Komentarze do notki: Bravo Hotel Tango i jego przeciwnik

« Wróć do notki

Ronin.29 maja 2018, 13:54
Dobra notka i ciekawa historia. Jak będę w Luksemburgu to na pewno zajrzę. Pozdrawiam.
Alpejski29 maja 2018, 15:49
@Ronin. 

Dziękuję i ja pozdrawiam
Alpejski31 maja 2018, 19:15
@marta.luter 

Tak - karta tych powietrznych zmagań jest piękna...
Pozdrawiam
adrianradom31 maja 2018, 19:10
Świetna notka.

Te naloty na Rzesze (podobnie jak wojna podwodna)
to świetny przykład ciągłego wyścigu , na jeden bajer techniczny szukano i najczęściej znajdowano kolejny lub wprowadzano innowacje taktyczną.

Mogli by o tym poczytać fanboye amerykańskiej czy rosyjskiej techniki
kłócący się która lepsza (w wojnach zastępczych w wykorzystaniu np IZraela i Syrii czy hipotetycznych wojnach światowych).

Dziś też nic nie jest dane raz na zawsze, szczególnie w dziedzinie WRE
(stąd np Żydzi od lat przywoiązują taką wage do tego żeby móc samodzielnia na bieżącą, NA MIEJSCU(W CZASIE w)  wprowadzać  modyfkacje.

http://dziennikzbrojny.pl/aktualnosci/news,1,9700,aktualnosci-z-polski,bezbronne-jastrzebie
,, Ciekawe, że zapytani o ten system przy okazji podpisania umowy na pociski JASSM piloci F-16, jednoznacznej odpowiedzi unikali. Mówili jednak, że system WRE nigdy nie jest docelowy, zawsze jest rozwijany."

Gdy dowiadujemy się o zwycięstwie i wunderwaffe którejś ze stron,
to druga szuka już środków zaradczych.

Imponujące że Niemcy tak długo trzymali samodyscyplinę informacyjną,w ,,nocnych" służyło niewiele personelu  ale przecież według obecnych standardów była to masa ludzi.
Alpejski31 maja 2018, 19:33
@adrianradom 

Zdjęcia, które widzisz to tylko dwa, a mam ich wiele. Dostałem je od Slązaka, który latał na samolocie pokazanym na zdjęciu. Jakość jest niesamowita bo to 6x6. Niestety po jego śmierci rodzina wyrzuciła jego książkę lotów a ja nie zrobiłem fotokopii. Myślałem że kiedyś jeszcze siądziemy i zadam mu kilka pytań które miałem po analizie zdjęć... Jak widzisz na zdjęciach widać wszystko. Abwehra pozwalała na wykonywanie tych zdjęć, bo mieli zaufanie do swoich lotników. Becker urlopował mojego rozmówcę z powodu okrągłych urodzin jego mamy. Pojechał na trzy dni do domu, a  w tym czasie inna załoga miała wypadek i wszyscy zginęli. Nie wiadomo czy był to sabotaż, czy wada układu smarowania na dużych wysokościach dająca znać kiedy ktoś zapomniał dolać oleju po korek.
Chcę o tym napisać co najmniej artykulik, ale nie mam teraz czasu siedzieć w archiwach, bo jedynie to pozostało i te zdjęcia, które w Gazecie Wyborczej (tylko oni mieli odpowiedni sprzet) zeskanowałem.