roberta Lewandowskiego. No i wydawało się, że Wojtek „złapał Pana Boga za nogi”, albowiem „z miejsca” miał zostać podstawowym bramkarzem Barcy. Ale stało się inaczej i do tej pory nie zdołał przekonać do swojej osoby Hansiego Flicka, który woli stawiać na Inakiego Penię. Mimo tego, iż Hiszpan między słupkami katalońskiego klubu nic wielkiego nie pokazuje i ma przykładowo poważne problemy z wyłapywaniem dośrodkowań. Ale Flick jest tym niewzruszony i nasz Wojtek do tej pory nie zanotował debiutu w Barcelonie. A bramkarzowi tej klasy to wręcz nie przystoi. Zresztą coś mi się wydaje, że Szczęsny już teraz pluje sobie w brodę, iż dał się namówić na wznowienie kariery. Tym bardziej że przegrywa rywalizacje z faktycznie gorszym sportowo konkurentem.

Podsumowując

Tak czy inaczej, karierę Wojciecha Szczęsnego wypada uznać za udaną pod względem czysto sportowym. A do zdobywania najważniejszych trofeów trzeba mieć też przysłowiowego farta, co najlepiej pokazuje przykład Harry'ego Kane'a, który do tej pory nie osiągnął nawet mistrzostwa krajowego. Aczkolwiek „młodszy” Szczęsny w pewnym stopniu może zazdrościć zdobycia najważniejszego europejskiego klubowego pucharu nie tylko Robertowi Lewandowskiemu, ale także kolegom po fachu Dudkowi i Młynarczykowi. Natomiast na sukcesy reprezentacyjne nie miał znów większego wpływu, gdyż kilku światowej klasy piłkarzy to za mało na medalowe miejsca (Mundial, Euro). Na koniec ciekaw jestem, jak Wy oceniacie całokształt kariery charyzmatycznego Wojtka? No i czy uważacie, że jego obecna bytność w „Barsie” ma jakiś sens?


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj4 Obserwuj notkę

Twórca artykułów i biografii: https://linktr.ee/andrzejtarnowski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Sport