Zamachowcy otwierają szampana?

Kilka miesięcy temu napisałem dwa teksty, w których, być może nieco naiwnie, zaapelowałem, abyśmy nie dali się skłócić ani skompromitować przez zamachowców, którzy 10.04.2010 r. doprowadzili do największej Tragedii w powojennej historii naszego kraju. Pisząc "my" mam na myśli tych wszystkich, którzy starają się dotrzeć do prawdy o tym, co się tak naprawdę tego dnia wydarzyło i którzy uważają, że z bardzo duzym prawdopodobieństwiem był to zamach.

Pozwolicie Państwo, że przytoczę kilka fragmentów ze wzmiankowanych tekstów:

"(...) Nie łudźmy się: naszemu śledztwu z uwagą przyglądają się również zamachowcy, którzy prędzej czy później reagują na nasze ustalenia. Bo nasze śledztwo, wbrew oczekiwaniom zamachowców, „zaprzyjaźnionych”mediów, ”ekspertów”, „dziennikarzy” i podobno zmęczonego już, na podstawie badań instytutów badania opinii publicznej, społeczeństwa, jak i pragnących wreszcie zakończyć „okres żałoby” władz, ciągle trwa. Nie będziemy przecież poważnie traktować ustaleń naszej prokuratury czy też komisji Millera, które głównie opierają się na... kopiach. Mamy też nadzieję, że z naszego śledztwa korzysta, przynajmniej w jakimś stopniu, Zespól Parlamentarny kierowany przez Pana Antoniego Macierewicza

My zamachu nie wykluczyliśmy, w odróżnieniu od MAKu, prokuratury czy też komisji Millera; wręcz przeciwnie, zastanawiamy się tylko, kto w nim mógł brać udział i w jaki sposób zamach ten został przeprowadzony. Widzimy też, że nasza praca jest obserwowana.  Zastanawiające, że gdy osoby prowadzące niezależne śledztwo, zaczynają dochodzić do pewnych bardzo ważnych wniosków, momentalnie pojawia się kolejna „wrzutka”, mająca za cel te ustalenia podważyć lub zdyskredytować. Widoczne jest też nagłe „uaktywnienie” się osób wrogo komentujących te ustalenia: zarówno w internecie, jak i w „zaprzyjaźnionych mediach”.

Celem zamachowców jest finalne zakończenie naszego śledztwa: chcą w ten sposób wreszcie zamknąć sprawę Tragedii Smoleńskiej, a jednocześnie zapewnić sobie dalszą kontrole nad naszym krajem. Zastanawiając się logicznie, w jaki sposób mogą to zrobić, przychodzi mi do głowy pewna możliwość, która chyba nie jest przez zbyt wiele osób brana pod uwagę:

zamachowcy będą chcieli nas skompromitować

(...) Pisząc to zakładam, że „oni”, czyli zamachowcy, mają jeszcze w ręku jakieś „atuty”, których do tej pory nie ujawnili; poprzednio „wyprodukowane” okazały się bowiem zbyt słabe i zostały w końcu obalone. Zakładam również, że „atuty” te są odpowiednio spreparowane i tym razem będą znacznie trudniejsze do podważenia; choć może być i tak, że najważniejsza będzie ich chwilowa, „medialna” moc, nie mająca głębszego oparcia w rzeczywistości.(...)" (1)

"(...) Szanujmy siebie nawzajem. Przecież wiemy, kim jesteśmy. Możemy sobie prześledzić wzajemnie nasze wpisy, choć oczywiście „przeszkadzacze” też budują sobie odpowiednią „legendę”. Możemy jednak popatrzeć na nasze wnioski: z czego wynikały, jakie były ich przesłanki, jak do nich doszliśmy i dlaczego uważamy tak, a nie inaczej. Dyskutujmy między sobą merytorycznie, pomimo nieustannej pracy „przeszkadzaczy”.Nie obrażajmy się na siebie. Nie traktujmy siebie, jak nieuków – wiedza nie jest nikomu dana raz na zawsze, wszyscy do niej jakoś dochodziliśmy. Natomiast wszyscy wiemy, że z dużym prawdopodobieństwem był to ZAMACH - inaczej byśmy się tym nie zajmowali. (...)

A ZAMACHOWCY CHCĄ NAS PODZIELIĆ. SKŁÓCIĆ. PORÓŻNIĆ. DLACZEGO?

ODPOWIEDŹ JEST OCZYWISTA.

Tak więc – nie dajmy się podzielić.

Wiem: nie jest to łatwe, wielu z nas jest już zmęczonych tą sytuacją, tymi ciągłymi fałszywymi lub częściowo prawdziwymi wrzutkami, co zresztą jest jednym z celów zamachowców - zniechęcić nas do zajmowania się Tragedią Smoleńską. (...)

Mój wpis to coś w rodzaju ostrzeżenia, a jednocześnie prośby do nas wszystkich, wynikającej z przekonania, że potrafimy ze sobą współpracować, pomimo dzielących nas różnic i odmiennego być może spojrzenia na sposób i miejsce przeprowadzenia zamachu.(...)" (2)

Od tamtej pory, od marca - kwietnia tego roku, MIĘDZY NAMI jest gorzej, niż lepiej, choć, paradoksalnie, niezależne śledztwo w sprawie Tragedii Smoleńskiej - a pisząc niezależne mam na myśli działania WSZYSTKICH, niezależnych od władz i instytucji naszego kraju, osób  - stale posuwa się do przodu. Zespół Poselski Antoniego Macierewicza i jego eksperci doszli do bardzo ciekawych wniosków, podważających "ustalenia" raportu MAK i komisji Millera w sprawie tzw. pancernej brzozy. Pojawiło się wiele ważnych odkryć i ustaleń, jak chociażby to, że pewien pan zamieszkały w Smoleńsku, dokumentujący fotograficznie hipotetyczne miejsce katastrofy, z którego to prac garściami korzystał MAK, komisja Millera i widzący wyłączną winę polskich pilotów "eksperci", "dziennikarze" czy blogerscy komentatorzy, uwielbiał również dokumentować ćwiczenia lokalnej jednostki specnazu.

Specjalnie nie wymieniam nazwisk osób ani pseudonimów blogerów, którzy wykonali bardzo wiele cieżkiej pracy, aby niezależne śledztwo dotarło do miejsca, gdzie się dzisiaj znajduje. Nie dzielę nikogo na żadne grupy, nie oceniam, kto zrobił więcej, a kto mniej, bo to nie ma najmniejszego sensu, jeśli wszystkim nam chodzi o prawdę.

Powstrzymajmy się od personalnych ataków. Wymagajmy od siebie więcej, niż od innych, jeśli chodzi o kulturę dyskusji i sposób komentowania. Każdy z nas czasem popełnia błędy, ale to nie powód, żeby kogoś od razu deprecjonować i oskarżać o wrogie działania czy też obrzucać inwektywami. Rozmawiajmy merytorycznie, nie bójmy się zapytać, jeśli czegoś nie rozumiemy, nie obrażajmy się z byle powodu, wykazujmy cierpliwość. Ci, którzy są zwolennikami wyłącznej winy polskich pilotów, są nam przecież tutaj, na salonie, doskonale znani.

Zbliża się Nowy Rok. Nie pozwólmy, aby zamachowcy otworzyli szampana i składali sobie życzenia, że udało im się tak bardzo nas skłócić i poróżnić, że bardziej zajmujemy się teraz sobą, niż dążeniem do prawdy.

Tego Wam wszystkim, a i sobie, w Nowym Roku, życzę.

 

http://ander.salon24.pl/294563,zamachowcy-chca-nas-skompromitowac

http://ander.salon24.pl/290236,zamachowcy-chca-nas-sklocic