Czasem w historii dochodzi do wydarzeń zaskakujących. Notkę „To były niemieckie obozy - czyli polityk z Niemiec wspiera Polskę” zakończyłem nadzieją, że wpis Emanuela Sarrazina jest polityczną jaskółką. Nie spodziewałem się, że drugi akt nastąpi tak szybko.
Słowa Ministra Spraw Zagranicznych Niemiec o tym, że Niemcy biorą na siebie pełną odpowiedzialność za Holokaust, kończą dyskusje nad tym, jaką odpowiedzialność może ponosić Polska, którą całkowicie okupowały siły niemieckie. Co więcej, Gabriel podkreślił, oczywisty dla historyków fakt, że: To nasz kraj przeprowadził tę rzeź i nikt inny. Pojedynczy kolaboratorzy nie zmieniają tu niczego. (Von unserem Land wurde dieser organisierte Massenmord begangen und von niemand anderem. Einzelne Kollaborateure ändern daran nichts.) Powtarzam – pojedynczy kolaboratorzy nie zmieniają tu niczego!
To odpowiedź na okropne przenoszenie odpowiedzialności na ludzi poddanych ogromnemu terrorowi nazistowskiemu i działających w niesłychanie trudnej sytuacji, kiedy byli następni na liście narodów do całkowitego wyniszczenia. Gabriel wie, co mówi. Przez wiele lat jeździł do Polski z wycieczkami młodzieży, aby ta poznała miejsca kaźni Żydów i Polaków. Doskonale też zna historię Niemiec i to, co wyznacza pryncypia niemieckiej polityki historycznej. Zasadniczą sprawą jest tu pełna odpowiedzialność, za skutki ideologii nazistowskiej dla okupowanych krajów Europy.
Oświadczenie Ministra Sigmara Gabriela jest jednym z najważniejszych w historii polsko-niemieckich kontaktów. Powiem więcej, jest aktem uczynionym wobec Polski w sytuacji, kiedy Niemcy miały ogromną polityczną przewagę nad brutalnie zaatakowaną na arenie międzynarodowej fałszywymi oskarżeniami Polską. Stare powiedzenie mówi: przyjaciół poznaje się w biedzie.
To co zrobił Sigmar Gabriel wpisuje się w ciąg wydarzeń na miarę słynnego uklęknięcia w Getcie Warszawskim Kanclerza Willi Brandta. I nie chodzi o to, że Gabriel uznał winę, bo to od zakończenia wojny dla niemieckiej polityki była sprawa oczywista – chodzi o to jedno zdanie: pojedynczy kolaboratorzy nie zmieniają tu niczego!
Obecny gest Gabriela ma też wymiar światowy, w tym sensie, że przez ostatni czas przewaliła się przez naszą globalną wioskę lawina oszczerczych oskarżeń wobec Polski. Niemcy miały ogromną polityczną przewagę i pokazały, że ich polityka opiera się na historycznej prawdzie. To zero-jedynkowe potraktowanie prawdy, wyklucza ważenie win w rodzaju - kto bardziej, a kto mniej zawinił. Winne są Niemcy i koniec.
Parę dni po Gabrielu słowa o odpowiedzialności Niemców powtórzyła Angela Merkel, wyraźnie i dobitnie.
Nie zdradzę żadnej tajemnicy, bo powiedział to sam Sigmar Gabriel w jednym z telewizyjnych programów, jego ojciec był przekonanym nazistą do końca życia. On jako syn musiał zmierzyć się z tą okropną przeszłością własnej rodziny. Zrobił to moim zdaniem najlepiej jak można, najpierw jako młody człowiek a potem jako polityk, poznając historię.
A co stało się w mediach?
Nic. Absolutnie nic. Media przemilczały wypowiedź Gabriela niemal zupełnie, oddając jednak w tym czasie łamy Janowi Tomaszowi Grossowi. Co ten socjolog, przedstawiany jako wybitny historyk wygaduje, nie muszę nikomu streszczać. Widzicie już, o co idzie gra i gdzie jest pies pogrzebany. Przecięcie wrzodu, po ustawie IPN i wybuch niesamowitej nienawiści do Polski i Polaków w Izraelu daje jasną odpowiedź, komu zależy najbardziej na oskarżaniu Polski. Wydaje się, że ten sam inspirator ma duży wpływ na media. Politycy swoje, a media swoje. Groźna i niemal wyjęta z filmu o Bondzie sytuacja, kiedy medialne koncerny sterują opinią publiczną.
