Kanclerz Merkel nie doleciała na czas na szczyt G20.
W rządowym Airbusie A340 „Konrad Adenauer” doszło do serii awarii elektroniki pokładowej, pozbawiających maszynę całkowicie łączności z ziemią. Po zrzuceniu części paliwa samolot zawrócił znad Morza Północnego i lądował awaryjnie na lotnisku Bonn – Kolonia. Świadkowie twierdzą, że lądownie było twarde, bo w zbiornikach pozostała znaczna ilość paliwa. Ta informacja może świadczyć, że obawiano się awarii pozostałych elementów wyposażenia elektronicznego i postanowiono jak najszybciej, jak to tylko możliwe, posadzić maszynę na ziemi. Podczas intensywnego hamowania kołami, co jest tylko stosowane w przypadkach nadzwyczajnych, układ hamulcowy rozgrzał się do bardzo wysokiej temperatury i chyba uległ zablokowaniu, bowiem Kanclerz była uwięziona w samolocie na ponad godzinę. To dziwne, bo powinna być natychmiast z samolotu ewakuowana. Sytuacja wydaje się dość tajemnicza .
Mimo dementi Bundeswehry histeryczne doniesienia niektórych mediów, mówiły o kryminalnym wątku tej sytuacji… Oświadczenie Bundeswehry jest jasne i mówi jedynie o czysto technicznym aspekcie awarii.
Airbus A 340 – 300 niedawno został odkupiony od linii lotniczych „Lufthansa” i przerobiony na rządowy samolot, nie ma dobrej opinii. Zdobył już przezwisko „Pannenflieger” „Samolot usterka”, bo znany jest z serii spektakularnych awarii.
Złośliwi komentatorzy na łamach forum dyskusyjnego „Die Welt” pisali, że kłopoty z komunikacją dla Merkel to nic nowego, bowiem już dawno ona i jej partia utraciła łączność z ziemią i elektoratem.
Merkel nie zdążyła, nie tylko na pierwszy dzień obrad, ale na spotkanie z prezydentami USA i Chin. Nad ranem odleciała zwykłym liniowcem do Argentyny z przesiadką w Hiszpanii.
Inne tematy w dziale Polityka