Kultura polska w wielu historycznych momentach stanowiła prawdziwą ostoję dla polskości. Szczególne miejsce w panteonie polskich twórców należy się piszącym i komponującym „ku pokrzepieniu serc” po klęskach powstań przeciwko zaborcom, czy też wzywającym do walki z okupantami podczas tego 123-letniego okresu polskiej kaźni. Możemy tu wymieniać wielu polskich twórców, natomiast szczególne miejsce należy się członkom Wielkiej Emigracji. Przykładem jest tutaj słyszalne w Etiudzie „Rewolucyjnej” rozdarte serce Fryderyka Chopina po upadku powstania listopadowego. Twórczość najwybitniejszego polskiego kompozytora, a obok niego również Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i innych, przyczyniała się do krzewienia polskich tradycji w zniewolonym narodzie. Wielcy twórcy przypominali o doniosłych chwilach w historii narodu, jak np. Słowacki w „Pieśni Konfederatów Barskich”.
W końcu po latach zaborów Rzeczpospolita wróciła na mapy Europy, jednak jak się okazało nie na długo. Już w 1939 roku Polska ponownie utraciła niepodległość, by powrócić w 1945. Tym razem nie była to prawdziwa wolna Rzeczpospolita, choć językiem urzędowym był polski, sprawy w magistracie załatwiało się po polsku, a na tablicach z nazwami miejscowości widnieje od wtedy Wrocław a nie Breslau. Polskę okresu 1945-1989 idealnie obrazuje pieśń „Ojczyzno ma”:
„Tyle razy pragnęłaś wolności, tyle razy tłumił ja kat,
ale zawsze czynił to obcy a dziś brata zabija brat”.
Artystom zawsze ciężko przychodzi tworzenie wbrew sobie, jest to wręcz abberacja, ponieważ tworząc człowiek wyraża siebie. Dlatego tak wielu twórców okresu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej sprzeciwiało się władzy. Niektórzy wprost, wręcz frontalnym atakiem, a inni podtekstem – przekazem który rozumieli dokładnie wszyscy, mimo fasady za którą się krył.
Pieśń protestu po angielsku nazywana jest protest song. To rodzaj muzyki zaangażowanej, wyrażającej sprzeciw wobec jakiegoś zjawiska społecznego czy też politycznego. Najbardziej znanym przykładem protest songu jest „Another brick in the wall” grupy Pink Floyd. Z polskiej muzyki zaangażowanej za granicą największą rozpoznawalność uzyskał tytuł „Żeby Polska była Polską”. Muzykę skomponował Włodzimierz Korcz do słów Jana Pietrzaka; jak autor tekstu wspominał impulsem do napisania go były protesty robotnicze w roku 1976. Pietrzak, podobnie jak Słowacki wspomina ważne wydarzenia w historii narodu polskiego. Warto zauważyć, że tekst tej pieśni stanowił tytuł amerykańskiego programu telewizyjnego Let Poland be Poland, który został wyemitowany 31 stycznia 1982, czyli dokładnie dzień po International „Solidarity Day”, Międzynarodowym Dniu Solidarności z Polską. W programie udział wzięły światowe sławy takie jak m. in: Frank Sinatra czy Paul McCartney, a także wybitni polscy artyści - pianista Adam Makowicz oraz Czesław Miłosz.
Melodia do słów „Janek Wiśniewski padł” to jedna z tych fraz muzycznych, które jest w stanie powtórzyć większość Polaków. Najbardziej znaną wersję skomponował Andrzej Korzyński do słów Krzysztofa Dowgiałły, pojawia się ona m.in. w filmie „Czarny czwartek”. Opowiada o gdyńskich wydarzeniach z 1970 roku, gdy zastrzelony został Zbyszek Godlewski – osiemnastolatek zginął od milicyjnych kul. Protestujący przenieśli jego ciało na wyrwanych drzwiach przed budynek Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni.
„Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni,
dzisiaj milicja użyła broni.
Dzielnieśmy stali, celnie rzucali,
Janek Wiśniewski padł”
Teraz chciałbym napisać kilka słów o piosence, która jest najbardziej szczerym manifestem niezgody na otaczającą rzeczywistość jaki kiedykolwiek słyszałem. Cenzura nie przepuściła pierwotnej wersji tekstu brzmiącej:
„Kłamstwo panie A. krótkie nogi ma, ludzie wiedzą, na czym siedzą, nie darują wam!”
