Maastricht 07. 2017. Zdjęcie: Alpejski
Maastricht 07. 2017. Zdjęcie: Alpejski
Alpejski Alpejski
914
BLOG

A jeśli jest Niebo?

Alpejski Alpejski Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 49


 

Niedawno zatrzymując się w Maastricht, jak zwykle zajrzałem do jednego z tamtejszych kościołów. Miałem na pokładzie starego ateusza. Chciałem mu pokazać zakątki miasta, które bardzo lubię i w którym zawsze się zatrzymuję, ilekroć tamtędy przejeżdżam.

Naprzeciw wejścia jest kaplica, a w niej stoi figura Matki Boskiej, takie klasyczne przedstawienia Regina Mundi. Przed kaplicą turyści zapalają tysiące świec. Zawsze tłum staruszków, dzieciaków i studentów przemyka przed kapliczką, z jedną lub kilkoma świecami w ręce. Mroczne wnętrze kościoła rozświetla tu ciepły blask tych świec. Mój ateusz chwyta za portfel i wrzuca do skarbonki kilka monet, a potem łapie za świece i zapala jedną po drugiej. Ta za mamę, ta za małżonka – wylicza. Patrzę z niedowierzaniem. Nasze spojrzenia na chwilę się krzyżują, zauważa moje zaskoczenie i mówi – ach, niech tam się palą. A jeśli jest Niebo to co?

Przypomniała mi się moja historia.

Dziś dziwne święto. Wniebowzięcia Maryi. Nie wiem jak z tą Maryją było, wstąpiła do Nieba czy nie, ale w obliczu majestatu rzeczy, które zawsze są dla nas pewne, chylę głowę z pokorą. Te dwie rzeczy to nasze narodziny – co już „przeżyliśmy” i zostawiliśmy za sobą – i śmierć, która jeszcze przed nami, pewna i nieunikniona. A dalej? Niebo? Nicość? Niebycie? A może piekielne męki?

Nie znam motywacji Pana Boga. Inni nazywają to losem, przypadkiem, ale pewne jest, że zdarzają się nam rzeczy całkiem irracjonalne, przeciw którym musimy się zbuntować. Ten bunt dotyczy zwłaszcza bezsensownych, zaskakujących śmierci młodych ludzi. Ze starością godzimy się, nasz kres nadciąga jak zima po jesieni, bez sensu się tu buntować, ale jak giną dzieci to nas to rusza, do głębi przeszywa bólem i poczuciem niesprawiedliwości.

Tego doświadcza każdy, kto kiedyś ratował bliźnich, lekarze, górscy ratownicy… Pamiętam wypowiedź jednego z członków szwajcarskiego pogotowia górskiego. Chłop o ogorzałej twarzy, ratownik medyczny i pilot śmigłowca. Taki typ „żylastego” twardziela, który uratował setki ludzi, a jednak musiał zaakceptować, że niektórych się uratować nie dało, były ich dziesiątki. Dziesiątki podwieszonych pod śmigłowcem ciał ludzi, którzy szli w góry po radość i piękno, a spotkali śmierć. Chłop miał łzy w oczach, kiedy mówił, że najbardziej dotyka go ta śmierć, kiedy zabiera ludzi dobrze przygotowanych, doświadczonych. Znaleźli się w określonym miejscu w niewłaściwym czasie, jak to się mówi. Pilot ten dodał po chwili – często zdarza się nam ratować kompletnych idiotów, ryzykantów, którzy robili wszystko, aby ściągnąć na siebie nieszczęście. I oni przeżywają, bez najmniejszego zadrapania. A ludzie doświadczeni giną w banalny sposób tak, że prawie słychać chichot losu. To mnie najbardziej obciąża i nie potrafię tego zaakceptować.

Kiedy w Borach Tucholskich okrutny los spotkał harcerzy, na wieść o tym pomyślałem – cholera jasna Panie Boże! Te dzieci to kwiat młodzieży. Oni jeszcze czegoś chcą, pielęgnują wartości, dbają o własny rozwój duchowy i fizyczny. I to przynosi owoce. Już po wypowiedziach przed kamerami TV widać, że są inni od rówieśników – bardziej dojrzali. I ty Boże dopuszczasz takie tragedie? Cholera! Chcesz, aby teraz ci, którzy pokazywali im ten lepszy świat, ciągani byli przed oblicza surowych prokuratur, aby cała ta maszyneria stworzyła sytuację, że nikt nie odważy się zabrać dzieciaki pod namiot do lasu?

I kiedy tak się z Bogiem wadziłem, w radio pojawił się komunikat, że w Niemczech nad ranem doszło do straszliwego wypadku samochodowego. W samochodzie przygniecionym przez wywracającą się śmieciarkę, zginęła cała rodzina z nowonarodzonym dzieciakiem. Pięć osób. Pięć osób, które jechały do kościoła ustalić termin chrztu…

Potem po powrocie do domu czytałem i tu na Salonie 24 durne notki, przemądrzałych palantów siedzących przed ekranem kompa i rzucających wyroki na organizatorów obozu… Mendy –pomyślałem - własny strach przed śmiercią zamieniają na gardłowanie o winach innych. To oni zrobią tu piekło tym, co jeszcze chcą czegoś więcej niż piwa, kiełbasek i telewizji…

Dawno temu w górach, stałem bezradnie nad zwłokami o rok młodszego ode mnie wspinacza, zaledwie 17 letniego. Pierwszy raz zobaczyłem ohydę i zapach śmierci. Zobaczyłem jak delikatnymi jesteśmy istotami i jak szybko to, czym jesteśmy, ta materia, z której jesteśmy zbudowani, może się zacząć rozpadać. Brutalny zapach rozkładającej się krwi i tkanki mózgowej bijący od naszych lin już po dojściu do taboru, po trzech godzinach od akcji ratunkowej, był niesamowitym i brutalnym uzmysłowieniem naszego końca.

Byłem wtedy ateistą, przekonanym, że nic więcej, niż nasz czas pomiędzy narodzinami i śmiercią nam się nie przytrafi. Mimo to zawsze, kiedy odwiedzałem jakiś kościół zapalałem świeczkę dla tego nieznanego mi wspinacza, którego bezskutecznie próbowałem ratować. Myślałem sobie wtedy - jeśli jest jakieś Niebo, to może ta świeca, choć na chwilę przypomni, że tu na ziemi są ci, którzy pamiętają o ostatnich chwilach o ostatniej pewnej rzeczy, jaka przytrafiła się temu wspinaczowi.

Nie wiem czy jest Niebo, takiej pewności nikt nie może mieć, ale wiem, że wobec śmierci należy pochylić głowę w pokorze. Jak każdy, kto tych śmierci trochę w życiu widział, nie mogę się pogodzić, że to już koniec, że to wszystko bez celu. Z tego powodu lubię takie święta jak dziś.

Chciałbym, aby historia Maryi wstępującej do Nieba była prawdziwa, ale wiem, że kiedy słyszymy ostatnie tchnienie konającej osoby, kiedy taką osobę trzymamy za rękę, wiara w tak piękny koniec jest trochę wbrew doświadczeniu. Jednak ja świece zapalam za każdym razem, kiedy jestem w jakimś kościele. Dla tych, co odeszli. A niech się palą, może to Niebo gdzieś jest? Kto wie?

Alpejski
O mnie Alpejski

Nie czyńcie Prawdy groźną i złowrogą, Ani jej strójcie w hełmy i pancerze, Niech nie przeraża jej postać nikogo...                                                                     Spis treści bloga: https://www.salon24.pl/u/alpejski/1029935,1-000-000

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo