Istniał w Rzeczypospolitej Obojga Narodów niezwykły rytuał miłości, pokory i równości względem drugiego człowieka, o którym tak „pięknie” głoszący o równości, godności wszelcy marksiści – a więc komuniści i socjaliści i liberałowie czy naziści czy inne twory religijne eliminujące podmiotowość człowieka, tak „troszczące” się o ciało człowieka - których zadaniem jest rozebranie osoby ludzkiej ze św. Tomasza z Akwinu (osobowości, godności i podmiotowości - w skrócie) i zabranie św. Augustyna - czyli wolnej woli – pozbawienie zbawienia i wyplenienie miłosierdzia oraz zapędzenie do ciężkiej pracy – Mogą głosić równie zidiociałym i ograniczonymi i leniwym istotom, jak Oni sami.
„Biskupi i Królowie nasi w Wielki Czwartek starcom nogi umywali. Zygmunt III był pierwszym, który ten obrządek dopełnił. Za Stanisława Augusta raz się trafiło, że każdy z 12 starców miał sto lat z okładem - pisze ksiądz Jędrzej Kitowicz w "Opisie obyczajów", jak podaje Hanna Szymendarska w "Polskie tradycje świąteczne". Jeden z nich, nazwiskiem Zakrzewski, raz oświadczył, że podług metryki którą miał przy sobie, liczył lat 130, że był przy oblężeniu Wiednia za Jana III w r. 1683, i że tam otrzymał rany. Król przekonawszy się że tak było istotnie, dał mu natychmiast 50 dukatów. Zwykle ubodzy ci potrawy im dawane zabierali z sobą do domu, a nadto na wychodnem otrzymywali każdy woreczek z kilkoma dukatami.
Dawniej prymas a nawet i sam monarcha tej ceremonii dopełniał. Zygmunt III, jak pisze w swych pamiętnikach Albrecht Radziwiłł, z wielką uroczystością co rok obmywał nogi 12 najstarszym ludziom w królestwie, którzy umyślnie na ten dzień do Warszawy byli sprowadzeni. Zwykle czynił to w kościele św. Jana, a niekiedy w kaplicy zamkowej. Toż samo robili następni monarchowie polscy, a ostatni tego rodzaju obrzęd odbył się w r. 1793 w tejże kaplicy. Obecny temu Antoni Magier zostawił nam następny opis zwyczajów dworu w tym dniu zachowywanych. W wielki czwartek, pisze on, co rok bywał obchód kwesty na szpitale tutejsze w zamku w sali audiencyonalnej, gdzie jedna z młodych dam z woreczkiem ozdobnie haftowanym począwszy od króla, zbierała pieniądze z kolei od osób obecnych w okrąg sali stojących. Poczem następowało w kaplicy obmywanie nóg starcom, którzy usadowieni na ławkach i mając rozzutą jedną nogę, tę pobożną od króla odbierali usługę. Jeden z szambelanów polewał z srebrnej nalewki wodą nogę każdego starca, król zaś podaną sobie serwetą tęż nogę przykrywał.
Sadzano ich po umyciu nóg do stołu do Wieczerzy Pańskiej „do której król Imć wzywał wszystkie osoby znakomitsze w stolicy”, a przy której „król i znakomitsze osoby im usługiwały. Każdy starzec otrzymywał zupełny ubiór, łyżkę, nóż i grabki srebrne, tudzież serwetę, w której dukat złoty był związany” – pisze ks. Jędrzej Kitowicz.
Potem były oratoria, wieczór kończyła kwesta, a zebrane w ten sposób pieniądze przekazywano szpitalom, przytułkom i ochronkom.
W staropolskich dworach szlachty polskiej, żyjącej patryarchalnie w stosunkach ze swemi kmiotkami, długo zwyczaj obmywania nóg starcom utrzymywał się, bo aż do końca 18 wieku; za Stanisława Augusta przetrwał jeszcze. Wtedy gospodarz wcześnie zbierał gromadkę dwunastu starców, na pamiątkę dwunastu apostołów, najprzód ze wsi swoich, a do okrągłej liczby z żebraków, i w dzień ten dopełniał nóg obmywania. Nie zaginął dotąd ten piękny chrześcijańskiej pokory obyczaj. Dopełnił go w przeszły czwartek najdostojniejszy arcybiskup metropolita warszawski, ks. Antoni Melchior Fijałkowski, w tej samej katedralnej świątyni Warszawy, gdzie dawniej królowie polscy obrząd ten, przekazany od Zbawiciela, spełniali. Najstarszym z sędziwych wyobrazicieli 12 apostołów był Walenty Dembiński, lat 78 liczący – takie informacje znajdują się na stronie Parafii pod wezwaniem Trójcy Świętej w miejscowości Krotoszyny Pomorskie.
