Wysublimowanym sposobem rozprawiania się z opozycją, przez lata stosowanym w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich było zamykanie opozycjonistów w zakładach i poddawanie ich przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu. Nie ma nic gorszego dla zdrowego człowieka, niż umieszczenie go wśród ludzi naprawdę chorych, nie wspominając już o podawaniu mu leków zaburzających funkcje centralnego układu nerwowego. To rodzaj chemicznej lobotomii w otoczeniu pogłębiającym deteriorację osiąganą lekami.
Aby umożliwić takie praktyki rozbudowano definicje niektórych schorzeń w ten sposób, że każde niemal zachowanie człowieka mogło być zdiagnozowane, jako jedna z jednostek chorobowych. Najpopularniejszą chorobą diagnozowaną przez upadłych lekarzy będących na usługach komunistycznej dyktatury była oczywiście schizofrenia, której definicja w Sowietach obejmowała niemal każde zachowanie człowieka. Umożliwiało to wprowadzenie do definicji tej choroby pojęcia "schizofrenia pełzająca", albo "bezobjawowa". Pacjent mógł nie przejawiać żadnych symptomów tej choroby, aby podejmowano profilaktykę. Oczywiście profilaktykę chemiczną przy pomocy środków pozbawiających „leczonego” sprawności intelektualnej.
W przypadku nazizmu wyglądało to odmiennie. Naziści przeciwników politycznych podobnie jak chorych psychicznie, po prostu, eksterminowali natychmiast. Ludzie psychicznie chorzy, byli pierwszymi ofiarami nazistowskiego ludobójstwa na wielką skalę. Do dziś nie jesteśmy w stanie doliczyć się ofiar Aktion T4 w ramach, której mordowano pacjentów szpitali psychiatrycznych i domów opieki. Jednym z mózgów tej operacji był niemiecki lekarz Hermann Paul Nitsche, który za swoje zbrodnie został skazany na karę śmierci w 1947 roku. Jego „ulubionym” lekiem, który w ogromnych dawkach podawał swoim ofiarom był barbiturant Luminal. Opracował też specjalną dietę prowadzącą do śmierci w wyniku wygłodzenia.
Przyjmuje się, że liczba zamordowanych chorych w okupowanej Europie i Niemczech waha się pomiędzy 270 000 – 296 000 osób. Niemieckie źródła podają, że tylko w Polsce podczas okupacji Niemcy zamordowali 20 000 chorych psychicznie, a metody ich uśmiercania były tu testowane w największym zakresie. Liczba osób wysterylizowanych przekroczyła 400 000 tysięcy.
Czy niebezpieczeństwo podobnego wykorzystania psychiatrii minęło?
Mam poważne obawy, że nie. Przerażeniem napawa wyrok francuskiego sądu, skierowujący skrajnie prawicową polityk na przymusowe badania psychiatryczne, z powodu zamieszczenia na Twitterze zdjęć z egzekucji francuskiego dziennikarza dokonanej przez IS.
Kiedy oglądam zachowanie polityków europejskich w parlamentach własnych krajów, jak i w Parlamencie Europejskim, nie mam wątpliwości, że wielu z nich przydałaby się terapia, przynajmniej antyneurotyczna, choć ciężkich przypadków psychoz specjaliści w tym zakresie dopatrzą się tam zapewne o wiele więcej. Trudno, to wyborcy pozwalają im tam siedzieć. Takie są reguły demokracji.
Marine Le Pen nie jest politykiem budzącym moją sympatię, jak i cała jej partia. Jednak nie wolno dopuścić, aby medycyna znów stała się narzędziem represji!
Wiadomo, że od sytuacji, kiedy zaczyna być używana do represjonowania niewygodnych dla władzy ludzi, do niewyobrażalnych zbrodni czasem dzieli nas tylko niewielki krok. Dziś musimy głośno mówić, że nie ma akceptacji dla takich metod represjonowania ludzi. I nie jest ważne, jakiej orientacji politycznej oni są.
Wyrok francuskiego sądu jest hańbą współczesnej Europy!
Inne tematy w dziale Polityka