Och jak ja lubię takie notki – manifesty – ludzi z szerokimi horyzontami. Zanim zacznę pochwały, rzucę superlatywami. Jeśli Szkoła Przywództwa ma takich absolwentów Jak Pan Siekierski - nawet kilku - to jest to sensowna inicjatywa i niedaremny trud!
Piszę na moim blogu i czasem czuję się jak wołający na puszczy. Dlaczego? Obserwując zapadanie się polskiej komunikacji strategicznej, za czasów Ministra Waszczykowskiego można było stracić wszelką nadzieję.
Zatrudnianie ludzi żyjących jakimiś mitami i rodzinnymi legendami w służbach państwowych, było absolutną katastrofą wizerunkową. Pisałem o tym parę razy. Bo odmawianie rozmów z mediami zachodnimi przez zaściankowych polityków PiS-u i Prezesa, który niestety o zachodzie nie ma pojęcia, powodowało, że nawet starający się zachować obiektywne spojrzenie dziennikarze nie mieli szans na usłyszenie odmiennej od KOD-owskiej narracji. Ileż to razy media zachodnie pokazywały uciekających przed kamerami polityków? Sam nie zliczę.
Komunikacja strategiczna potrzebuje jednak jeszcze jednego, mianowicie wyznaczenia celu strategicznego. Twardego kursu czytelnego dla partnerów za granicą i dla ludzi w Polsce.
Nie wolno pomiatać własnymi kadrami, podczas kolejnej korekty kursu. Używając wojennej analogii, okręty pokonując drogę z portu A do portu B i eskortując konwój stale zmieniały kurs zygzakując z konwojem, ale też wykonując skomplikowane manewry we własnym szyku. Ale współrzędne portu B nie ulegały zmianie. Każdy „zygzak” oznaczał, że zespół chronił się przed zagrożeniem, na busolach kurs zmieniał się co jakiś czas, ale cel pozostawał niezmienny. Wymagało to oczywiście doskonałej synchronizacji, i każdy kapitan jednostki w takim zespole i konwoju, musiał wiedzieć jak zachować się podczas kolejnego zygzaka, i oczywiście musiał wiedzieć, kiedy ten manewr się rozpoczyna. Inaczej groziło to nieobliczalnymi konsekwencjami w postaci kolizji.
Wiecie już, do czego zmierzam? Właśnie! Może i nawet dobry taktycznie Prezes razem z Prezydentem niedawno wykonali takiego zygzaka, powodując wiele kolizji w konwoju. Choć zygzak był jak najbardziej potrzebny – zmiana składu rządu – to kapitanowie eskortowanych statków w konwoju – czyli elektorat – trochę się pogubili, no i kilka jednostek po kolizji wysłało SOS, że tonie, a jak się uda uratować statek to oni już do tego konwoju więcej nie wejdą.
Z punktu widzenia sztuki walki to katastrofa. Co gorsza Prezes poprzez swoich niezbyt rozgarniętych współpracowników wyje okrętową syreną i nadaje otwartym tekstem, co zamierza zrobić, choć na razie nie wie jak.
Tak widzę skandaliczny wywiad dla mediów niemieckich polskiego ambasadora zapowiadającego i trąbiącego o wystąpieniu na drogę prawną w przeciw Niemcom o odszkodowania wojenne, przed sądami w USA. To jakby zawołanie dowódcy eskorty na wszystkich kanałach radiowych – halo Wilcze Stado! Jesteśmy tu! (Wilcze Stado – zespół okrętów podwodnych Dönitza) Torpedujcie śmiało!
Bo każdy, kto zna Niemcy mógł się spodziewać, jaki będzie hejt na Polskę po tym wywiadzie. Nie tylko na Polskę, ale na Polaków. Kto nie wierzy niech poczyta komentarze czytelników nawołujące do odebrania Polsce Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich. Niech sobie poczyta jak wyją nienawistnicy, aby wszystkich Polaków wywalić z Niemiec albo zmusić, aby na kolanach błagali o litość. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej, bo niemiecka polityka potrafi być bardzo skuteczna, a w obecnym czasie wewnętrznego chaosu jak ryba wody potrzebuje takich mobilizujących argumentów, jakich dostarczył im polski ambasador. Głupota? Nieznajomość realiów? Nie mam pojęcia, ale na pewno nieliczenie się z Polakami mieszkającymi w Niemczech i ich sytuacją.
To kompletna katastrofa komunikacyjna nie tylko jak widać na szczeblu krajowym, ale też na szczeblu zagranicznym.