Polska ma wsparcie nie tylko polityków niemieckich w tej sprawie, ma wsparcie niemieckich historyków. Powtarzam to do znudzenia na swoim blogu, niemiecka historiografia jest do bólu szczera w relacji tego, co działo się na okupowanych terenach Polski, Rosji i innych krajów.
PS. Izrael nie chce przyjąć do wiadomości jednego faktu, że Holokaust nie był naturalnym procesem wynikającym z podstaw społeczno-gospodarczych. Taka narracja dominuje w wyjaśnianiu i przedstawianiu tego, co się wydarzyło. Niestety to fałszywe wyobrażenie. Szczególnie przedstawianie Holokaustu, jako wynikającego z antysemityzmu wyrosłego na wierze chrześcijańskiej. Było dokładnie odwrotnie. Pomysłodawcy Zagłady byli wrogami Chrześcijaństwa i budowali społeczeństwo na podstawie pogańskich wartości i mitów o zaginionej rasie Atlantydów. Nie nosili Biblii na sercu, a nosili i czytali hinduskie księgi, i zagładę traktowali, jako element odwiecznej walki bogów pogan z bogiem Żydów i Chrześcijan. Odbudowanie czystej rasy potomków Atlantydów, było ich główną inspiracją do likwidowania Żydów, Słowian a w końcu wszystkich Chrześcijan. Dla każdego, kto zajmował się badaniem nazizmu jest to sprawa oczywista, niepodlegająca dyskusji.
Po wojnie w 1953 roku francuska neonazistka Maximine Portaz, która przybrała hinduski pseudonim Savitri Devi podczas transu w „ulubionej” pogańskiej świątyni Heinricha Himmlera Externsteine, przysięgała przed hinduskimi bóstwami pomszczenie Hitlera. Nawiązała w ten sposób do wierzeń czołowych ideologów nazizmu, że Hitler był inkarnacją hinduskiej bogini Kali. Potem ruszyła w pielgrzymkę śladami Bławatskiej i dziś uchodzi za jedną z założycielek antychrześcijańskiego ruchu nazwanego dla niepoznaki New Age. Do końca życia Savitri pozostała przekonaną antysemitką, a po śmierci, jej idee propagował jeden z najbardziej znanych kłamców zaprzeczających Holokaustowi, Ernst Zündel – zmarły zresztą całkiem niedawno bo w sierpniu 2017 roku. Im prędzej ta oczywista prawda dotrze do świadomości odpowiedzialnych za powstrzymanie powtórki z historii, tym lepiej, bo świat dzięki zakłamaniu historii zmierza ku ponownemu odrodzeniu się nazizmu i to bynajmniej nie w Niemczech.
Jednym z tych zakłamań jest oskarżania polskiego państwa i współudział i współsprawstwo w Holokauście. Nie podlega żadnej dyskusji, że Polskie Państwo w tym nie uczestniczyło.
Co nie znaczy, że sytuacja brutalnej okupacji, nie wyzwalała w słabych, prymitywnych czy też zwyczajnie złych jednostkach najgorszych zachowań, prowadzących do zbrodni na Żydach.
Z tego powodu badania nad indywidualnymi przypadkami udziału polskiej ludności w zbrodniach przeciw Żydom powinny być priorytetowym zadaniem dla zespołu historyków II wojny światowej w Polsce. Cały ten proces powinien doczekać się solidnego naukowego opracowania. Wymaga to starannej współpracy polskich, niemieckich i żydowskich naukowców. To zadanie dla historyków, bo tylko oni posiadają krytyczny warsztat naukowy pozwalający na zbliżenie się do prawdy.
Ten warsztat to przede wszystkim umiejętność krytycznej oceny źródeł pochodzących z relacji świadków. Jak bowiem widać w ostatnich wydarzeniach i rzekomych wspomnieniach naocznych świadków, pojawiały się rzeczy niemożliwe jak choćby polscy żołnierze prowadzący ofiary do obozów zagłady… Nie wspominając o innych niedorzecznościach. Taka – bo zawodna - jest pamięć ludzka. To wie każdy dobrze przygotowany do zawodu historyk.
Jednak niezależnie od wyników, liczb ofiar i sprawców, jakie po takich badaniach się pojawią, winę za całość ponoszą Niemcy. I tu Panie Ministrze Gabriel, chylę przed Panem głęboki ukłon, za Pana słowa.
Inne tematy w dziale Polityka