Ostatnie dni obnażają błędy niemieckiej polityki prowadzące Niemcy ku politycznej nicości. Wizyta Trumpa w Polsce sprowadzona została w niemieckich mediach do kolejności podawania rąk. Media przemilczały niemal całkowicie przesłanie przemówienia Trumpa w Warszawie, lub w ulubiony sposób, dla całkowicie podporządkowanych zadaniom propagandowym instytucji, odpowiednio manipulując wyrwanymi z kontekstu zdaniami, uzasadniały swój niechętny Polsce przekaz.
Sądząc po wielu kłamliwych notkach na Salonie 24 tu też zaczęło się gaszenie ducha przemówienia Prezydenta i wydźwięku jego wizyty w Polsce.
Najbardziej rozbawiła mnie notka blogerki „Zeszyt za kratkami”, o przepraszam „Zeszyt w kratkę”. Bezczelnie i wbrew oczywistym faktom, pisała ona o odwoływaniu się Trumpa do najniższych polskich „strun namiętności”, ale to był tylko prolog. Zaraz potem, kłamiąc w żywe oczy napisała, że na ulicach Hamburga rozrabiali lewicowcy wspólnie z przedstawicielami prawicy. Przyznam, że fantazja blogerki mnie poraziła, a jej bezczelność po prostu nie ma granic. Bo nikt w Niemczech, mimo desperackich prób obrony bandytów spod czerwonego sztandaru podejmowanych przez media, nie odważył się twierdzić, że wydarzenia w Hamburgu to sprawka prawicy. Ale jak widać blogerka ma za nic fakty i jak na prawdziwego lewicowego bojownika „o prawdę” przystało, prawdę wymyśla przy komputerowej klawiaturze na poczekaniu…
Zostawmy jednak to niebywałe zjawisko w spokoju, bo na linii Berlin Paryż iskrzy w najlepsze. O nie!
Jeśli pomyśleliście, że iskrzy negatywnie, to jesteście w błędzie. Pamiętacie komedie z Luisem de Funesem? No tę jak poznał swoją filmową żonę? Iskry przeskakiwały jedna za drugą…
Osamotniona ostatnio Kanclerz rzuciła się w ramiona Prezydenta Francji, roztaczając wizję świetlanej przyszłości obu państw i przyszłej silnej Europy. Ma powstać niemalże imperium francusko-niemieckie. Rozpromieniona Kanclerz, która ostatnio potrzebuje pochwał jak Kania dżdżu, zachowywała się we Francji bardzo nietypowo, co każdy znawca psychologii mógł bez trudu zauważyć. Te grymasy na twarzy i teatralizacja ruchów, nadpobudliwość… Wszystko to jest ponurym uzupełnieniem niedawnej serii dyplomatycznych porażek, w tym największej kompromitacji, jaką był szczyt G20.
Nie mam pojęcia, co pozostanie z miesiąca miodowego Francja – Niemcy po wizycie Trumpa we Francji 14 lipca, w mediach panuje na ten temat całkowita niemal cisza.
Na razie media starają się przekonać Niemców, że prezydentura Trumpa jest skazana na porażkę i już „niedługo”, „niebawem”, „za chwilę” Trump zostanie pozbawiony urzędu. Jest to bardzo podobne do traktowania Polski, gdzie cały czas oczekuje się obalenia rządu PiSu, mającego niewiele dni przed sobą. Mają o to walczyć miliony Polaków, jak ustami analityków i europejskich polityków zapewnia się czasami w przekaziorach.
W TV dochodzi już do absolutnych nadużyć. W programie Sandry Maischberger , doszło do niespotykanej w mediach niemieckich sytuacji, kiedy wściekły polityk CDU opuścił studio. Opuścił po tym jak zaproszona przez Maischberger była polityk „Zielonych”, a obecnie aktywistka „Linke” bezczelnie kłamała i lżyła niemiecką policję interweniującą przeciw bandytom w Hamburgu. „Zieloni” zresztą są bardziej aktywni w obronie bandytów podpalających Hamburg niż sami „Linke”. Można powiedzieć, że niemieckim „Zielonym” już zupełnie opadły maski i pokazali swoje prawdziwe komunistyczno-anarchistyczne oblicza. W innym programie Hans-Christian Ströbele znany w przeszłości z obrony terrorystów Czerwonych Brygad, propagowania pedofilii, odbierania obywatelstwa Papieżowi Benedyktowi i wielu innych wyskoków zrodzonych w jego przepalonej marychą łepetynie, a obecnie czołowy polityk „Zielonych”, pienił się oskarżając niemiecką policję o wywołanie zamieszek w Hamburgu. Co ciekawe w programie obecny był też Minister Spraw wewnętrznych Niemiec, który po prostu zaniemówił na takie bezczelne ataki lewackiego dziadka. Przyznam, że mnie reakcja ministra chowającego głowę w piasek bardziej zaskoczyła niż bredzenie miłośnika "Baader Meinhof" odpowiedzialnych za śmieć wielu ludzi…
W Berlinie pochodzący z północnej Afryki 12 i 14-latkowie atakują noszących krzyżyki Chrześcijan. Tak więc przemoc wobec chrześcijan zaczęła wylewać się obficie poza obozy dla uchodźców, a agresywne byczki niczym nie niepokojone mimo gwałtów i przemocy w obozach, uznały, że Niemcy są krajem tolerancji dla antychrześcijańskich wybryków. Przypomnę, że pierwsi o tym że byczki czują się bezkarne, przekonali się na ulicach Berlina Żydzi, atakowani za noszenie tradycyjnych nakryć głowy.
No cóż… Mimo tylu problemów media niemieckie nadal bardziej zainteresowane są stanem demokracji w USA i Polsce. Dobrze mieć ofiarnego kozła, albo temat odwracający uwagę od spraw własnego podwórka.
No, ale na szczęście miłość makrelowo-makaronowa kwitnie w najlepsze i nawet postanowiono zbudować wspólnie następcę nieudanego euro-myśliwca, w którym przedsiębiorstwo - niemal socjalistyczny kombinat lotniczy - nie potrafiło wywiercić otworów pod nity w newralgicznych miejscach kadłuba, kładąc ostatecznie projekt na łopatki… Może nowy myśliwiec będzie w stanie zatrudnić trochę inżynierów na jakiś czas. Mam nadzieję, że wzorem idei skonstruowania największego samolotu pasażerskiego na świecie, których pierwsze egzemplarze będą niedługo złomowane, bo nie ma na nie chętnych po zakończeniu leasingu, ktoś nie wpadnie na pomysł skonstruowanie największego myśliwca na świecie…
No i wiecie już, dlaczego zielony dziadek i miłośnik czerwonych terrorystów może rugać w TV niemieckiego Ministra, a zielona polityk wyprowadzać z równowagi czołowego polityka CDU?
Odpowiedź jest prosta. Oni uważają, że Unia Europejska jest spełnieniem rewolucji, którą zapoczątkowali ich idole spod znaku czerwonej gwiazdy i kałacha… Uważają, że tej rewolucji nie da się zatrzymać i że zwycięstwo mają zapewnione. No cóż… Nie powiem, że postawa społeczeństwa niemieckiego i francuskiego nie daje im podstaw do takiego mniemania.
Wzorem dawnego Związku Sowieckiego Europa ma już wiele największych, najwspanialszych na świecie projektów...
Inne tematy w dziale Polityka