Bardzo dobrze rozumie to każdy, kto choć chwilę za granicą przeżył. Postulaty, aby wysyłać Polaków na zachodnie uczelnie uważam za bardzo dobry pomysł. Nauka języków na najwyższym poziomie. Pewna młoda dziewczyna mówi na poziomie języka ojczystego czterema językami – polskim, niemieckim, angielskim i francuskim. Biegle hebrajskim i na poziomie komunikatywnym włoskim i hiszpańskim. Kiedy udzielała wywiadu, jako gość specjalny w głównych wiadomościach telewizji niemieckiej, zapytana skąd pochodzi odpowiedziała dumnie, że ze Śląska, który jest położony na południu Polski, i swoje zainteresowania zawdzięcza temu, że tam mieszkała do 11 roku życia. Przez wiele dni do domu rodziców tej młodej osoby dzwonili wzruszeni Polacy, a także tzw. „wypędzeni” i dziękowali za te kilka słów, bo poczuli się jakby bardziej dumni i dowartościowani.
I o to chodzi. Bo choć to była tylko kropla to właśnie krople drążą skałę. Słusznie postuluje Pan Siekierski, aby zerwać z tymi kompleksami niewolników. Wielokrotnie o tym pisałem, że polska młodzież jest niesamowicie zdolna i dobrze zmotywowana.
PiS musi zmienić podejście do zwykłej emigracji, ale także do nawet tych co Polskę opuścili jako tzw. wypędzeni. Często ich dzieci dokonują zaskakujących wyborów i znam wiele takich przypadków. To „uzupełnienie” tych wyborów, o których znakomicie wspomina Pan Siekierski w swoim tekście.
Tak ma Pan rację pisząc: Dzięki konfrontacji z obcymi kulturami dowiedzą się, kim w istocie są i dopiero wtedy będą mogli zorientować się, czego naprawdę chcą. Innymi słowy, będą zdolni do zidentyfikowania swojego strategicznego celu.
Ale przecież taki młodych i starszych Polska ma wszędzie do zagospodarowania, czy to Niemcy, Anglia USA , Kanada czy Izrael. Wszędzie tam mieszkają dzieci, wnuki przesiedleńców z Polski i emigrantów. A czasem nawet wypędzonych, co dotyczy często Ślązaków i Żydów. Jeśli dawać przykład wielokulturowości to taki przykład wielokulturowej Polski będzie mógł jasno świecić przykładem, że znowu zacytuje Pana Siekierskiego: Polska może zostać inicjatorem zmiany i wybawieniem nie tylko dla samej siebie, ale także dla reszty Zachodu.
15.01.2018 godz. 20:30 ps. Ponieważ w trakcie dyskusji pojawiło się wiele zarzutów czy media niemieckie są rzetelne w tym wywiadzie podaję za http://www.deutschlandfunk.de/polnischer-botschafter-zu-justizreform-ich-wuerde-eine.868.de.html?dram:article_id=408229 treść wypowiedzi.
Adler: Jetzt wissen wir auch, dass dieses Thema noch mal eine Rolle gespielt hat im Zuge der Wiedervereinigung in den Zwei-plus-Vier-Verträgen, und dass es international eine Einigung gab, dass diese Reparationsforderungen ein für alle Mal abgeschlossen sind. Das heißt, Polen würde jetzt ein großes Fass noch mal neu aufmachen. An welche Instanz können sie sich denn wenden oder würden sie sich wenden?
Przyłębski: Das ist ein Problem. Welche Instanz könnte da passen? Man spricht über amerikanische Gerichte. Ich weiß nicht, inwiefern das effektiver sein könnte. Aber noch zu Ihrer Frage, weil die Voraussetzungen vielleicht falsch waren. Also, das heißt, es wurde darüber geschwiegen. Nirgendwo wurde geschrieben in diesen Zwei-plus-vier-Verhandlungen, dass die Entschädigungssachen usw. erledigt werden. Man hat das angenommen auf ...
Wytłuściłem fragment: To jest problem. Która instancja mogłaby to rozpatrywać. Mówi się o amerykańskich sądach. Ja nie wiem jak dalece mogłoby być to skuteczne.
To brzmi jeszcze gorzej niż zapowiedzi tej rozmowy. Bo ambasador wyraża powątpiewanie w skuteczność działań podejmowanych przez jego zwierzchników, a jednocześnie uprzedza oficjalne ogłoszenie takiego postępowania przez Warszawę. Moim zdaniem kompromitacja na całej linii. A jeśli to balon próbny to chyba bardzo nieprzemyślany. Tak się nie robi polityki!
Inne tematy w dziale Polityka