W ramach prezentow urodzinowych dostalem bilety na koncert Huberta von Goisern w zamczysku w sasiedniej wsi. Bilety drogie, to stawilem sie spokojnie dopiero na godzine przed koncertem. Na miejscu juz sie dowiedzialem, ze ostatnie miejsca siedzace byly zajete na trzy godziny przed koncertem. Ludzie zeszli sie z prowiantem i napojami, i piknikowali w zamkowym amfiteatrze Burg Wilhemstein.
Przez bite 3 godziny dreptalem z nog na noge landlerka w miejscu. Chlop, w miedzyczasie lat 60, gral bez przerwy 2 godziny i 20 minut. Kultowe starocie wlasnie po poltorej godzinie. Wtedy publika wstala dla potancowania, odtad nie widzialem nic.
Hubert Achleitner, Artysta przez bardzo duze A.
www.hubertvongoisern.com/index.html
Jakie 15 lat temu bylem w tym samym miejscu bez biletu (trudno dostac). Znaczy, chcialem byc. Zamczycha nie znalazlem. Przez godzine - z braku google - krazylem po okolicy nie slyszac nic.
Aktualny sklad zespolu i sztandarowa piosenka trasy koncertowej:
"Moj" Hubert von Goisern & Alpejskie Koty, z moich lat:
Ciekawostka przyrodnicza - z tego samego miasteczka Bad Goisern pochodzi niejaki Haider. 2 lata starszy. A calkiem inny.
35111
Inne tematy w dziale Rozmaitości