PLEBISCYT – SUKCES CZY PORAŻKA
Jest grono badaczy historii Górnego Śląska , dla których trzy powstania nie były zrywem niepodległościowym, a wojną domową. Ci którzy stawiają taką tezę, związani są w zasadzie z obozem popierającym obecne, separatystyczne dążenia związane z szeroko pojętą autonomią dla Górnego Śląska. Takie stawianie sprawy kwestionuje narodowowyzwoleńczą motywację Górnoślązaków co do przynależności Górnego Śląska do Polski. Teza ta jest jednak wysoce wątpliwa z kilku powodów.
W okresie czasu, który opisuję, na Górnym Śląsku dochodziło do konfliktów pomiędzy władzą, a społeczeństwem. Zawsze miały one jednak charakter społeczny, czy też klasowy w ujęciu niektórych badaczy. Nigdy nie były to konflikty narodowościowe. Nie było więc przesłanek, by uznać pierwsze dwa powstania śląskie za akty wojny domowej. Należy też dodać, że oba powstania miały charakter spontaniczny i trwały zbyt krótko, by teza o wojnie domowej była uprawniona. Nie da się po prostu wygasić wojny domowej w ciągu tygodnia lub dwóch. Wreszcie w tych zrywach, czy też buntach nie brała udziału ludność, którą można by podzielić jako „dwie strony barykady”, gdyż takiej barykady po prostu nie było. O trzecim powstaniu pomówimy w dalszej części tekstu.
20 marca 1921 roku przeprowadzono plebiscyt. Ogólne wyniki głosowania przyniosły zwycięstwo Niemiec, bowiem za pozostawieniem obszaru plebiscytowego w granicach Rzeszy opowiedziało się prawie 60 proc. ogółu głosujących. O początku wiadomym było, że warunki głosowania były niekorzystne dla Polski, a najjaskrawszym tego przykładem było dopuszczenie do udziału w plebiscycie tzw. emigrantów, którzy prawie w całości głosowali za Niemcami. Spośród stałych mieszkańców prawie 50 proc. opowiedziało się za zjednoczeniem Górnego Śląska z Polską. Korfanty, pomimo porażki, analizując wyniki głosowania, zakreślił na ich podstawie linię polskich żądań rewindykacyjnych, sięgających aż ku Odrze. W historiografii zwykło się określać zakres polskich aspiracji terytorialnych mianem tzw. linii Korfantego. Żądania były mocno na wyrost , ale Korfanty liczył na wsparcie polskiego rządu. To jednak okazało się mrzonką.
O tę właśnie linię przyszło się bić w III powstaniu śląskim, kiedy wiadomo było, że alianci nie zamierzają przyznać Polsce jedynie niewielką część Górnego Śląska. Korfanty utrzymywał stały kontakt z przychylnymi interesom polskim Francuzami, stąd też na bieżąco znał stan sprawy górnośląskiej, mógł też określić optymalny termin podjęcia walki zbrojnej. Rząd Rzeczypospolitej wypowiadał się przeciwko powstaniu, uważał natomiast, że w wypadku jeśli alianci nie uwzględnią w zadawalającym stopniu dążeń narodowowyzwoleńczych Górnoślązaków, wówczas Korfanty ma prawo sięgnąć do takich środków, które wyrażałyby protest mieszkańców obszaru plebiscytowego. Zdaniem rządu środkiem takim byłby strajk generalny proletariatu bądź też krótkotrwała demonstracja zbrojna. Dla Korfantego był to wielki zawód, z którym zetknął się po raz pierwszy ze strony państwa polskiego. Dążąc do zjednoczenia maksymalnej części obszaru Górnego Śląska z Polską, znalazł się między młotem a kowadłem - nastroje społeczne jednoznacznie wskazywały na zdecydowaną wolę nieograniczonej walki o realizację celu narodowowyzwoleńczego, rząd natomiast chciał ograniczenia do minimum walki zbrojnej, chociaż oczekiwał pozytywnych rezultatów.
W nocy z 2 na 3 maja 1921 roku wybuchło III powstanie śląskie. Korfanty stanął na jego czele jako dyktator. Dzięki sprawnej organizacji, poświęceniu i entuzjazmowi, powstańcy w krótkim czasie zajęli obszar Górnego Śląska aż po linię Odry. Korfanty zaprezentował tę samą taktykę, co w czasie powstania wielkopolskiego - sukcesy powstańców chciał natychmiast zdyskontować w działaniach dyplomatycznych.
