Alur24 Alur24
123
BLOG

SMOLEŃSK 2010 – Nacisk na „naciski” (cz. 2)

Alur24 Alur24 Polityka Obserwuj notkę 8
Przyjrzyjmy się zarzutom stawianym załodze Tu-154 w dniu 10.04.2010 r., przede wszystkim obu Pilotom i Nawigatorowi.


Skoro tak się potoczyła dyskusja nad poprzednią częścią tej notki – przyjrzymy się zarzutom stawianym załodze Tu-154 w dniu 10.04.2010 r., przede wszystkim obu Pilotom i Nawigatorowi.

1. Jednym takim zarzutem jest, jakoby nie mieli uprawnień do wykonania tego lotu. Otóż je mieli, a jeśli nie mieli – to o tym nie wiedzieli. Ponieważ są tu dwa pełnoprawne orzeczenia.
Podważyła Ich uprawnienia komisja Millera, na użytek swego raportu, dopatrując się uchybień formalnych przy ich przedłużaniu. Np. Kapitanowi A. Protasiukowi, z powodów zbyt zawiłych by je tu rozwlekać, nie uznała Kontroli Techniki Lotu, jaką zgodnie z dokumentami pułkowymi, zaliczył 10.12.08 r., z dwuletnią datą ważności, czyli do 10.12.2010 r.
I nie tylko takie zastrzeżenia do szkoleń i egzaminów Kpt. Protasiuka miała komisja Millera, bo poświęciła im aż parędziesiąt z liczącego blisko 100 stron opracowania – konia z rzędem temu, kto nie tylko przez to przebrnie, ale też rzeczowo zweryfikuje. Tym bardziej, że te konkluzje komisji czasem są wprost trudne do weryfikacji, np. jakie warunki pogodowe rzeczywiście panowały kilka lat wcześniej w dniu egzaminu. Albo jak rozwiać lub potwierdzić „wątpliwości” komisji Millera, czy określone ćwiczenia przebiegały we właściwy sposób.
W podobnym stylu komisja Millera zakwestionowała też uprawnienia 2-go Pilota i Nawigatora.
Natomiast innego zdania było dwóch wojskowych biegłych, zaangażowanych przez Prokuraturę Wojskową, która zamierzała oskarżyć dwu d-ców z 36. Pułku o „wytypowanie do lotu załogi bez ważnych uprawnień”. A ci biegli odrzucili wszystkie zastrzeżenia komisji Millera i wydali opinię, że uprawnienia obu Pilotów i Nawigatora były ważne. Na podstawie ich opinii w roku 2021 Prokuratura (choć już „Ziobrowa”) postępowanie przeciwko obu d-com z 36. Pułku umorzyła.

Nie zamierzam wdawać się w dyskusję, które orzeczenie jest „ważniejsze”, komisji Millera, czy Prokuratury. Stwierdzam, że oba były wydane przez uprawnione organy, a rozstrzyganie które jest słuszne nie należy ani do mnie, ani do nikogo na tym forum, ani nawet do powoływanego tu wcześniej pil. A. Szczęsnego. Jedno wszak uznaję za bezsporne – śp. Piloci i Nawigator też nie musieli się zastanawiać, czy ich certyfikaty mogłyby być nieważne.

Ale podkreślę, że „uprawnienia” i „umiejętności” – to nie są synonimy. I nawet komisja Millera parokrotnie zauważa wysokie umiejętności śp. Kpt. Protasiuka. Np. stwierdziła, że bardzo dobrze znał amerykański system TAWS i wiedział, jak zablokować (poprawniej byłoby powiedzieć – opóźnić) jego błędne „ostrzeżenia”. Które uruchomiły się tylko dlatego, że smoleńskiego lotniska nie było w bazie danych tego systemu, a tego konia trolle dosiadają do dziś.
Jak też komisja Millera dostrzegła osobiste parcie Kpt. Protasiuka na doszkalanie się. I że uzyskał również licencję pilota cywilnego, a w tym celu odbył osiem szkoleń, i to na własny koszt.
Tak więc z  „uprawnieniami” i „umiejętnościami” jest tak, jak z pieczątką diagnosty w dowodzie rejestracyjnym naszego samochodu. Brak tej pieczątki nie jest rzeczywistą niesprawnością pojazdu, ani też gdy ta pieczątka jest – to wcale nie wyklucza w pojeździe poważnego defektu.
Reasumując – jeśli dokumenty uprawnień załogi rzeczywiście były wadliwe, to samo w sobie nie może być uznane za przyczynę katastrofy. Tę konkretną i bezpośrednią przyczynę trzeba jeszcze wskazać i udowodnić.

Odniosę się jeszcze do raczej negatywnego stosunku komisji Millera do tzw. „Planu przyśpieszonego szkolenia grupy pilotów /dowódców załóg/ lotnictwa transportowego na samolotach pasażerskich”, jaki w 36. Pułku wprowadzono w 2008 roku, w wyniku odejścia pozostałych trzech d-ców załóg (kapitanów) Tu-154, w tym dwóch ostatnich instruktorów, o czym już pisałem w poprzedniej notce.
I przypomnę to, co tam wykazałem, a czego nikt z dyskutujących nie podważył – do katastrofalnego niedostatku polskiego lotnictwa, a 36. Pułku w szczególności, nie doprowadził nikt z wewnątrz, nikt z Dowództwa Sił Powietrznych, ani też nikt z wojskowych. Sprawcy tej mizerii byli ulokowani znacznie wyżej.
Kiedyś jeden z mych oponentów wspomniany „Plan przyśpieszonego szkolenia …” nazwał „przewałkami”, a do podobnych regulacji odnosił się również przywołany pod poprzednią notką pilot mjr A. Szczęsny, który przypisał je… L. i J. Kaczyńskim (w latach 2008 – kwiecień 2010 !!!). No, to przyznaję, że wprowadzenie tego „Planu” prawdopodobnie nastąpiło pod „naciskiem”, tyle że nie Kaczyńskich, a min. B. Klicha. Choć przepraszam, bo komisja Millera ujęła to znacznie delikatniej, mianowicie że wg D-cy 36. Pułku: „… szkoleniem następców odchodzących pilotów oraz możliwością realizacji zadań z użyciem samolotów Tu-154M był również bezpośrednio zainteresowany Minister Obrony Narodowej” (podkreślenie moje).

Notka znowu mi się rozrosła, więc omówienie pozostałych zastrzeżeń do śp. Pilotów przeniosę do następnej. Ale przypominam moje wymagania odnośnie przestrzegania regulaminu forum.

cdn.

Alur24
O mnie Alur24

Wzorem innych piszących CV - też się urodziłem. Ale na tym nie poprzestałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka