Gdyby nie kompletnie szalona reakcja na nowelizację polskiego prawa, w której kilku nerwusów wypisywało bzdury w Internecie, jak małe dzieci powtarzając na przekór Polakom obraźliwe rzeczy, to dziś ja puściłbym notkę o tym, że szukać należy kompromisu i dyskutować w gronie ekspertów.
Ale dziś wszystkie media niemieckie zdołały już omówić ten skandaliczny spór. RDI odnosiła w Niemczech spore sukcesy wytrwale tropiąc używających nazwy polskie obozy - a teraz? Mleko się rozlało i sami Żydzi opowiedzieli się po stronie własnych katów…
Ja nie puszczę w takiej sytuacji notki zwracającej uwagę na pewne niebezpieczeństwa ustawy, ze zwykłej przyzwoitości wobec Polski. Bo zamiast rozmawiać kulturalnie, wszystkim Polakom walnięto w pysk na odlew, a kłamliwe oskarżenia obiegły świat z ust i spod klawiatury żydowskich polityków i dziennikarzy.
Kiedy do głosu dochodzą ekstremiści mądrzy i umiarkowani ludzie - tacy jak wielu z nas - głosu są pozbawiani. To znana od tysięcy lat spirala pogłębiająca konflikty.
Rozmawiałem z wieloma mądrymi ludźmi na temat wojny i tego czasu przed wojną, kiedy już nikt z inteligentnych obserwatorów sceny politycznej w Europie nie miał wątpliwości, że nadciąga burza. Wszyscy wspominają tę bezradność, kiedy wiedzieli, czym się skończy eskalacja, a nie mieli na to wpływu... Kiedy patrzyli na wrzeszczące tłumy i wyciągnięte w nazistowskim pozdrowieniu ręce, mogli tylko gorzko zapłakać, albo uciekać chroniąc własne rodziny. Ich głos nic nie znaczył wobec siły milionów opętanych nienawiścią…
Na Salonie24 przeszła fala słusznego oburzenia. Niektórzy w rozpaczy napisali, że zniszczono wiele lat pracy nad polsko-żydowskim pojednaniem i zrozumieniem… Mają rację. Inni napisali, że ta niebywała bezczelność skłania ich do innego spojrzenia na antysemityzm. Dodam bardziej przychylnego…
Co mam Wam napisać?
I jedni i drudzy macie prawo dać wyraz swojej rozpaczy i rozczarowaniu. Ba - każdy inteligentny człowiek po rzuceniu kilku twardych przekleństw, miał zapewne łzy w oczach, bo rzadko się zdarza być świadkiem sytuacji, które niczym dynamit wysadzają w powietrze kiełkującą przyjaźń.
Przypominają mi się słowa bezradnego Proroka Izajasza, które Wam zacytuję:
Ginie sprawiedliwy,
A nikt nie zwraca na to uwagi.
Odchodzą pobożni ludzie,
A nikt nie pojmuje,
Że to z powodu zła
Są zabierani sprawiedliwi.
Bezbożni zaś są jak morze wzburzone,
którego nie sposób uciszyć,
a jego fale wyrzucają muł i błoto.
Nie ma pokoju dla bezbożnych
– mówi mój Bóg.
Ale ja proszę Was nie podążajcie drogą polityków, którzy wywołali ten niebywały konflikt i zasługują na politowanie i potępienie. Nie dajmy wciągnąć się w tę spiralę nienawiści.
Zło dobrem zwyciężaj, nie poddając się podszeptom nawet bardzo racjonalnego rozumu. Rozum zawsze w takich przypadkach wywleka wszelkie urazy i zadawnione rany. Serce zaś bardziej skłonne jest do współczucia.
I ja współczuję tym politykom, co doprowadzili do tego skandalu i to w miejscu gdzie każdy centymetr kwadratowy ziemi, usiany jest popiołami ich przodków i Polaków. Te popioły będą wołać o pomstę do Nieba, a przed Bogiem są równe bez względu na narodowość ofiar!
To szczególnie tragiczne, że po zaledwie 73 latach, potomkowie ofiar występują razem ze sprawcami w jednym szeregu. Choć przyznam, że wśród naukowców niemieckich nigdy nie spotkałem osoby, która zaprzeczałaby temu, że Holokaust był niemieckim pomysłem i realizowanym z całą niemiecką skrupulatnością i nazistowskim fanatyzmem. Świętej pamięci Helmut Schmidt twierdził, że świadomość tej niemieckiej zbrodni i zbrodni na narodach słowiańskich decyduje o przyszłości Niemiec i nigdy nie może być zapomniana. Uważał, że obowiązkiem każdego Niemca jest wręcz „pielęgnowanie” tej pamięci, przewidując zły los dla Niemiec, jeśli ten ogrom zła zostanie kiedykolwiek zapomniany.
Podczas studiów w Polsce, uczestniczyłem w wyjątkowym projekcie fakultetu oświęcimskiego. Wtedy dogłębnie poznałem historię holokaustu. Po wielu latach mogłem podzielić się tą wiedzą, oprowadzając po Auschwitz uczestnika procesu kanonizacyjnego Edyty Stein. To Francuz i wyjeżdżając z Oświęcimia szukał książek po francusku, aby je mieć w swojej biblioteczce i móc pokazać ludziom zaprzeczającym historycznej prawdzie, których sporo jest w Europie, a jego argumentów nie chcieli słuchać. Nie ma, co ukrywać, że tych ludzi przybywa i że ten proces cieszy bezwzględnych i rządnych władzy polityków.
Czy jesteśmy, zatem skazani na nienawiść? To zależy od każdego z nas, bo nikt nie może nas do nienawiści zmusić. Tej nienawiści będzie tylko tyle ilu się jej podda. Ilu podda się złu, o którym tak celnie pisał Prorok Izajasz.
Wbrew nadziei – bo przecież nienawistne wpisy izraelskich polityków i dziennikarzy o polskich obozach obiegły świat lotem błyskawicy, chętnie przedrukowywane przez opiniotwórcze dzienniki i cytowane przez inne media – nie dajmy się porwać pogardzie i chrońmy tyle ile możemy. A w pojedynkę możemy niewiele, ale wspólnie, kto wie?
Inne tematy w dziale Polityka