W kwietniu 2016 roku opublikowałem notkę „Bez tolerancji dla ONR”. Przypomnę słowa, które wtedy napisałem na temat niedopuszczalności akceptowania organizacji o skrajnie radykalnych poglądach na scenie politycznej.
Sądzę, że przebierańcy w mundurkach przypominających uniformy bojówek nazistowskich z Niemiec lat trzydziestych, wykonali robotę godną największych wrogów Polski, dostarczając „paliwa“ dla zwolenników teorii o niebezpiecznym polskim nacjonalizmie. /-/ Pora przeciąć ten wrzód, może będzie trochę paskudnej ropy, ale po takim zabiegu zapewne wszyscy poczują się lepiej, bo pozostawianie pola skrajnym narodowcom, których poglądy są bardzo bliskie nazistowskim, w Polsce, która tyle wycierpiała podczas II wojny światowej, hańbi pamięć każdej z ofiar tej zbrodniczej okupacji!
Potem były już coraz bardziej radykalne działanie grup od których ONR się oficjalnie odcina.
Po marszu spaleniu kukły Żyda we Wrocławiu, wobec durnych tłumaczeń, że to był Gargamel napisałem:
Nie wdaję się w dyskusję, kogo i co tam w Polsce palicie, chłopcy pełni dumy. Odpowiem wam, co palicie na pewno.
Palicie godność Polski i jej historię.
Palicie honor i dobre imię Polaków.
Palicie polityczne miejsce Polski w Europie.
Po ostatnim Marszu Niepodległości w Warszawie w komentarzach pisałem, że należy jak najszybciej tę małą przecież grupę obecnych tam osobników, posługującą się nazistowską symboliką rozpoznać, zatrzymać i sprawiedliwie ukarać. Pomimo, że dla służb specjalnych rozpoznanie uczestników tej antypolskiej prowokacji to gradka, nic podobnego się nie wydarzyło.
No i kiedy wreszcie Polska ma miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, kiedy do Polski wybiera się delegacja USA, wybucha medialna bomba z polskimi naziolami w roli głównej, tym razem już wiemy kim oni są.
Zdjęcia zwalają po prostu z nóg. Płonące swastyki, swastyki na torcie urodzinowym Hitlera! I robią to ludzie, którzy wrzeszczą „wielka Polska”… Organizacja nazywa się "Duma i nowoczesność" i ma status organizacji pożytku publicznego!
Co zatem robią polskie służby specjalne? Skoro zwykłym redaktorom udało się namierzyć tych drani?
Oczywiście jest to „wodą na młyn” środowisk niechętnych zmianom w Polsce. Tak, więc marginalne zachowania zostają wyeksponowane. Ale nie jest to usprawiedliwienie dla sytuacji, jaka się w Polsce wytworzyła. Tym bardziej nie są dobre dla Polski próby bagatelizowania tego problemu!
Język polityków też się coraz bardziej radykalizuje. Niedawno w wywiadzie dla „Frondy” poseł PiS Stanisław Pięta powiedział tak:
Choć rozumiem pewną konieczność polityczną i deklarację, która została zgłoszona, to uważam, że obiecywanie czegoś komunistom czy "lewakom" nie ma najmniejszego sensu. Nie są to partnerzy do rozmowy, nie są to osoby, z którymi możemy zawierać jakiekolwiek ugody. Wręcz przeciwnie, są to środowiska antypolskie, antynarodowe, antychrześcijańskie. Nie powinniśmy z nimi rozmawiać, ale zwalczać do ostatniego komunistycznego drania.
Cholera, może tylko ja mam takie skojarzenia, ale czym to się różni od „dorzynania watahy”? A miała być dobra zmiana… Jak widać w głowach niektórych nic się nie zmieniło, a nawet wydaje się, że jest gorzej. A kto będzie komunistą? Chyba wiem, bo niedawno na Facebook’u widziałem rozsyłaną przez kogoś listę zatytułowaną „Komunistyczni agenci w szeregach PiS-u”. Tak więc wskazywanie ludzi już rozpoczęto?
Niedawny hejt jaki przelał się i tu na Salonie 24 na oświadczenie członków Episkopatu w sprawie uchodźców, też świadczy o niepokojącej tendencji. Żadna krytyka nie jest już przyjmowana, nie możliwa staje się rozmowa i dyskusja z grupami radykalnymi. Dla nich każda krytyka, to zdrada…
Potem posłanka Krystyna Pawłowicz przemawia o dzieciach uchodźców… Co jako żywo przypomniało mi wpisy niektórych dyskutantów pod moją notką pod tytułem: „Ferman czyli Holokaust Jezydów. Polsko pomóż tym ludziom!”.
W przedostatniej notce ganiłem posunięcia polskiej polityki zagranicznej, i spadł na mnie grad krytyki. Potem napisałem notkę o liście Episkopatu do biskupów niemieckich. Okazało się, że za wyjątkiem nielicznych, większość listu z 1965 roku nie akceptuje i nie rozumie podstaw chrześcijańskiego wybaczania! Niektóre komentarze brzmiały jakbym czytał gomułkowską „Trybunę Ludu” z 1965 roku, wręcz żywcem wycięte!
Napisałem już wiele notek i powtarzanie się nie ma sensu. Żadna krytyka nie jest widać Polsce potrzebna, czy zatem ma dopełnić się miara tego, co szykują Polsce ludzie radykalni narodowo?
Dwa lata temu po notce „Bez tolerancji dla ONR” rozgorzała dyskusja pod tą notką i pojawił się jeden wpis, który tu zacytuję:
Dobrze, że Pan od czasu do czasu takie teksty pisze, bo ludzie mogliby zapomnieć, z kim mają do czynienia.
Dobrze też, że chłopcy z ONR są w Polsce, a Pan nie jest.
Jeszcze byłoby lepiej, gdyby się Pan nie wtrącał do polskich spraw.
No cóż wszystko w tym wpisie jest przekonujące, tam bardziej, że spod profesorskiej klawiatury to wyszło. Nie mieszkam przecież w Polsce i nie będę tam mieszkać – po cholerę strzępię sobie język, a raczej zużywam klawiaturę? No po cholerę się wtrącam?
Inne tematy w dziale Polityka