Rytuał tego obrzędu, to nie tylko czynienie tego na pamiątkę obmycia nóg w Wielki Czwartek przez Syna Bożego, ale symbol równości, gdzie Władca – Król staje się sługą, niewolnikiem – myje starcom stopy, którym ciężko się niekiedy schylić, uniża się i naśladuje Syna Bożego. Uznaje w ten sposób swoją nicość. Przypomina że Władza ma służyć osobom i wspólnocie. Władca w tym rytuale, że powinien być sługą swoich poddanych a nie uzurpatorem, tak jak nauczał Jezus (Mt 20,25-27): „... Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym".
Obmywaniem stóp gościom zajmowali się przede wszystkim ludzie niższego stanu. W starożytnym świecie hierarchia społeczna odgrywała bardzo dużą rolę, dlatego gospodarz zlecał to zadanie swoim dzieciom, żonom albo służbie. Osobiście zajmował się obmywaniem stóp przybysza tylko wtedy, gdy chciał swojemu gościowi okazać najwyższy szacunek i oddanie.
Podobnie było w Rzymie – podawanie wody i mycie nóg gościom zarezerwowane było dla niewolników.
Ewangelista Jan pisze nam o słowach wypowiedzianych przez Jezusa do Piotra: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną”. Ostrzega nas: „Jezus, umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował". Jeśli nie zauważamy tego „do końca", umycie nóg będziemy uważali za zwykły, nieco spektakularny gest pokory. Nie, miłość do końca rozpoczyna się tu: Pan chwały ("Ojciec dał Mu wszystko w ręce, od Boga wyszedł i do Boga idzie") rozpoczyna „posługę", która zaprowadzi Go na śmierć. Tajemnica uniżenia i cierpienia: „I będą z Niego szydzić, oplują Go" (Mk 10,34). Od pierwszego kroku ku tej Męce służba związana jest z upokorzeniem. Uświadamia nam to, że służba nie tylko nie odbiera blasku chwale, lecz że jedynie pokorna służba zdobywa się na miłość do końca.
Prezydent Andrzej Duda odwołując się do dziedzictwa kulturowego Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nie odwołuje się do logiki życia biologicznego, która sprowadza się do tego, że abym „ja” mógł żyć, ktoś inny musi zginąć. Utożsamia się z uniwersalizmem kościoła katolickiego mówiąc o wspólnocie, z tym porozumieniem horyzontalnym. Porozumieniem które definitywnie zostaje zerwane przez zdobycze okresu oświecenia – Rewolucji i zastąpiony wertykalnym.
Prezydent Andrzej Duda chce traktować wszystkich jak podmiot, co „kasta” wybranych odrzuca. Odgrodzona od społeczeństwa ochroną w sensie instytucjonalnym. Porzuciła sacrum na rzecz tożsamych korzeni wywodzących się z negacji Pana Boga.
Prezydent Andrzej Duda wysyła w ten sposób sygnał, jestem w stanie obmyć stopy starcom, a więc ludziom niekiedy mającym obniżoną sprawność fizyczną, nieumiejących sobie poradzić z obowiązkami, z wykonaniem określonych zadań.
Do takiej postawy miłosierdzia nawiązują w każdy Wielki Czwartek – kapłani. Takich czynów nie był zdolny wykonać wybitny polski socjalista odwołujący się do republiki – Józef Piłsudski, ani żaden inny przywódca II RP. Nawet Wincenty Witos – symbol na sztandarach PSL-u, który uważał: „Chłop nie zapomniał ani na chwilę, że szlachta polska trzymała go w niewoli pańszczyźnianej przez setki lat, a dopiero cesarz zniósł pańszczyznę i obdarzył go prawami i wolnością. Był też przekonany, że gdyby Polska nie upadła, to by i pańszczyzna została na zawsze” – nie był w stanie obmyć stóp - starcowi szlachcicowi, którego pozbawił majątku, a który podczas zaborów był kluczową ostoją Polskości.
