Marsz Niepodległości przeszedł do historii. Dosłownie , bo było to duże wydarzenie w wielkie święto Polaków - setną rocznicę odzyskania niepodległości. Marsz można uznać ogólnie za bardzo udany. Masowy udział Polaków, spokojny przebieg, zwieńczenie wielkiego święta. To było bardzo potrzebne zwieńczenie. Zwykli ludzie mogli aktywnie dać wyraz swoim patriotycznych uczuciom a nie tylko być bierną widownią podczas oficjalnych rocznicowych obchodów
Teraz czas na małe podsumowanie. Kto zyskał a kto stracił na tym wydarzeniu przygotowanym przecież w okolicznościach dość specyficznych, na ostatnią chwilę, przy nagłej zmianie planów najważniejszych osób w państwie. Przypomnę tutaj mój komentarz zamieszczony na innym blogu:
"W tym właśnie problem, że jeszcze 3 dni przed 11 listopada panowie władza się szykowali do ucieczki. I prezydent i premier i prezes. Wszyscy mieli zaplanowane schowanie się w mysich dziurach. Wszyscy oni mieli taki napięty harmonogram i taki nawał zajęć, że w żaden sposób nie byli w stanie znaleźć czasu na marsz. No ale ostatecznie zebrali się na odwagę i na 48 godzin przed setną rocznicą odzyskania niepodległości zaczęli planować jak to właściwie ma wyglądać. No i zdarzył się kolejny cud nad Wisłą: udało się !"
Tutaj niestety stracił prezydent Duda, kilkakrotnie zmieniający zdanie, zapraszający wszystkich na marsz, potem ogłaszający że sam w marszu udziału nie weźmie a potem znów zapraszający. Dopiero pod wpływem zakazu HGW , na kilkadziesiąt godzin przed 11 listopada prezydent z premierem zaczęli się zastanawiać a może jednak tym razem nie uciekać i nie chować się ? Fatalne wrażenie zrobiły plany porzucenia narodu przez rządzących w tak ważnej chwili. Niestety to wrażenie nie do końca zostało zatarte przez fakt, że finał jednak był dobry. W mojej ocenie prezydent stracił więcej niż rząd i kierownictwo PiS, bo to on przecież zapraszał na marsz a potem się tego wycofywał. Dodatkowo warto sobie przypomnieć zapowiedzi prezydenta na temat nowej konstytucji, gdzie setna rocznica odzyskania niepodległości miała być momentem przełomowym. Zatem co z tą konstytucją Panie Prezydencie ? Raczej wygląda na to, że klapa. Prezydent nie zyskał poparcia nawet w swoim własnym środowisku. Z buńczucznego pokrzykiwania nic nie wyszło.
Rząd, pomimo że zabrał się za organizacje marszu w ostatniej chwili, moim zdaniem nie stracił tyle co prezydent. Wizerunek rządu ratuje też dobra praca policji . Z drugiej strony były te plany ucieczki i pochowania się po kątach. Był strach przed wybrykami narodowców i światowymi nieprzychylnymi komentarzami. Był w końcu strach przed tym jak kierownictwo PiSu zostanie przyjęte przez Warszawiaków, którzy dwa tygodnie temu dali PiSowi kopa w wyborach samorządowych. Przecież Warszawa jako gniazdo kosmopolityzmu i wszelkiego zepsucia była nie do wzięcia, jak pisali jeszcze niedawno pisowcy komentatorzy. Stąd ta niechęć do wspólnego marszu kierownictwa PiSu z Warszawiakami. Tymczasem Warszawiacy (choć nie tylko) swoim masowym udziałem w marszu pozwolili PiSowi "osiągnąć sukces". Kiedy jednak pamięta się jak wyglądały przygotowania do marszu po stronie rządu to nie do końca jest sukces PiSu. Łącznie chyba bilans wychodzi na zero.
A opozycja ? Opozycja zdecydowanie straciła. Opozycja nie była w stanie włączyć się do obchodów tego wielkiego święta i została całkowicie zmarginalizowana. Dodatkowo opozycję pogrążają komentarze w rodzaju wystąpienia Komorowskiego opowiadającego w TV, że podczas Marszu Niepodległości polskie władze szły na czele nacjonalistów i faszystów. Panie prezydencie Komorowski, tą wypowiedzią przestrzelił pan sobie oba kolana !
Zyskali za to narodowcy. I to z kilku powodów. Po pierwsze to oni uratowali obchody tej wielkiej rocznicy. Rząd podłączył się pod ich marsz. Po drugie sąd przyznał im rację po zakazie HGW oraz prezydenta Wrocławia. Sąd oficjalnie uznał że to ich marsz i mają do niego prawo. Po trzecie rząd i kierownictwo PiSu zostało zmuszone do negocjacji z narodowcami w sprawie wspólnego udziału w marszu. Po czwarte marsz okazał się wielkim sukcesem. Tylko mały zgrzyt z tymi racami i dymówą.
Wygrali także Polacy, którzy przez masowy udział w marszu dali wyraz swoim patriotycznym uczuciom. Z jednej strony Polacy zdecydowanie popierają członkostwo w UE ale z drugiej strony pokazali, że komponent narodowy w dalszym ciągu jest dla nich ważny. Jeśli którekolwiek ugrupowanie polityczne w Polsce chce osiągnąć sukces musi o tym pamiętać. Polacy nadal chcą być Polakami a nie bezpaństwowcami, bez określonej przynależności narodowej roztopionymi w Unii Europejskiej.
Inne tematy w dziale Polityka