Przyznam się wam, że lubię Bundeswehrę. Przez wiele lat w tej armii, mimo nieustannej pogardy krzykliwej zielono-czerwonej części społeczeństwa, pracowali ludzie gotowi, aby służyć nie tylko Niemcom, ale w ostatnim czasie także na misjach zagranicznych. Kiedy oglądałem sceny, podczas których zielono – czerwone grupy aktywistów witały powracających z misji ciężko rannych żołnierzy niewiarygodną nienawiścią i pacyfistycznymi demonstracjami, zawsze było mi tych młodych chłopaków żal, ale też podziwiałem ich odwagę i miłość do wojska w czasach tak nieprzyjaznego nastawienia społeczeństwa do armii.
Sąsiedzi opowiadali, jak obok w domu mieszkała rodzina wojaka, służącego na misji w Afganistanie. Aby rozmawiać z mężem jego żona miała telefon satelitarny. Rozmawiała z niego oczywiście na tarasie, bo w domu nie było sygnału, co tak przeszkadzało kilku mieszkańcom dzielnicy, że bezustannie awanturowali się z nieszczęsną kobietą i wzywali Ordnungsamt (odpowiednik staży miejskiej) bo zakłócała im błogi spokój w soboty i niedziele. Prześladowali ją do tego stopnia, że musiała się wyprowadzić…
Kadra oficerska w niemieckim wojsku to ludzie o najwyższych kwalifikacjach zawodowych i niesamowicie zrównoważonych charakterach. Wielokrotnie rozmawiając z tymi ludźmi byłem pod wrażeniem ich głębokiej wiedzy fachowej, kultury osobistej i wiedzy ogólnej. Wykształcenie i pozyskanie takich kadr trwa bardzo długo, a ich strata to niepowetowane szkody, dla całego systemu. Trudno mi było zrozumieć jak przez ostatnie lata pomiata się takimi ludźmi dając im całkowicie niekompetentnych ministrów, jako szefów.
Potem pojawił się promyk nadziei, że jednak część niemieckiego społeczeństwa zdaje sobie sprawę z wagi i doniosłości żołnierskiej służy. Widziałem przed centralnym szpitalem Bundeswehry ja zawieszano banery tak, aby były widoczne z okien szpitalnych pokoi, w których leżeli ranni żołnierze. Na banerach ktoś napisał - kochani żołnierze jesteśmy z wami, dziękujemy!
Ostatnie lata przyniosły Bundeswehrze finansową i technologiczną zapaść. Owszem wspaniałe projekty i systemy uzbrojenia egzystują w formie prototypów, ale nie ma pieniędzy na ich produkcję. Flota okrętów podwodnych stoi przycumowana i niesprawna od wielu miesięcy, a podwodniacy ćwiczą na suchych symulatorach. Airbus schrzanił projekt dobrze zapowiadającego się A 400 „Grizli”, nie mogąc przez lata poprawić komunikacji z producentem układów napędowych i doprowadzając do tego, że okres między przeglądowy najnowszych silników wynosi 25 godzin! A i te 25 godzin często nie wystarcza i awarie prześladują, ten notabene doskonały aerodynamicznie płatowiec z bardzo nowoczesnym i oszczędnym napędem wentylatorowym. Niestety socjalistyczny moloch Airbusa pokazał niezdolność do adekwatnych reakcji na problemy konstrukcyjno produkcyjne. Podobnie było ze śmigłowcem wielozadaniowym, którego zakup musiano wstrzymać ze wzglądu na niedotrzymanie założonych parametrów. Źle wywiercone w kadłubie centralnym otwory pod nity, spowodowały, że z kolei najnowszy myśliwiec Eurofighter „Typhoon” nie może latać i nikt nie wie, co z tym fantem zrobić, bo błąd odkryto zbyt późno, aby cokolwiek ekonomicznie dało się naprawić, a dotyczy to dość dużej liczby samolotów. Nie wspominam już o stanie armii pancernej.
Dziś trwają w Berlinie lotnicze targi ILA 2018. Na tych targach bardzo aktywni są Amerykanie. Liczą na wielkie kontrakty na samoloty i śmigłowce. Nie jest wykluczone, że jako przejściowy typ, Luftwaffe zakupi F 35. Oczywiście jeszcze nie na tych targach, ale spodziewać się można sporej rywalizacji w powietrzu, podczas pokazów dynamicznych. Jednym zaś z mocnych kandydatów na śmigłowiec transportowy wydaje się być stary niezawodny „Chinook”, pamiętający czasy Wietnamu, ale w ciągłych modernizacjach doprowadzony do postaci śmigłowca „idealnego” o ogromnym resursie i niezawodnych układach.
Sytuacja bezwładu zaczyna od dawna budzić troskę dowództwa i nie jest tajemnicą, że wielu wysoko dystyngowanych oficerów rzuciło na biurko swoje wypowiedzenia Minister Ursuli von der Leyen. I jak szyderstwo brzmią zapowiedzi, że rozszczebiotana Usia, brana jest przez Kanclerz pod uwagę, jako kandydat na Sekretarza Generalnego NATO!
Gdyby tak się stało, że jej kandydatura przejdzie, to ja proponuję od razu wywiesić białą flagę i złożyć hołd Batiuszce. Po cholerę czekać aż ta kobieta rozkręci ostatni trybik, który w NATO będzie funkcjonować…
Dziś „Die Welt” zamieścił artykuł, w którym niemieccy wojskowi ostrzegają, że niemiecka armia dłużej nie wytrzyma takiego traktowania ze strony rządu. Postuluje się, aby w Bundeswehrę zainwestować minimum 15 miliardów Euro do 2021 roku.
Podpułkownik André Wüstner powiedział „Die Weltowi“, że: Ludzie w Bundeswehrze nie będą dłużej akceptować tego, że w świecie pełnym zagrożeń i odpowiednio wzrastających wymagań bojowych będzie kontynuowane zarządzanie biedą. Dalej podpułkownik mówi: Rządząca koalicja musi zrozumieć, że nie da się więcej zarządzać bezpieczeństwem, lecz należy w dużo większym stopniu je tworzyć. /-/ Kto ludziom w Niemczech chce wiarygodnie wyjaśnić, że ich ochrona znowu jest pierwszym i najważniejszym obowiązkiem funkcjonowania państwa, musi dać tego jasny dowód. Tu muszą nastąpić faktyczne działania i one zaczynają się od planu finansowania Bundeswehry w przyszłości.
Mogę tylko się cieszyć, że wreszcie coś zaczyna się w te materii dziać, wszak 80 milionowe państwo z silną gospodarką nie może być bezbronne, bo staje się w ten sposób potencjalnym czynnikiem destabilizującym Europę okazując słabość wobec militarnych zagrożeń.
Inne tematy w dziale Polityka