Aleje
aleje i kwiaty
Kwiaty
kwiaty i kobiety
Aleje
aleje i kobiety
Aleje i kwiaty i kobiety i wielbiciel.
Ten wiersz szwajcarskiego poety Eugena Gomrigera, napisany w języku hiszpańskim, zniknie z fasady szkoły imienia Alice Salomon w Berlinie. Uznano go za niebezpiecznie seksistowski i degradujący kobiety do poziomu obiektu męskiego podziwu.
Kocham kobiety i je podziwiam. Kiedy na nie patrzę wzdycham do Boga chwaląc jego poczucie piękna. Kobiety i kwiaty - czy jest coś, co pasuje do siebie lepiej?
Jaką kobietą trzeba być, aby te słowa obrażały? Słowa wielbiciela… Słowa poety…
Sprawa tego wiersza zdaje się ruszać ospałe społeczeństwo niemieckie, od lat tonące w groteskowej politpoprawności, pogłębianej przez szalonych konstruktorów nowego ładu. Około 250 organizacji związanych z kulturą ostro zaprotestowało przeciw usuwaniu tego wiersza z fasady szkoły. Czy będzie to przełom? Czy przyniesie zastopowanie oczywistego szaleństwa?
Od dawna na uniwersytetach tworzone są instytuty opracowujące nowy język. I tak słowo komputer zdaniem działaczek Uniwersytetu Humbolta w Berlinie, jest też niesamowicie seksistowskie i obraża kobiety. Komputer w języku niemieckim ma ten sam rodzaj, co w polskim, a więc męski. Działaczki uznały, że takie nazywanie inteligentnej maszyny upokarza kobiety i wymyśliły nazwę w rodzaju nijakim - czyli kompa. O setkach innych pomysłów pań feministek i zwolenniczek ideologii gender, nie napiszę, aby oszczędzić Wam absmaku.
Tak, więc piszę te słowa na kompie, które jest ani żeńskie ani męskie, co by mi się tu zaraz jakaś Magdalena Środa nie przyczepiła żem seksista…
Ale historia usuwanego wiersza to tylko wierzchołek góry lodowej. Szkoły wyższe stał się miejscem, w którym najlepiej czują się fanatycy lewicowych pomysłów na świat. Zanikła niemal tradycyjna wolna akademicka dysputa. Pamiętacie, że słowo akademia pochodzi od gaju Akademosa w którym mistrzowie i ich uczniowie przechadzali prowadząc filozoficzny dyskurs. Dziś naukowcy starający się podtrzymywać tę wolność, są zastraszani a lawina listów i protestów pisana przez lewicowych studentów, często jest pretekstem do usuwania takich naukowców z uczelni. Na wykładach prowadzonych przez takie osoby dochodzi do skandalicznych wybryków w postaci zakłócania ich przez wrzeszczących aktywistów. Zanika też samodzielność myślenia młodych ludzi, poddających się bez oporu narracji fanatyków nowego porządku.
Niedawno przedstawiono mi wykład pewnej profesor z biologii. Akurat mówiła o ewolucji, i nagle na jej bimerze pojawiło się zdjęcie Prezydenta Trumpa. Profesorka ta bez żenady rozpoczęła tyradę, że: ewolucja popełnia błędy i ten tutaj przykład niedorozwiniętego osobnika jest jej ślepą uliczką. Najbardziej żałosny był ryk studentów i owacja na stojąco urządzona tej pani, bo trudno mi nazwać ją profesorem. Ryk i tępy rechot studenckiej gawiedzi naruszał tradycyjną kulturę wolności wypowiedzi i mieszał naukę z fanatyzmem.
A przecież szkoła wyższa, jako AKADEMIA powinna w pierwszej kolejności kształtować humanistyczne myślenie i postawę swoich wychowanków i dopiero w drugiej kształcić zawodowo. Niestety dziś uniwersytety zamieniają się w szkoły zawodowe, a zachowanie wielu studentów świadczy o braku wszelkich podstaw ogólnego wykształcenia humanistycznego.
Takich przypadków, jak opisany powyżej, notuje się tysiące i nie są one w żadnym wypadku powodem usuwania takich fanatyków z katedr, a nawet upomnień ze strony przełożonych. Niedawno wyemitowany reportaż telewizji Sat3 pokazuje kilka z nich w bardzo dosadny sposób.
Mam nadzieję, że sprawa tego krótkiego wiersza będzie początkiem powrotu do normalności, czyli swobody wypowiedzi.
Inne tematy w dziale Polityka