Niemieckie media i politycy zajęci tropieniem nazistów w Polsce i Ameryce, nie zdają się zauważyć, że w mają pewien problem we własnym kraju. Podczas meczu kwalifikacyjnego do mistrzostw świata Czechy –Niemcy w Pradze, niemieccy kibice dali prawdziwy koncert pieśni nazistowskich i hajlowania.
Zawstydzona drużyna niemiecka opuszczała mimo zwycięstwa stadion bez pożegnania się z fanami.
Najnowsze wydanie francuskiego tygodnika, podobno, satyrycznego szokuje okładką. Pracownik stacji benzynowej, na której tankowałem musiał usłyszeć parę przekleństw i poprosiłem go potem grzecznie, aby zabrał z lady wydanie szmatławca paryskiego, bo znak swastyki w Niemczech jest zabroniony. To co zobaczyłem na okładce jest szczytem chamstwa. Z wody wstają nazistowskie sztandary i ręce wyciągnięte w nazistowskim pozdrowieniu. Nad tym napis – Bóg istnieje. Zatopił wszystkich nazistów w Teksasie.
Pamiętacie czołowych polityków Unii maszerujących w sfingowanym pochodzie, w którym przy pomocy telewizyjnych sztuczek zostali wmieszani w tłum. Szli pod hasłem – je suis Charlie. Po tym tygodnik ten zaczął się ukazywać w jezyku niemieckim, mając w Niemczech sporą publiczność.
Ja zrobiłbym eksperyment wysłałbym kibiców niemieckich do redakcji, niech sobie porozmawiają z podobnym sobie debilami redaktorami. Ciekawe co z tej dyskusji wyniknie? Ach zapomniałem - najpierw do redakcji zaprosiłbym polityków, którzy są jak Charlie…
Inne tematy w dziale Polityka