Skierowane początkowo do członka Biura Politycznego PZPR Albina Siwaka nie miały szans dostać aprobaty aparatu cenzury. Andrzej Sobczak zaczął pisać nowy tekst po wyemitowaniu Dziennika Telewizyjnego: „Wkurzony totalnie napisałem uczciwe i na pewno szczerze wnerwione „Przeżyj to sam””. Piosenka wpadła w ręce dziennikarzy Polskiego Radia, którzy puszczali ją dopóki cenzura nie wpadła do redakcji. Zanim przestała być emitowana została wiele tysięcy razy nagrana przez słuchaczy. Dla każdego będącego w okresie stanu wojennego choćby dziesięciolatkiem piosenka ta dzisiaj stanowi pewne wspomnienie o przeżyciach tamtego czasu. W tym fragmencie tekstu widać wyraźną krytykę wobec obojętności lub „patrzenia z daleka” na sprawy społeczne, polityczne:
„Ktoś inny zmienia świat za Ciebie,
nadstawia głowę, podnosi krzyk,
a Ty z daleka, bo tak lepiej
iw razie czego nie tracisz nic.”
„Chcemy być sobą” zespołu Perfect to przykład piosenki, która oficjalny tekst miała inny od pojawiającego się podczas koncertów. Publiczność zmieniła główny wers refrenu na „chcemy bić ZOMO”. W ten sposób zespół Zbigniewa Hołdysa dostał w 1982 roku „szlaban” na koncertowanie.
Kolejnym ważnym polskim utworem muzycznym o przesłaniu politycznym są „Mury” Jacka Kaczmarskiego. Piosenka ta stała się symbolem o znaczeniu tak dużym, że była sygnałem dźwiękowym Radia Solidarność. Autorem pierwotnej wersji tekstu i muzyki jest Luis Llach, kataloński pieśniarz, członek antyfrankistowskiego ruchu zwanego „Szesnastu sędziów” – była to grupa artystów wyrażających sprzeciw wobec prawicowej dyktatury generała. Jak wspomina Filip Łobodziński, podczas wieczornego spotkania z Kaczmarskim słuchali płyty Llacha – polskiemu bardowi ogromnie spodobała się piosenka „L’estaca”, opowiadająca o ludziach przywiązanych do pala. „Mury” stały się hymnem Solidarności, jednak jak wielokrotnie wskazywał Kaczmarski ludzie zrozumieli tekst pobieżnie; tak, jak potrzebowali w danym momencie. Ostatnia zwrotka była wielokrotnie zagłuszana oklaskami, co bardzo nie podobało się jednemu z najwybitniejszych polskich pieśniarzy. Jacek Kaczmarski śpiewa w niej o nowych murach, które rosną w miejscu tych zniszczonych:
„Patrzy na równy tłumów marsz,
milczy wsłuchany w kroków huk,
a mury rosną, rosną, rosną,
łańcuch kołysze się u nóg...”
Hymnem Solidarności stała się również „Modlitwa o wschodzie słońca”. Tekst napisany przez Natana Tenenbauma mówił pierwotnie o chłopaku porzuconym przez dziewczynę. Dopiero gdy Przemysław Gintrowski napisał muzykę tekst ten przyjął bardziej ogólne przesłanie, jak określał Krzysztof Gajda była „hymnem Dobra w czasach pogardy”. Piosenka weszła do repertuaru tria Gintrowski-Kaczmarski-Łapiński, a także do solowego programu Kaczmarskiego, co stanowiło w przypadku jego twórczości znaczny ewenement – jedyny utwór pojawiający się wielokrotnie na nagraniach i programach w przypadku którego nie jest autorem ani słów, ani muzyki.
„Każdy Twój wyrok przyjmę twardy,
przed mocą Twoją się ukorzę,
ale chroń mnie, Panie, od pogardy,
przed nienawiścią strzeż mnie, Boże”
Ze swoim przekazem „Modlitwa o wschodzie słońca” jest aktualna zawsze. Zwłaszcza obecnie jesteśmy świadkami niedość, że polaryzacji sceny politycznej, to także coraz większego podziału społeczeństwa. Pozwolę sobie skrytykować Komitet Obrony Demokracji za wykorzystywanie „Modlitwy” podczas demonstracji politycznych. Nie mamy obecnie sytuacji, w której tylko jedna strona używa agresywnej retoryki – wszyscy używający ostrych, często niepotrzebnych słów są winni antagonizacji w życiu społecznym.
Zawsze gdy myślę o podziałach dzielących nasze społeczeństwo przypominam sobie powstańczą „Modlitwę Armii Krajowej”:
„O Boże, skrusz ten miecz, co siecze kraj,
do wolnej Polski nam powrócić daj!
By stał się twierdzą nowej siły,
Nasz dom, nasz kraj.”
W dzisiejszych czasach refren tej pieśni nabiera w moim przekonaniu zupełnie nowego znaczenia. Daj Panie powrócić do Polski wolnej od niszczącej wiele serc nienawiści.
Andrzej Mandryka
Artykuł został opublikowany również w dziewiątym numerze młodzieżowej gazety Kongresy.
Inne tematy w dziale Kultura