Nie jest w stanie tego uczynić niejaki zafascynowany Kantem wypełnionym Lutrem Jean-Claude Juncker, członek Chrześcijańsko-Społecznej Partii Ludowej. Ciekawy co na to niejaki Frans Timmermans – członek socjalistycznej Partii Pracy. Jak przystało na socjalistę, który ma usta pełna frazesów o równości, choć nie ma tego w tradycji, co każdy Polak, uznający się z Polaka i odwołujący się do naszego dziedzictwa kulturowego, bez względu na to, gdzie się urodził i gdzie obecnie zamieszkuje – to jednak jest tym socjalistą i w ramach tej równości powinien obmyć starcom, niekiedy już mocno cuchnące stopy. Jest to w stanie uczynić?
Może pomorze im Grzegorz Schetyna, Ryszard Petru, Paweł Kukiz, Mateusz Kijowski i tak miłująca do szaleństwa równość wybitne i urodzone na ziemi Polskiej – socjalistki prof. Magdalena Środa i prof. Joanna Senszyn czy tak kochający wyzyskiwanych chłopów od czasów upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów – Władysław Kosiniak-Kamysz?
Czy są w stanie obmyć stopy starcom? Nie wymagajmy od nich aż takich cudów, niech obmyją nogi swoich rodziców. Tych którzy dali im życie. Matce, która nie zacisnęła ud podczas porodu. Dała jednak przyjść na ten świat maleńkiej, niewinnej i bezbronnej istocie. Jednak rozszerzyła swoje cudowne i pełne seksapilu nogi. Widocznie też nie chciała realizować swojego seksapilu na traktorze w ramach równości czy jak Lidia Korsakówna wcielająca się w rolę w ramach tej równości – w murarkę Hankę Ruczajówne z „Przygody na Mariensztacie”. Ojcu dziękując za jego codzienny trud w trosce o zapewnienie dostatku lub szczerze przebaczając jego niedostatki, wynikające z jego wewnętrznej nędzy, ale jednak dawcy życia, bez którego na świecie by się nie znaleźli.
Czy aspirujący do zastąpienia Prezydenta Andrzeja Dudy i Premier Beaty Szydło, która nieustanie podkreśla godność każdego człowieka i walczy niczym matka o swoje dzieci – abyśmy przestali być wyłącznie ZASOBEM – w aspekcie politycznym, gospodarczym, społecznym. Aby przywrócić nić porozumienia horyzontalnego.
Czy są w stanie nawiązać, do tak pięknego zwyczaju miłości, równości i pokory?
Ksiądz Jędrzej Kitowicz, tak pisze o innym pięknym rytuale w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, bardzo cennym, ale przerwanym przez Króla Jana Kazimierza, do którego kolejni królowie już nie powrócili: „Tak więc w Kwietną Niedzielę przy procesji, mali chłopcy ze szkół parafialnych występowali z oracjami wierszem o wjeździe Chrystusa do Jerozolimy i jego męce... W dawnej Polsce na pamiątkę powitania Chrystusa przez lud Jerozolimy dzieci przynosiły na ten dzień „palmy" królowi polskiemu. Oczywiście, nie były to byle jakie dzieci, lecz potomkowie rodzin senatorskich i książęcych, a każdy najpierwszy ród w Polsce zabiegał o to, żeby jego latorośl mogła wziąć udział w tej uroczystości. Podobnie obdarowywano palmami dostojników prowincjonalnych, zarówno duchownych, jak i świeckich. Chłopcy z palmami ubrani na biało, po wręczeniu palmy królowi lub innemu dostojnikowi wygłaszali ówczesną modą stosowne oracje, na ogół o treści religijnej. Jak powszechny to był zwyczaj, świadczy fakt, że w 1591 r. w Krakowie wydano specjalny podręcznik takich oracji: Deklamacje na dzień Wielkiejnocy dla ćwiczeń pacholąt szkolnych Stanisława Skoreckiego. Zwyczaj ten został zarzucony za panowania Jana Kazimierza, króla, który z powodu nieustannych wojen rzadko bywał w stolicy podczas Wielkiej Nocy” .
