Jeżeli wystarczy Wam cierpliwości, czy też chęci szczerej, to podzielę się moimi spostrzeżeniami. Skromny nie będę, bo swego czasu byłem działaczem, a później prezesem klubu piłkarskiego. Przeto więc podzielę się moją wiedzą ( ułomną, było nie było) i moimi refleksjami.
No więc na początek – prezesem PZPN-u może zostać każdy. Należy tylko dodać, że zostać prezesem PZPN-u jest trudniej niż zostać Prezydentem Rzeczpospolitej. Wynika to prostej zależności – największe szanse ma były piłkarz, trener z sukcesami, prezes zwiazku, prezes klubu, lubiany przez większość wieloletni działacz – czyli osoba znana w światku piłkarskim ze swoich autentycznych indywidualnych dokonań. Do tego trzeba jeszcze mieć szerokie grono przyjaciół lub osób wdzięcznych – tak jak w życiu. Niemile widziani zaś są biznesmeni i czynni politycy. Działacze, szczególnie szczebla okręgowego boją się biznesmenów we władzach związku, gdyż im nie wierzą obawiając utraty swojego znaczenia. Z czynnymi politykami sprawa wygląda tak, że podziały w związkach piłkarskich nie maja charaktery politycznego, więc tworząc różne nieformalne koalicje wyborcze, politycy są zawsze na pierwszej linii do odstrzału – są ciałem obcym.
Nie da się jednak uniknąć paru nudnych fragmentów, ale są one konieczne, by zrozumieć w czym rzecz.
Pionowa struktura władz piłkarskich w Polsce wygląda następująco:
- POZPN – podokręg okręgowego związku piłkarskiego ( jest ich tylko kilka)
- OZPN – okręgowy związek piłkarski
- PZPN – Polski związek piłki nożnej
Przedmiotem działania tych struktur jest Klub Piłkarski i wokół klubów piłkarskich kręci się całą reszta tego interesu.
Większość szeregowych działaczy klubowych to ludzie oddani swojej pasji i wrażliwi na punkcie jakichkolwiek, nawet niewymiernych finansowo przywilejów. Są też wyjątkowo uczuleni na punkcie przywiązania do klubu, czy też regionu. Należy pamiętać, że działacze klubów niższych klas, czy też delegaci okręgowi, to ok. 90 % wszystkich działaczy piłkarskich. Jest to więc poważna i decydująca siła z którą zarząd centrali musi się liczyć bardziej niż z politykami czy też nawet mediami. Cechą wspólną tych działaczy są rozległe powiązania między nimi. Znają się od lat jak łyse konie, a to dopiero pozwala być docenianym i znanym działaczem. W taki właśnie sposób, niejako oddolnie zaczynał swoją karierę Zdzisław Kręcina, który piął się po szczeblach kariery na plecach żywieckiego, a później katowickiego środowiska piłkarskiego.
Teraz parę słów o wyborach.
Prezesa, zarząd, komisję rewizyjną oraz delegatów na zjazd PZPN wybierają w oddzielnych głosowaniach delegaci na Walnym Zgromadzeniu Okręgowego Związku Piłki Nożnej.
Delegaci są delegowani (wybierani) w klubach sportowych, a także część z nich otrzymuje mandat ze wskazania Komisji Wyborczej – są to głównie działacze OZPN lub inne osoby (rzadziej).
Delegatem nie musi być działacz klubowy, czy też związkowy. Może nim być dowolna osoba. Sito jednak ma tak małe oczka, że jest to praktycznie niemożliwe.
Wszystkich tych wyborów, szczególnie na delegatów na zjazd PZPN dokonują koterie, zależne od swojej pozycji na arenie związkowej. Zdecydowanie górą są powiązania nieformalne.
Opozycja, tak wyolbrzymiana w postaci pana Grenia, ma znaczenie niewielkie i to trzeba sobie uświadomić.
Prezesem PZPN zostanie zawsze osoba, która ma za sobą więcej ludzi, którym poświęciła „więcej” uwagi.
Ktoś , kto nie wie o co chodzi, to napiszę tylko, że chodzi praktycznie o wszystko poczynając od licencji, odbiorów obiektów, pozycji w związku czy też awanse i spadki w niższych ligach, przesunięcia drużyn do innych grup, przydziału sędziów na mecze, awanse sędziów, organizowanie turniejów klubowych, powoływanie zawodników z klubów do kadr w różnych kategoriach wiekowych, dobre kontakty z managerami piłkarskimi, itp., itd.
Jest więc działaczom i delegatom za co się odwdzięczać. Tak to po prostu funkcjonuje.
Teraz Drogi czytelniku przemyśl czy wystartujesz.
Szanse ma wszakże każdy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości