Próbuję się zastanawiać na chłodno dlaczego tak źle rozegrano zmianę premiera ? Patrzę na to z punktu widzenia czystej skuteczności politycznej. Nie próbuję ronić krokodylich łez nad krzywdą, która spotkała Beatą Szydło. Uważałem ją za słabego i mało kompetentnego premiera. Miała jednak poważny atut. Dobrze nawiązywała kontakt z pewną , dość istotną grupą elektoratu i miała spore osobiste poparcie. To poważny kapitał polityczny, który Jarosław Kaczyński wyrzucił do kosza. Musiał mieć jakiś ważny powód i musiał działać pod presją. Nie sądzę, że Kaczyński popełnił by taki błąd mając pełną swobodę działania.
A pytania się mnożą. Dlaczego to odbyło się akurat teraz ? W tym samym dniu odrzucono wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło, przegłosowano ważne ustawy o SN i KRSie , Beata Szydło złożyła dymisję rady ministrów i Mateusz Morawiecki otrzymał misję tworzenia nowego rządu. To wszystko jednego dnia. Skąd ten pośpiech ? A po tym wszystkim Morawiecki deklaruje , że rząd pod jego kierownictwem pozostanie w prawie nie zmienionym składzie ? Jaki był cel tego całego zamieszania, które już przyniosło poważne straty w postaci spadku zaufania elektoratu PiSu zarówno do Kaczyńskiego jak i wymienionego szefa rządu ? Dlaczego tzw. "rekonstrukcję rządu" tak długo przeciągano ? Dlaczego zapowiada się dalsze przeciąganie tej rekonstrukcji (dochodzą głosy, że może coś tam się zmieni ale dopiero w styczniu lub nawet później) ?
Trzeba założyć, że Jarosław Kaczyński działa racjonalnie choć jakieś okoliczności powodują, że nie ma pełnej swobody podejmowania decyzji i rozkładania swoich posunięć w czasie. Nasuwa mi się jedna hipoteza, która pozwala jakoś zracjonalizować te wszystkie działania. To co mamy okazję obserwować to wynik układu pomiędzy Kaczyńskim a Dudą. Porozumienie wynegocjowane pomiędzy nimi wykraczało bowiem znacznie poza kształt ustaw o KRSie i Sądzie Najwyższym. Przy czym pomiędzy układającymi się stronami panuje głęboka nieufność. Dlatego przygotowano precyzyjny harmonogram wywiązywania się ze zobowiązań przez układające się strony. Przedmiotem układu były ustawy o SN i KRSie ale także zmiana rządu i przekazanie PADowi rzeczywistego nadzoru nad obszarami konstytucyjnie mu przysługującymi. Każda ze stron kolejno wykonuje poszczególne kroki, na które się umówiono. Ustawy o sądach zostały przyjęte przez sejm w kształcie, który odpowiada Jarosławowi Kaczyńskiemu. Podczas debaty sejmowej poparli je prezydenccy ministrowie. Weta nie będzie pomimo, że ustawy te są ewidentnie niekonstytucyjne. Z kolei Kaczyński przeprowadził zmianę premiera. PAD powitał go w pałacu prezydenckim słowami : "Jest pan moim premierem". Przypomnijmy sobie, że zarówno Duda jak i Romaszewska sugerowali wcześniej że Szydło powinna być wymieniona.
Teraz kolej na realizację następnych umówionych kroków. Nowy premier i rząd w dotychczasowym składzie zostanie zaprzysiężony przez prezydenta a senat przyklepie ustawy sądowe. Wtedy Morawiecki wymieni kilku ministrów, na których zależy prezydentowi. Powodem takiego rozciągnięcia w czasie tych wszystkich działań jest daleko idący brak zaufania pomiędzy układającymi się stronami. Żadna ze stron nie chcą ryzykować, że zrobi to do czego się zobowiązała a druga strona wtedy zacznie jakieś gierki i ostatecznie się wypnie.
Tak to moim zdaniem wygląda. Taki sposób postępowania jest niezrozumiały dla elektoratu ale za to minimalizuje ryzyko bycia oszukanym przez drugą stronę. Ale to tylko hipoteza. Zobaczymy czy się potwierdzi.
Inne tematy w dziale Polityka