Palma daktylowa niezwykle popularna w rejonach Morza Śródziemnego, od czasów starożytnych była uważana za symbol życia i zwycięstwa. Na jej charakterystyczny kształt składa się twardy, prosty pień, który wieńczy pióropusz gęstych i długich liści. W tradycji bliskowschodniej wizerunek drzewa palmowego znany jest przede wszystkim z mitów kananejskich oraz z ikonografi asyryjskiej, które łączą palmę z bóstwami wegetacji i płodności, a także z kultem świętego drzewa. Te ukształtowane na Wschodzie symboliczne odniesienia miały znaczący wpływ na obecność motywu daktylowca w narracji biblijnej oraz późniejszej kulturze grecko-rzymskiej.
Motyw palmy daktylowej w sztuce chrześcijańskiej pojawia się jako symbol drzewa życia i ostatecznego zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią. Podczas wjazdu Chrystusa do Jerozolimy wierni witali Go gałązkami palmy. Palma jako symbol zwycięstwa i triumfu wybranych (Ap 7,9) pojawia się na sarkofagach chrześcijańskich.
Palma jest symbolem triumfu (na znak wjazdu Jezusa do Jerozolimy) ale również męczeństwa. W ikonografii święci przedstawiani są właśnie z liściem palmowym jako symbolem śmierci męczeńskiej. Palma jest również symbolem odkupienia i zapowiedzią raju po śmierci. Symbol radości i triumfu - Szymon Machabeusz, po pokonaniu Syryjczyków, urządza uroczysty wjazd do Jerozolimy z „palmowymi gałęziami w rękach” (1 Mach 13, 49 – 52). Palma jako symbol człowieka sprawiedliwego (Psalm 92, 13 - 16), nieśmiertelności i zwycięstwa świętych i męczenników (Ap 7,9-10) oraz symbol męki i triumfu Chrystusa (J 12, 12-16). W tradycji Kościoła symbolizują mękę, ale również triumf i zmartwychwstanie Jezusa oraz nieśmiertelność duszy ludzkiej. W tradycji ludowej są symbolem sił witalnych, życia, corocznej odnowy roślin i zapowiedzią ich kwitnienia i owocowania.
Warto wrócić do tej pięknej, ale przerwanej tradycji. Wyobraźcie sobie dzieci polityków opozycji z dziećmi polityków rządzących idących do Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w Niedzielę Palmową i wręczających Przywódcy Państwa i na szczeblach gminnych samorządowych Palmę, która ma powyższe znaczenie i symbolikę.
Jest to możliwe, nawet w oparciu o tak złą Konstytucję, jak obecnie funkcjonująca w naszym państwie. Wystarczy wprowadzić 14 kwietnia – Święto Chrztu Polski i Polskiej Państwowości i zrobić ten dzień, wolnym od pracy. Najważniejszym Świętem z którego będą wypływały pozostałe święta państwowe, w tym również bardzo ważne Święto Niepodległości. Trzeba przestać się odwoływać do biologii – etniczności, a zacząć budować na naszym dziedzictwie kulturowym, jakże pięknym.
Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania źródła z linkiem.
PS. Z tego blogu będę wyrzucał komentatorów, którzy nie używają w swoich rozważaniach definicji systemów politycznych. Także tych, którzy próbują zaciemniać obraz teoriami spiskowymi, a więc oszołomom dziękuję. Szarlatanom i innym tego typu, także dziękuję.
Będą usuwani, wszyscy którzy mają Polską Rację Stanu obok i chcą być elementem obcej doktryny i nie widzą potrzeby, aby Polska realizowała swoją doktrynę.
System polityczny czyli ogół organów państwowych, partii politycznych oraz organizacji i grup społecznych i interesu (formalnych i nieformalnych), uczestniczących w działaniach politycznych w ramach danego państwa oraz ogół generalnych zasad i norm regulujących wzajemne stosunki między nimi. Rozpatrujemy to w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym w ramach struktury wewnętrznej i zewnętrznej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości