Przeczytałem wczoraj artykuł w polskim „Dzienniku” na temat przyczyn ponownego wyboru Tuska. Autor artykułu powołuje się na niedzielne wydanie „Frankfurter Allgemeine” Przecierałem oczy ze zdumienia i pobiegłem nawet na dworzec kolejowy, aby kupić FAS, ale było już zbyt późno, a w internetowej wersji FAZ niestety omawianego artykułu nie znalazłem. Wypada mi, zatem wierząc w rzetelność polskiego „Dziennika”, wykorzystać zawarte w nim mądrości.
Zatem piszę według artykułu zamieszczonego w "Dzienniku" pod tytułem: "FAS": Tusk był już na dnie, niewiele rządów uroniłoby po nim łezkę. Uratował go... Jarosław Kaczyński.
Na początku zadam pytanie - czy Europejska polityka przypomina zabawę złośliwych bachorów, robiących sobie na przekór, byleby dowalić nielubianemu mobingowanemu w piaskownicy dzieciakowi?
Wiadomo, że jak nielubiany dzieciak zbuduje zamek z piasku reszta rzuca się na ten zamek z furią, depcząc budowlę i waląc grabkami na oślep. Zdaje się, że taka właśnie jest europejska polityka. Podkreślam, że to nie moje przypuszczenie, ale niemieckiego autora Thomasa Gutschkera. Zaś hersztem tej złośliwej bandy bachorów jest dziewczyna o imieniu, którego pochodzenie ma łacińskie korzenie i oznacza anioła.
W polskim "Dzienniku" dalej tak przetłumaczono wywody autora FAZ:
- Oceny Tuska "spadły na samo dno" we wrześniu 2016 roku podczas szczytu w Bratysławie, gdzie szefowie rządów chcieli zademonstrować, iż nawet bez Brytyjczyków są zdolni do działania. „Zamiast konkretnych projektów, Tusk przygotował zaledwie kilka zdań dla prasy” - pisze komentator "FAS". Nie tylko Merkel zrobiła wielkie oczy – i dalej czytamy – „(Tuska) uratował wywiad, w którym silny człowiek w polskim rządzie, szef PiS Jarosław Kaczyński po raz pierwszy otwarcie wypowiedział się przeciw jego reelekcji” - wskazuje niemiecki publicysta. "Od tej chwili nie chodziło już o to, co Tusk potrafi i czego chce. Szefowie rządów musieli rozstrzygnąć, czy podporządkują się woli osoby w Warszawie, która pozbawia substancji polskie państwo prawa i w chorobliwej manii obarcza Tuska odpowiedzialnością za śmierć swojego brata” - czytamy w "FAS".
Od tej chwili nie chodziło już o to, co Tusk potrafi – kochani powtarzam te słowa, bo dla mnie to nie do wiary! Szukam wyjaśnia jakieś racjonalnych powodów, ale wydaje się, że ich nie dostrzegam… Ale, ale! Nie wiem czym wspomagał się autor FAZ, co wciągał, pisząc artykuł, ale wsypał on kto jest przywódcą tej piaskownikowej bandy.
Uwaga uwaga! Otóż pisze on - według wersji polskiego "Dziennika" - że niemiecka kanclerz wytykała ponadto Tuskowi słabe przygotowanie unijnych szczytów. Po referendum w Wielkiej Brytanii dotyczącym Brexitu Merkel sama przejęła inicjatywę i konsultowała niemal wszystkich szefów rządów, co było właściwie zadaniem Tuska - zaznacza "FAS".
No cóż za wsypa, albo rozbrajająca szczerość! Szczerość – to lubię. No i było wysilać się na zwalanie winy na Kaczyńskiego?!
Wszak w tym samym artykule okazuje się, że fajnie mieć nieudolnego podwładnego, który oficjalnie podwładnym nie jest, ba jest szefem. Ale realnie jest tylko figurantem, bo tak można bez wątpliwości nazwać pozycję Tuska na podstawie artykułu w „Frankfurter Allgemeine”. No cóż zbyt wiele wspomagaczy podczas pisania artykułów powoduje, że zamiast propagandowej agitki, wychodzi prawda na wierzch, jak oliwa w polskim przysłowiu.
I tu przypomnę polski i niemiecki idiom – niedźwiedzia przysługa (Bärendienst) – bo zdaje się, że taką wymowę ma artykuł w FAZ dla działań, noszącej anielskie imię „przywódczyni demokratycznego świata”. Głupio wygląda teraz ten demokratyczny światek bachorów w piaskownicy. Jeśli dociekania autora niemieckiego są prawdą, to Dobry Boże uchowaj nas przed takimi politykami!
Symbolem Berlina jest niedźwiedź. Jestem coraz bardziej przekonany, że ten niedźwiedź forsując swoje pomysły wyrządza od dawna całej Europie przysługę... Niedźwiedzią oczywiście.
I zanim rzucą się na mnie niemieccy hejterzy, przypomnę, że przed taką właśnie przysługą ostrzegał wielokrotnie niedawno zmarły były Kanclerz Helmut Schmidt, stale podkreślający, że boi się iż Niemcy ulegną pokusie wykorzystania swojej hegemonii gospodarczej w Europie.
No cóż, ale Schmidt był człowiekiem wielkiego formatu i nigdy nie sprawował funkcji na przekór innym. Czytał Marka Aureliusza i służbę polityczną postrzegał jako służbę ludziom, jako budowanie!
Dzisiaj politycy myślą jedynie o utrzymaniu władzy, bez celu, bez względu na nasze dobro! Nigdy nie dorośli do powagi swoich urzędów, a mądrość zastąpili złośliwością i tępym okazywaniem siły. No cóż, kiedy się jest w jednej piaskownicy, w stałym towarzystwie podobnych sobie, nie ma szans na refleksję, nie mówiąc już, że o Marku Aureliuszu nikt tam nigdy nie słyszał.
Ale być może to tylko obraz napisany pod wpływem białego proszku przez napalonego dziennikarza FAZ. Jakby, co to z pretensjami proszę do niego!
I dodam, że Schmidt też uważał – i ja podzielam to zdanie - że należy przezwyciężyć tradycyjne myślenie w kategoriach narodowych. Ale jak to jest możliwe, kiedy mamy obecnie do czynienia z ludźmi niemyślącymi w żadnych innych kategoriach oprócz utrzymania władzy i złośliwości. Zasłaniają oni swoją bezmyślność modnymi hasłami o ponadnarodowych integracjach i tym podobnych pustosłowiach. To tylko listek figowy dla głupoty, dla bezmyślnej siły.
Tak, więc powtórzę. Politycy porzućcie złośliwość i pęd do władzy!
A choć nawet wzniesiecie się ponad wszelkie nacjonalizmy, ale w waszym postępowaniu pozostanie małpia złośliwość, to żadnej nie będzie tu korzyści, żadnego postępu...
ps. FAS to niedzielne wydanie FAZ.
Inne tematy w dziale Polityka
