Choć do lipca jeszcze trochę czasu, to pierwsza z serii notek poświęconych pięćdziesiątej rocznicy pierwszego lądowania na Księżycu.
Byłem na pokładzie platformy zbudowanej przez techników i naukowców. Lecz wtedy poczułem, że ci technicy i naukowcy nie mieli żadnej odpowiedzi na najistotniejsze pytania. Ja stałem tu, a Ziemia była tam i ta dynamika była porażająca. Ja czułem, że ten świat jest zbyt kompleksowy, zbyt logiczny i zbyt piękny, aby był jedynie dziełem przypadku. Musi byś Ktoś większy niż ja i ty. I rozważam to w sensie nie religijnym a duchowym – musi być jakiś Stwórca, który stoi ponad naszymi religiami i który nas stworzył…
„Gene” Cernan astronauta misji „Gemini 9”, „Apollo 10”, „Apollo 17”- wypowiedź dla filmu „ W cieniu Księżyca”.
Cernam zmarł prawie dokładnie rok temu, nie dożył 50 rocznicy pierwszego lądowania na Księżycu, którą będziemy świętować za parę miesięcy. Ta wypowiedź jest jeszcze bardziej poruszająca, jeśli zobaczymy twarz Cernama, jego oczy i mimika uzupełniają te poruszające słowa na temat, o którym trudno pisać i mówić. To obszar przeżyć mistycznych.
Te relacje astronautów po lotach kosmicznych zostały w czasach PRL-u całkowicie wykasowane przez cenzurę komunistyczną.
Przecież oficjalnie już wcześniej sam Gagarin miał „nie spotkać Pana Boga w kosmosie”. Osobną sprawą jest to, czy on tak rzeczywiście powiedział. Czy był to raczej wymysł propagandzistów Chruszczowa, który miał powielać materialistyczny obraz świata, w którego badaniu „wiedzie prym przodująca siła komunistycznego państwa”? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na tak postawione pytanie, lecz z pewnością te słowa bardziej pasują do słabego intelektu Chruszczowa, niż do wrażliwości Gagarina. Niedawno niemieccy dokumentaliści nakręcili bardzo ciekawy film o Gagarinie. Jest tam wypowiedź rzucająca nowe światło na ten problem. Wypowiada się jedna z kobiet mieszkających w rodzinnej wsi pierwszego kosmonauty. Mówi – kiedy Jura do nas zaglądał ludzie zagadywali go - Jura a ty Boga tam w kosmosie widziałeś? Gagarin odpowiadał zatem z sobie wrodzoną prostotą - nie spotkałem… I to chyba było inspiracją do powstania tej powielanej w różnych wersjach historii.
Słuchałem kiedyś wywiadu z Leonowem, radzieckim bohaterem, pierwszym człowiekiem, który lewitował w przestrzeni kosmicznej na zewnątrz swojego statku „Woschod 2” Był on wyznaczony na pierwszego Rosjanina, który miał wylądować na powierzchni Księżyca. Po powrocie z pierwszego lotu, wiedział, że w jakiś sposób musi na nowo poukładać swoje przekonania religijne. Stał się człowiekiem wierzącym, mimo tego, że selekcja kandydatów do latania w kosmos pod kątem przywiązania do marksistowsko – leninowskiej myśli była bardzo surowa.
Nie lepiej było po drugiej stronie Atlantyku w Ameryce. Po słynnej transmisji na żywo z pokładu „Apollo 8” znajdującego się w dzień Bożego Narodzenia na orbicie okołoksiężycowej, podczas której astronauci urzeczeni pięknem Ziemi wyłaniającej się spod horyzontu księżycowego, przeczytali fragment Biblii, którą zabrali na pokład statku, zakazano podobnych praktyk w następnych lotach kosmicznych. Powodem było zaskarżenie NASA przez wojujących ateistów i wydanie wyroku, w którym stwierdzono (sic!) naruszenie neutralności światopoglądowej przez agencję rządową. Pisałem o tym przypadku w notce https://www.salon24.pl/u/alpejski/802270,gagarin-apollo-8-i-wscieklosc-ateistow
Tak, więc dysputa teologiczna, czy metafizyczna została w przypadku Związku Radzieckiego jak i Stanów Zjednoczonych zepchnięta do niemal podziemia, bo rozmowa o stanach mistycznych, jakich doświadczali astronauci nie była politycznie poprawna.
Czasem zadaję młodym ludziom pytanie, jaki był pierwszy napój wypity na powierzchni Księżyca i jaki zjedzony pokarm … I wierzcie mi nikt nigdy nie odpowiedział prawidłowo. A było to wino i chleb w postaci prezbiteriańskiej Eucharystii przyjętej przez Buzza Aldrina, zaraz po wylądowaniu na powierzchni naszego satelity. Jak widzicie cenzura zrobiła swoje.
W ten sposób loty kosmiczne obdarto z bardzo istotnej wartości, jaką przeniosły ludziom w nich uczestniczącym, bo tę wartość uczyniono niedostępną dla szerokich mas. A wszak my ludzie podejmujemy wyzwania dzięki pewnemu zespołowi cech, jakie posiadamy. Te cechy to ciekawość i determinacja, która jest silniejsza niż lęk. Ten nurt płynący z naszego serca, pozwolił astronautom zaakceptować niezwykle wysokie ryzyko takiej wyprawy.
Te właściwości naszej psychiki, podobnie jak odczucie zachwytu nad Stworzeniem jest nierozerwalnie związane z pełnym obrazem ludzkiej osoby, zarówno w wymiarze indywidualnym jak i szerokim rozumieniem, czym jest ludzkość, jako zbiorowość.
