Tytuły w prasie niemieckiej krzyczą – niemiecka marka została zrujnowana! Made in Germany zostało rzeczywiście dotknięte aferą związaną z zainstalowaniem przez koncern Volkswagena, programiku redukującego emisję spalin podczas kontroli. Po takiej kontroli silnik przełączał się w tryb normalny osiągając nominalną moc i emisją spalin, ale większą o wcześniej mierzonej i deklarowanej w kartach homologacyjnych. Szacuje się, że problem ten dotyczy 11 ooo ooo (słownie jedenaście milionów) samochodów! Gigantyczne kary zapowiedzieli już Amerykanie którzy, nota bene, ten problem wykryli.
Co stało się z niemiecką solidnością? To pytanie wobec kryzysu imigracyjnego już prawie powala na ziemię przeciętnego Niemca. Ludzie, z którymi rozmawiam czują się tym naprawdę dotknięci i często pytają – co dzieje się z naszym krajem?
Od dawna obserwowałem dewaluację wartości w niemieckim społeczeństwie. Zaskoczony pytaniem studentów - czy nasze dyplomy mają jakąkolwiek wartość? Bo inny opiekun popisywał się tyradami, że nigdy nikomu dyplomu nie musiał pokazywać, bo ma dużo witaminy B. Określenie Vitamin B, w języku niemieckim nabrało specyficznego znaczenia. Chodzi, bowiem o tzw. Beziehung, czyli związek-powiązanie, w tym przypadku oznaczający kontakty i towarzyskie układy. Studenci zapoznali mnie jeszcze z jednym terminem. To Seilschaften, czyli to co w Polsce nazywa się zespołem wspinaczkowym. Te Seilschafty to też oczywiście układy, już prawie o charakterze mafijnym. Młodzi ludzie w szkołach często mówią - kein Bock, kein Lust, mir ist alles egal. Czyli nie mam ochoty i jest mi wszystko jedno. Bo jak nie mam vitaminy B, to co zrobię?
Co stało się z koncernem będącym symbolem niemieckiej techniki? Czy musiał oszukiwać?
Moim zdaniem to obnaża kolejną bolączkę trapiącą Niemcy. Brak zdolnych inżynierów, a właściwie ich coraz większy niedobór. To przejawia się coraz bardziej spektakularnymi klapami, jak: eksplodujące autostrady (bo nikt nie przewidział dylatacji), wadliwe linie kolejowe, ślimacząca się budowa filharmonii w Hamburgu, niecelne karabiny maszynowe, po berlińskie lotnisko, nie mówiąc już o zawaleniu archiwum w Kolonii, które po prostu pochłonęła ziemia podczas prac przy budowie metra.
Bardzo niski poziom, prezentują często kandydaci na studia techniczne. Nie ma tam mowy o Numerus clausus (system punktacji) na studia techniczne, bo nikt by na tych uczelniach nie studiował, a jak ten Numerus jest, to schodzi nawet do bardzo niskich wartości, co przekłada się na poziom absolwentów, bo jak Johan w młodości się nie nauczył maty i fizy, to potem zalicza byleby przejść dalej, ale wyniki egzaminów często nie są najlepsze, delikatnie mówiąc…
I ta perwersyjna wręcz lansowana przez media Ostalgia, czyli tęsknota za tym co było w DDR. Cholera - mówił jeden z moich niemieckich przyjaciół - niedługo znowu będziemy jeździć Trabantami?
Nie wiem czy nie okazał się prorokiem, bo pojawiają się informacje, że VW, może nie przeżyć tego kolapsu…
A ja się pytam moich przyjaciół gdzie się zgubiła Westalgie? Już nikt nie tęskni za starym RFN ze stolicą Bonn? Nikt. Brzmi odpowiedź, bo Westalgie tu jeszcze nie było…
Inne tematy w dziale Polityka