Jednak w III powstaniu śląskim inna była również pozycja Niemiec. Zachęceni m.in. wypowiedzią premiera angielskiego, Davida Loyd George'a, do radykalnego zwalczania ruchu powstańczego, podjęli zdecydowaną kontrofensywę, która zaczęła przynosić im sukcesy. Powstańcy byli wyraźnie w odwrocie, a dalsze prowadzenie walk groziło klęską strony polskiej. Korfanty dążył więc do zakończenia walk tak militarnie, jak i dyplomatycznie. To spowodowało, ze na skutek buntu zorganizowanego przez Grażyńskiego ( wysłannik rządu polskiego) został odsunięty od dowodzenia i zatrzymany w areszcie domowym. Wkrótce został uwolniony przez swoich zwolenników, a Grażyńskiego postawiono przed sądem polowym, skazując na śmierć. Korfanty anulował jednak tą decyzję. Warto zapamiętać to zdarzenie, bo w przyszłości zdeterminuje ono jego dalsze losy.
III powstanie śląskie trwało ponad 2 miesiące i zakończyło się 5 lipca 1921 roku sukcesem, biorąc pod uwagę ówczesne realia.
Po latach Korfanty pisał z rozżaleniem: „A gdy po plebiscycie groziła nam utrata obwodu przemysłowego, nikt inny tylko ja dałem hasło do wybuchu trzeciego powstania w przededniu konferencji Rady Ambasadorów w Londynie, gdzie miano przyznać nam tylko Pszczynę i część powiatu rybnickiego. Przeszkodziłem temu na czas przez wywołanie powstania. Bez dostatecznych środków pieniężnych, bez wystarczającej aprowizacji, mimo nacisku ze strony rządu polskiego, by powstanie natychmiast likwidować, zdołałem je podtrzymać przez kilka miesięcy, a co nie mniej ważne, zdołałem utrzymać w ruchu wszystkie warsztaty pracy i mimo toczących się walk zapewnić ludności pracę i chleb. Gdy niedołężni wojskowi przywódcy powstania przegrali bitwę pod Górą św. Anny i linie powstania się załamywały, gdy dobrze zorganizowani Niemcy pod wodzą doświadczonych generałów tak na szeregi powstańców napierali, że w 48 godzinach mogli byli stanąć w Mysłowicach, ja robotą dyplomatyczną wobec Komisji Międzysojuszniczej doprowadziłem do zawieszenia broni i rozejmu i uratowałem nie tylko powstańców, lecz całą sytuację. Fałszerze historii dziś śmią twierdzić, że przez to zaprzepaściłem Opole Odrę. Gdyby nie te moje zabiegi dyplomatyczne, to by dziś Katowice nie były polskimi".
Korfanty wyartykułował w cytowanej wypowiedzi co prawda własne zasługi, ale jego sukces możliwy był tylko dzięki powszechności dążeń narodowowyzwoleńczych Górnoślązaków, w czym potwierdziła się zasada, że sukces polityka możliwy jest głównie wtedy, gdy formułowane przez niego hasła wyzwalają społeczną aktywność szerokich rzesz ludności. Na końcowy wynik III powstania składały się zarówno bohaterstwo i poświęcenie powstańców śląskich, umiejętności dowódcze kadry oficerskiej, zdolności polityczne i charyzmat przywódcy w osobie Wojciecha Korfantego . To nie miało nic wspólnego z wojną domową, jaka chcą nam wmówić niektórzy historycy młodego pokolenia.
Dla Wojciecha Korfantego udział w zjednoczeniu ziem zaboru pruskiego z Rzeczpospolitą równał się zdobyciu trwałego kapitału politycznego i znacznej popularności wśród społeczeństwa, co sprawiło, że zaczął się on realnie liczyć jako jeden z głównych pretendentów do najważniejszych stanowisk w życiu państwowym. W gronie piłsudczyków, rywalizujących o wpływy polityczne z ugrupowaniami endecko-chadeckimi, których „perłą w koronie” był właśnie Korfanty, zrodziła się nawet w okresie III powstania śląskiego myśl o jego fizycznej likwidacji.
Poprzednie części:
http://andromeda.salon24.pl/617489,polityk-pogranicza
http://andromeda.salon24.pl/617813,polityk-pogranicza-kreta-droga-na-slask
http://andromeda.salon24.pl/617926,polityk-pogranicza-ku-referendum
C.D.N.
Inne tematy w dziale Kultura