Tę notkę wycofałem dzisiaj, kiedy znalazłem nowe artykuły na temat grupy Wyszehradzkiej i zwycięstwa centroprawicy w Czechach. Zobaczymy jak to widzą media pomyślałem i zdziwiłem się, że skojarzenia moje i dziennikarzy są podobne.
Wybory w Austrii i Czechach pokazują dobry wiatr dla „prawicowych okrętów”. Bawią mnie pytania, zadawane również tu na Salonie24 - co zrobi Merkel, co zrobi Mackron?
Moim zdaniem nie ma to znaczenia. Absolutnie żadnego znaczenia. Na ilustracji pokazuję mapkę zamieszczoną w „Die Welt” słusznie nawiązującą do historycznych zaszłości. Ale do rzeczy!
Rządząca CDU jest partią na wskroś zdegenerowaną, zajmującą się nieustannym aplauzem dla swojej Kanclerz i niedopuszczającej do głosu nikogo z młodszych krytycznych wobec obecnego kierunku członków. Dla każdego, kto żył w systemie totalitarnym, jest oczywiste, że brak krytyki i nieustanne oklaski i wiwaty są czynnikiem, który nie tylko ogranicza demokratyczną dyskusję, będącą podstawą właściwych politycznych decyzji, ale katastrofalnie zmienia osobowość nieustannie oklaskiwanego polityka. Pomijam zbyt długie sprawowanie władzy nieograniczonej kadencjami, to mniejszy problem. Z psychologicznego punktu widzenia, nieustanny aplauz zrywa poczucie realiów u rządzących, izolując ich od rzeczywistości i pogrążając w samouwielbieniu.
„Obżarta władzą” Merkel, po wyborach ucztowała dalej, ignorując krytykę i kpiąc w żywe oczy z polityków, którzy próbowali zwrócić jej uwagę na niewłaściwy kurs. Niemcy obecnie nie są zdolne do żadnych zmian i raczej żadnej refleksji w spawie prowadzonej polityki europejskiej.
Piszę to raz jeszcze przekonany, że żaden oddolny ruch partyjny nie zmieni dominacji Kanclerz na własnym podwórku w najbliższym czasie. Dla Europy nie powinno to mieć żadnego znaczenia. Europa, jak pokazali to Węgrzy, Polacy, a ostatnio Austriacy i Czesi musi bronić się sama, podejmować odważne decyzje i ochronić Unię, a potem ją zreformować, przepędzając lewackich nurt od władzy.
Kanclerz Merkel przejdzie do historii i będzie surowo przez historyków oceniana – to pewne. Nie wiadomo nawet czy Europa się pozbiera po jej dominacji europejskiej w polityce. Lecz jeśli się pozbiera i da się odbudować europejską jedność i Unię narodów, rządzoną przez ludzi posiadających prawdziwe uczucia, a nie autystycznych technokratów, wtedy o tym czasie będzie się mówić jak jak o złym śnie Europy.
Analizowanie, co zrobi polityczny bankrut nie ma sensu. Izolacja polityka i ignorowanie takiej osoby to jedyne, co może zmusić ją do ustąpienia, albo zmusić jej zaplecze polityczne do zmiany osoby Kanclerza.
Nic innego nie zadziała, bo nawet gdyby - wracając do paraleli z Ucztą Baltazara - znalazł się mądry Prorok Daniel, i wyjaśniłby, co czeka Kanclerz na politycznej arenie to i tak nie przyjmie Ona tego do wiadomości. Najwyżej ten prorok straci polityczną głowę. Ale na zrozumienie i ubranie w purpurę, zawieszenie złotego łańcucha na jego szyi i danie mu trzeciego miejsca wśród panujących - jak kazał postąpić z Danielem Baltazar - taki Prorok w przypadku Merkel liczyć nie może.
Ostatnio pojawiło się kilku krytyków w szeregach partii i zostali oni najzwyczajniej w świecie zakrzyczani. Najnowszym krytykiem jest Sven Rissmann z berlińskiej frakcji CDU, który zarzuca CDU degenerację i dążenie do samozagłady. Nie wiadomo czy ten głos „nowego Daniela” zostanie wysłuchany. Jednak dla Kanclerz, tak czy tak, spełni się proroctwo napisane niewidzialną ręką elektoratu i obojętnie jak bardzo będzie oklaskiwana, jej czasy świetności już przeminęły. Reszta będzie tylko dogorywaniem tej polityki nieliczącej się z żadnymi zasadami społeczne umowy.
Polska prawica powinna natychmiast zakończyć podziały i wykorzystać ten czas do ukończenia reformowania państwa. Powtarzam, nie ma znaczenia, co powie Bruksela i co wymyśli Kanclerz. Będzie rządzić jeszcze co najmniej parę lat, choć ręka na ścianie jej gabinetu napisała już dla niej polityczne - mene mene tekel uparsin.
Zacieśnienie współpracy w ramach „potencjalnego Międzymorza” i grupy wyszehradzkiej, spowoduje też upadek Macrona. Wszak Francja ma wiele interesów w tradycyjnie z nią związanej Rumunii, a i inne państwa takie jak Polska zapewniają zbyt towarów francuskich. To ogromny rynek, którym francuski trefniś nie może pogardzać.
Macron jak ogień wody boi się też niemieckiej FDP. Już biadoli on, że FDP w koalicji w Niemczech to dla niego wyrok śmierci – będę trupem – powiedział niedawno w wywiadzie, mając oczywiście na myśli polityczną śmierć. Obawia się on liberałów w rządzie, bo wie, że wtedy wielkie pieniądze z Niemiec nie nadejdą.