Cenzura tego fragmentu przekazu astronautów, który dotyczył stanów mistycznych, była okrojeniem wizerunku ludzkości i wtłoczeniem jej w ramy wyznaczone przez ateistów.
Słowa Armstronga, który na powierzchnię Księżyca zabrał plastikową bransoletkę swojej zmarłej na raka córeczki, aby pozostawić ją tam na wieki, były w tym wymiarze ludzkiej natury najlepsze, jakie mógł powiedzieć – mały krok dla człowieka, wielki dla ludzkości. Ten mały krok i ta maleńka bransoleta, wobec największego osiągnięcia technologii, jaką ludzkość stworzyła, budują niebywałe emocjonalne napięcie, odsłaniające jeszcze jedną cechę bycia człowiekiem.
My ludzie potrafimy kochać i ta miłość jest silniejsza niż śmierć, ta miłość nie daję się tej śmierci zgasić i boli, kiedy odchodzą ci, których kochamy… Wtedy nasze osiągnięcia poświęcamy pamięci tych, których kochaliśmy za życia i którzy wypełniają nasze serca tęsknotą, po tym jak nas opuszczają.
Tu łączą się te dwa strumienie wypływające z naszych serc w jeden rwący niespokojny potok. Nasze serca są niespokojne, bo tęsknią, bo przeczuwają, bo szukają ładu i sensu, prawdy i sprawiedliwości.
Nie ulega wątpliwości, że loty kosmiczne, a szczególnie loty na Księżyc, ukazujące widok naszej Ziemi zawieszonej w kosmicznej przestrzeni, pokazały najdobitniej nowy wymiar naszej ludzkiej egzystencji – jako dzieci zrodzonych z molekuł ewoluującego Wszechświata. Ta ewolucja, ta struktura wywołuje ten rezonans, który każe myśleć o sensie tego wszystkiego, o logice i celu istnienia. I nasze serca są niespokojne i pozostaną niespokojne do momentu, kiedy odnajdą Prawdę.
Charlie Duke, astronauta Apollo 16 powiedział – na Księżycu byłem trzy dni, ale z Bogiem przejdę resztę mojego życia. To uczucie spokoju.
Leonow, który w samotnej misji miał wylądować na Księżycu, jako pierwszy kosmonauta radziecki, w rozmowie o wierze powiedział – Bóg jest w duszy każdego z nas, mam tego pewność.
Dziś przeżywamy czas niemal postnaukowy i pięćdziesiąt lat po pierwszym lądowaniu człowieka na Księżycu w Internecie dominują materiały mające zafałszować ten fakt i pozytywny obraz człowieka, jako stale poszukującego odpowiedzi na najważniejsze pytania.
Ludzie pospolicie głupi i zwykli prymitywni frustraci zamieszczają tysiące filmików mających udowodnić, że ludzie nigdy nie wylądowali na Księżycu. To podobnie diabelska robota jak ta, która wykreślała z przekazu medialnego mistyczne odczucia astronautów. Ludzie fałszujący rzeczywistość służą złu, próbując ciasnotę własnych umysłów sprowadzić do poziomu cywilizacyjnej normy.
Wróćmy, zatem do świadectw i przeżyć astronautów…
Najpiękniejszy był lot powrotny na Ziemię. Przez okno Apollo 14 mogłem obserwować, co dwie minuty Ziemię, Słońce, Księżyc i 360 stopniową panoramę otaczającego nas Wszechświata . To wywoływało ogromne wrażenie i wręcz obezwładniało. Nagle stało się dla mnie jasne, że molekuły mojego ciała, mojego statku kosmicznego i moich towarzyszy, przed niewyobrażalnie długim czasem musiały powstać a ich własności były zdefiniowane. I to było obezwładniające uczucie jedności i związku z całym Wszechświatem. Jakby mi towarzyszącej ekstazy prawie – mój Boże – religijnego objawienia i przebudzenia.
Edgar Mitchell „Apollo 14”
W dwudziestym wieku ludzkość przekonała się, że Wszechświat jest większy niż można to sobie było wcześniej wyobrażać. Jeśli pomyślimy, że do lat dwudziestych staczano boje o to, czy oprócz naszej Drogi Mlecznej są inne galaktyki, a dziś znamy ich miliony, to ten geometryczny postęp w astronomii obserwacyjnej jest chyba jednym z największych przyczynków do dyskusji, kim jako ludzie jesteśmy.
Jesteśmy dziećmi Wszechświata, każdy atom naszego ciała powstał we wnętrzu gwiazdy, każdy oprócz wodoru. Ten Wszechświat jest wszechświatem ewolucyjnym, a ten proces wpisany jest w prawo natury i stanowi odcisk działania czasu, wymiaru niezbędnego, aby ewolucja postępowała. Dotyczy ona zarówno materii nieożywionej, jak i każdego żywego organizmu.
I cały czas szukamy śladów Tego, którego myśl w niewytłumaczalny sposób przeczuwamy w tem materialnym świecie. Misje Apollo pokazały w dobitny sposób, że tej tęsknoty nigdy nie ludzkość nie porzuci, i z tego powodu świadectwo astronautów jest jeszcze bardziej przejmujące…
Poniżej wstawiam wam zdjęcie jakie wykonałem poprzedniej nocy. Wstawiłem na nim miejsca lądowania na Księżycu misji "Apollo". Oba zdjęcia możecie kopiować i powielać do woli. I popatrzcie na Księżyc choć raz w tym jubileuszowym roku i pomyślcie o tych, którzy wyruszyli w największą podróż ludzkości, jaką ona do tej pory odbyła...
Inne tematy w dziale Technologie