A obiecał Francuzom jedynie „chrupiące bułeczki”, bez żadnej politycznej wizji. Jednak te bułeczki porównałbym do obietnic dawnego aparatczyka PZPR ministra Zygmunta Krasińskiego, który narodowi obiecywał, że PRL- owską ekonomię cen i piekarnie zreformuje tak, że zaczną wreszcie dostarczać pieczywo lepszej jakości. Wszyscy wiemy, że nie dostarczyły, bo te piekarnie i socjalistyczna ekonomia były tak niereformowalne jak niereformowalna jest obecnie czołówka brukselskich urzędników.
Obrona Europy, wspólnej Europy naszych marzeń, nie może opierać się, zatem na negocjacjach z tymi, którzy marzeń nie posiadają, a pojęcie służby własnemu narodowi, albo naszym europejskim narodom zamienili na dążenie do dyktatury w imię szalonych utopijnych idei, zrywając wszelkie podstawy umowy społecznej – podstawy nowoczesnej demokracji.
Jeśli z Polski ma wyjść iskra odnowy, to ta iskra musi wyjść z ognia polskiej wspólnoty, zjednoczonej i silnej. Co więcej tę wspólnotę coraz częściej popierać będą ludzie tacy jak Jonny Daniels, prezes fundacji From the Depths, jeden z największych przyjaciół Polski. Bo kłamstwo, kiedy zostanie odkryte, upada szybciej niż było budowane. I ten trend na zachodzie daje się zauważyć, że mądrzy ludzie przestają wierzyć antypolskiej propagandzie. Wyciągajcie ręce ku zgodzie do Żydów i do Niemców, do zarozumiałych Francuzów. Polacy nie musicie mieć kompleksów! Polska nie musi mieć kompleksów, a kto nie ma kompleksów nie musi uciekać w reakcje obronne. Psychologiczny efekt oczarowania Polską po latach kłamstw na jej temat to poważny atut Polski. Polacy nie poddawajcie się propagandzie mediów, które są hałaśliwe, ale stają się bezradne wobec potęgi prawdy.
Niech Wasza postawa odbudowania prawdziwej wielokulturowości Rzeczpospolitej będzie przykładem dla innych, którzy swoje neurozy leczą fałszywym humanitaryzmem, albowiem bycia humanitarnym nigdy nie doświadczyli i zrozumieją tego pojęcia.
Podstawą do dalszego działania jest polityczna jedność polskiej prawicy. Nie może ona słuchać ludzi przeszłości, ale musi odważnie spoglądać w przyszłość. Tu potrzebne jest okiełznanie osobistych aspiracji i wspólne działanie dla dobra powszechnego.
Polsko masz wspaniałych świętych, masz mędrców w swej historii i szalonych bojowników o „wolność waszą i naszą”. Pokazujesz Europie i światu, że byłaś prawdziwie wielokulturowa zanim ktoś zaczął do tej wielokulturowości przymuszać europejczyków. A masz i świętych czeskich jak św. Wojciech i niemieckich, jak Jadwiga Śląska żona Henryka Brodatego, wspaniałych żydowskich poetów i artystów i naukowców, litewskich królów, polskich Tatarów. Pokaż, że Żydzi nazywali Cię „żydowskim rajem”- co niedawno podkreślano w filmie dokumentalnym wyemitowanym w TV niemieckiej - i choć nie byłaś dla nich ojczyzną idealną, to na tle innych krajów w dawnej Europy bardzo długo tak właśnie Cię nazywali. Pokaż, że polscy protestanci i katolicy mogli razem wzrastać i się przyjaźnić, co już nie było tak oczywiste na zachodzie. Pokaż, że o wolność potrafiłaś walczyć wbrew szansom i nadziejom.
I jednego Ci jeszcze dzisiaj brakuje i pokaż wreszcie, że potrafisz – zgody i wzajemnego szacunku. I nie gadajcie, że nie potraficie. Potraficie! Już kiedyś w 1980 roku potrafiliście. Dobrze się stało że wstrzymałem tę notkę, bo w międzyczasie inny bloger "Echo 24" czyli dr Pasierbiewicz napisał notkę o tej samej tęsknocie za entuzjazmem i zgodą.
Zasypcie podziały, ale niech to nie będzie dawna gruba krecha. Pamięć musi pozostać, aby nie zdarzyło się to, co po 1989 roku, czyli odwrócenie win, zamiana ofiar i sprawców! Ale bogatsza o tamte doświadczenia nie rezygnuj z podania przeciwnej stronie ręki na zgodę. Dziś silna prawica, silna jak nigdy dotąd może pokazać, że jest ponad szczuciem i ponad skłócaniem. Może ta ręka wiele razy zostanie odrzucona, zawiśnie w powietrzu bez wzajemności. Nic to! Jeśli w sercu prawicy będzie jedność, Polska odniesie sukces.
Obecnie nastroje w Europie zmierzają do radykalizacji. Obrona Europy to nie tylko obrona przed skrajną lewicą, to obrona przed partiami nawiązującymi do haniebnej tradycji nazistowskiej. Polska ma szansę na bycie natchnieniem dla wszystkich, którzy z tą zarazą podejmą polityczną walkę. Grupa wyszehradzka ante portas? Jako nowe jądro Europy? A niech spełnią się dywagacje Die Welta i mojej skromnej osoby!
Polsko spróbuj tę szansę wykorzystać…
Inne tematy w dziale Polityka